Za chwilę zawiśnie zdjęcie kolejnego dziecka, a za jakiś czas – następnego. Już nie mogę się doczekać tych najważniejszych Spotkań moich dzieci. Najmłodsze oświadczyło właśnie, że chce przyjąć Pana Jezusa dokładnie w wieku sześciu lat. Ot, taki konkretny, męski plan. Ile w nim autentycznego pragnienia, a ile dziecięcej fantazji albo naśladownictwa? Nie wiem, ale nie zamierzam bagatelizować tych słów tylko dlatego, że ich autor ma niespełna pięć lat.
Niedawno pewna gazeta bardzo dużego formatu napisała o tym, jak to Pierwsza Komunia jest nie dla wszystkich, bo księża nie chcą do niej dopuszczać dzieci z padaczką, autyzmem, upośledzonych. Owszem, może i zdarzają się takie historie, ale jak wiadomo negatywy są wyciągane głównie po to, by mieć temat. No i bywają „podkręcone”. Dziecko może przystąpić do Komunii, jeśli odróżnia chleb zwykły od eucharystycznego i jest odpowiednio przygotowane, tak by – uwaga na cztery kolejne słowa – stosownie do swoich możliwości mieć świadomość tajemnicy Eucharystii. O jego ewentualnym niedopuszczeniu decyduje proboszcz – zdarza się, że ma niewystarczającą wiedzę, jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne umysłowo, albo mało dobrej woli. Bo w tym szczególnym przypadku wszystko jest inne, bardziej wymagające: od księdza, katechety, rodzica. Od niego zwłaszcza. Ale to jego wiara jest motorem, napędza. Niepełnosprawni intelektualnie są dla mnie trochę podobni do niemowląt przed chrztem – trzeba ich przynieść do sakramentu.
Jesienią ubiegłego roku w Rio de Janeiro po raz pierwszy do Komunii Świętej przystąpiła Dona Pehna. W białej szacie i pięknej koronkowej chuście na głowie. Miała wówczas... sto jeden lat. Rok wcześniej trafiła do domu spokojnej starości prowadzonego przez siostry zakonne, gdzie regularnie odprawiana jest Msza św. za pensjonariuszy. Gdy po jakimś czasie Dona poprosiła o spowiedź, miejscowy kapelan zorientował się, że nigdy dotąd nie przystępowała do Komunii. Przyjęła ją, przygotowana wcześniej przez siostry, a jej radość zachwyciła tych, co byli obok. „Był to bardzo piękny moment, który pokazał nam, że nigdy nie jest za późno, by otrzymać Eucharystię, czemu, jeśli chodzi o kogoś szukającego Boga, nie może przeszkodzić ani czas, ani wstyd” – powiedziała jedna z pracownic domu opieki. Nic dodać, nic ująć. Tylko pogratulować stulatce dziecięcej prostoty.
Wierzę najpierw w działanie łaski Bożej. Potem wierzę w ludzką dobrą wolę i dobre pragnienia. I w mojej nieteologicznej głowie rodzi się myśl – a jeśli się mylę, niech mnie teologowie prostują – że Pierwsza Komunia jest dla wszystkich. Jeśli tylko naprawdę szukają Boga i mają obok siebie tych, którzy im pomogą przygotować się do sakramentu.