Maciek: Ale kawa była jeszcze gorąca, gdy Ci ją dowiozłem na plac zabaw!
Natalia: I to poświęcenie doceniam. Najfajniejsze jednak jest to, że co miesiąc pamiętamy o naszym małym święcie.
Maciek: Nie tylko pamiętamy, ale skutecznie rozszerzamy jego pojęcie, dostosowujemy do danej chwili i wypełniamy coraz to nowymi pomysłami.
Natalia: Tym razem najwięcej było chyba jednak dostosowywania (śmiech). Pamiętam nasze pierwsze miesięcznice, jeszcze bez dzieci. Nocne wyjazdy do centrum, zakupy o 3.00 nad ranem czy spontaniczne wypady do lasu. Potem, jak urodziła się Wiwi, przyszedł okres na comiesięczne zamawianie sushi i wieczory filmowe.
Maciek: No a teraz frytki pod drzewem… Jak nisko upadliśmy!
Natalia: Nie zawsze musi być na bogato!
Maciek: No i nie zawsze musi być tak samo. Małżeńskie rytuały to nie muszą być te same wyuczone gesty – aczkolwiek to też ma swój urok. Dla mnie to przede wszystkim takie chwile mocniejszego skupienia na sobie, odnalezienia się w natłoku obowiązków. Ważne, żeby robić to regularnie i nie odpuszczać sobie, mimo pochmurnych, cichych dni. Taki ślub co miesiąc!
Natalia: To wyzwanie na miarę miłości! Szczególnie, że od ponad roku co miesiąc odnawiamy naszą przysięgę małżeńską i wypowiadamy po raz kolejny te dwa zdania, które na zawsze zmieniły nasze życie.
Maciek: Ja, Maciej, ślubuję Ci miłość, wierność…
Natalia: Przestań, bo się wzruszam. To jest dla mnie taki moment, kiedy na nowo podejmuję decyzję o byciu Twoją żoną. Tylko tym razem już bez otoczki białej sukni, świadków, obrączek, ale z bagażem wspólnych doświadczeń. Zarówno tych, które chciałoby się pamiętać, jak i tych, o których wolelibyśmy zapomnieć. Przedziwne uczucie, za każdym razem kiedy to robimy.
Maciek: Powiem szczerze, że na początku ten pomysł wydawał mi się bardzo dziwny, ale teraz to taka wisienka na torcie – maksimum intymności. Szczególnie jak uda nam się do tego znaleźć jakieś niezapomniane miejsce.
Natalia: Jak ten kościół. W środku amerykańskiego skansenu, drewniany, malutki, pusty. A przytulone do nas dzieci dodały specjalnego charakteru całemu wydarzeniu.
Maciek: Ciekawe, jak to będzie wyglądało za kilka miesięcy, kilka lat. Mam wrażenie, że teraz jest idealnie, ale co miesiąc okazuje się, że może być inaczej, ciekawiej.
Natalia: Ja wolę się nie nastawiać, bo frytek pod drzewem i tak bym nie przewidziała. Szczególnie że w praktyce okazały się naprawdę romantyczne.
Maciek: To wszystko dzięki tej, jeszcze gorącej, przywiezionej w pośpiechu i miłości, kawie!
Natalia: Chyba przede wszystkim dzięki temu, że nie przejmujemy się miejscem, pieniędzmi, planami i wyobrażeniami, a zwyczajnie jesteśmy tego dnia w stu procentach dla siebie nawzajem. Dokładnie jak te kilka lat temu w sierpniu.
Maciek: Nadal myślę, że to głównie dzięki tej kawie…
Natalia: Tak, kochanie… To na pewno wszystko dzięki tej kawie… (śmiech)