Logo Przewdonik Katolicki

Współpraca 11 km nad ziemią

Natalia i Maciek Białobrzescy

Maciek: Już prawie połowa drogi za nami. Kilka kryzysów, ze dwie histerie i będziemy na miejscu.

Natalia: To cud, że te histerie dotyczą dzieci, a nie nas.
 
Maciek: Prawda. Zamknięta metalowa puszka, trzy małe fotele, dwusetka współpasażerów i dziesięć godzin lotu – to idealny przepis na konflikt.
 
Natalia: Eee tam, wystarczy, że my jesteśmy obok siebie.
 
Maciek: Ach! Pamiętasz ten trzymający w napięciu moment, kiedy i Wiktoria, i Jaś musieli w tym samym momencie patrzeć przez okno, a my spojrzeliśmy na siebie znaczącym wzrokiem? Twoje pioruny z oczu: „Mógłbyś zabrać Jaśka na kolana, bo Wiwi zaraz zacznie płakać?!” i moje równie uprzejme: „Dlaczego nie możesz jej wytłumaczyć, żeby podzieliła się tym oknem?!”. Kiedyś to byłby zacny wstęp do kłótni stulecia, jeszcze przy świadkach, a tu jednak nic... Co się z nami stało?!
 
Natalia: Bo kiedyś szukalibyśmy kompromisu. Byliśmy przecież przekonani, że małżeństwo to sztuka kompromisu. Okazuje się, że przyjemniej żyje się razem, kiedy jest sztuką współpracy.
 
Maciek: Kompromis, współpraca – to nie to samo? W końcu chodzi nam o to, aby było przyjemnie, miło…
 
Natalia: Ja widzę to tak: na kompromisie każdy coś traci, bo to takie ważenie zysków i strat, myślenie, że jednak byłoby fajnie, gdyby to „mnie było nieco bardziej przyjemnie”. A nastawiając się na współpracę, od razu myślę o „nas, o „naszej korzyści”. Wykluczam rywalizację.
 
Maciek: Wykluczasz rywalizację, czyli nikt nie wygra?
 
Natalia: Nikt – czyli i tak ja, bo żona ma zawszę rację ;)
 
Maciek: No dobra, dobra. Przekomarzam się z Tobą, bo to jednak dla nas samych było na początku mylące. Wiele się mówi o kompromisie, ale niewiele o współpracy. Samo słowo „partnerstwo” budzi czasem negatywne skojarzenia, a przecież małżeństwo to takie „partnerstwo na sterydach”. Dwie osoby, ekstremalne sytuacje i wpływające na całe życie decyzje. Czyli jak dokładnie uniknęliśmy tej kłótni przy oknie?
 
Natalia: Ty zadbałeś o mój komfort i zabrałeś na kolana Jaśka, a ja myśląc o Tobie, zaciekawiłam Wiwi książką i pięć minut później udostępniłam wam okno.
 
Maciek: Ha! Jakie to proste!
 
Natalia: Nie udałoby się to, gdyby każde z nas skoncentrowało się na własnym komforcie. Miło jest w sytuacjach pod napięciem czuć i widzieć, że próbujemy ratować nie tyle siebie samych, ile siebie nawzajem.
 
Maciek: To na ten moment zostało nam jeszcze 4 tys. kilometrów takiej współpracy i dolecimy szczęśliwie do celu! A wiesz, co jest najgorsze?
 
Natalia: Co mój kochany?
 
Maciek: Że na zewnątrz jest -50 stopni Celsjusza, więc jakby co, nawet spadochron nam nie pomoże…
 
PS Tekst powstał 11 kilometrów nad ziemią, w trakcie lotu z Warszawy do Chicago. Współpraca okazała się owocna, lot zakończył się buziakiem :)
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki