Logo Przewdonik Katolicki

Umieranie i powstawanie

Natalia i Maciej Białobrzescy
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Natalia i Maciek Białobrzescy szczęśliwy małżeński duet. Zawodowo: on – animator/reżyser, ona – mama/felietonistka. Razem z dziećmi tworzą DrużynęB.

Natalia: Umieram dla Ciebie… Maciek: Oj… Będzie grubo (śmiech)

Natalia: Proszę o odrobinę powagi, a nie od razu musisz wszystko w żart obracać (śmiech). Ostatnio, z wiadomych względów, wiele na ten temat myślałam. Nad tym, czy potrafię umierać i zmartwychwstawać dla Ciebie. W swoich słabościach, w swojej codzienności, w kryzysie. Bo łatwo powiedzieć „zgoda”, ale o wiele trudniej pożegnać się z częścią siebie, która jest problemem w relacji.
Maciek: Może nie zawsze trzeba się z nią żegnać, a wystarczy ją wytłumić?
Natalia: Metodę „pod dywan” zostawmy w piwnicy. Przetestowało ją – z marnym skutkiem – zbyt wiele małżeństw, żeby się w to pakować. Spróbuj być jak Gandalf!
Maciek: No to mi teraz dołożyłaś. Umrzeć jako Gandalf Szary i narodzić się jako Gandalf Biały? Czyli przejść drogę samodoskonalenia. Hmm…
Natalia: Zerwać z przyzwyczajeniami, które hodujemy latami, a które w żaden sposób nie są życiodajne dla naszej relacji, to trochę takie właśnie umieranie. Konieczne, żeby zmartwychwstać. Patrz, ile w tej fantastyce życia!
Maciek: Masz rację. Wydaje mi się, że oczekujemy wzajemnie od siebie miłosierdzia i to jest fajne, ale czasem zapominamy, że budowanie relacji to nie tylko zgadzanie się na to, że druga osoba ma takie a nie inne wady, ale także stawanie się z dnia na dzień coraz lepszym.
Natalia: Wyczuwam, jakbyś miłosierdzie kojarzył z postawą bierną. A ja myślę, że jest w niej całe mnóstwo aktywności. Bo miłosierdzie nie zwalnia nas ze stawiania wzajemnych wymagań. Wręcz przeciwnie. Ale z wyobraźnią miłosierdzia właśnie! Czyli z jednej strony: przyjmuję Cię niedoskonałego, takiego rozrzucającego po domu skarpety, niczym przynętę na ryby i z drugiej strony: pragnę, chcę, oczekuję, żebyś pracował nad sobą, nad tym, co mnie drażni, co mnie przed Tobą zamyka, nad tym, co pozwoli mi kochać Cię bardziej. Rzecz jasna to działa w dwie strony.
Maciek: Mam nadzieję!
Natalia: I nie ma miejsca na bunt, męską dumę czy babski foch, bo wychodzimy z założenia, że robimy to z miłości, że to się nam opłaca. Jest tylko jeden problem.
Maciek: Nie wiem jaki, ale gwarantuję Ci, że jeśli o małżeństwo chodzi, to jest ich wiele. Zawsze (śmiech).
Natalia: Chodzi o to, żeby to założenie było nienaruszalne, tytanowe, jak aksjomat w nauce lub jak dogmat w wierze. Żeby mimo ran, jakie nosimy na tym naszym małżeńskim ciele, żebyśmy sobie przebaczali, właśnie w imię miłosierdzia.
Maciek: A jeśli niebawem stuknie 30. rocznica, a my mamy wrażenie, że w naszym małżeństwie umarło wszystko, tylko nie to, co złe i że już nie wiemy, jak się lubić?
Natalia: To jest jeszcze Ktoś większy od naszych serc. Chyba w każdym domu znajdziesz Jego podobiznę, choćby na małym, wymiętym i zakurzonym obrazku. On jest właśnie tą nowiną Wielkiej Nocy. On jest istotą i esencją miłosierdzia. On jest nadzieją.
Maciek: Czyli: Jezu, ufam Tobie?
Natalia: Oby.



 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki