Po II wojnie światowej Kościół utracił bezpowrotnie wszystkie budynki i ponad 200 tys. ha na rzecz terytoriów wcielonych do ZSRR. Na obszarze PRL zabrano mu w kolejnych latach co najmniej 150 tys. ha ziemi oraz liczne szpitale, sierocińce, szkoły czy budynki należące do organizacji kościelnych.
Instytucja
Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha (DiKśW) zaliczała się do najważniejszych instytucji wydawniczych II Rzeczypospolitej. Powołana w 1897 r., stanowiła własność arcybiskupów poznańskich. Odegrała trudną do przecenienia rolę w walce o polskość nie tylko pod zaborem pruskim, a szczególnego rozmachu nabrała jej działalność w II Rzeczypospolitej. Nabywano nieruchomości, modernizowano park maszynowy, a jakość techniczna wydawanych czasopism i książek nie ustępowała najlepszym oficynom zagranicznym. Zakłady Graficzne przy ul. Wawrzyniaka posiadały wszystkie znane ówcześnie działy techniki graficznej, własną odlewnię czcionek i introligatornię. Prężna działalność DiKśW została zahamowana na skutek wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 r. Cały majątek spółki został przejęty na własność Rzeszy Niemieckiej. Na bazie DiKśW, drukarni „Concordia”, koncernu prasowego „Drukarnia Polska” oraz Drukarni Państwowej w grudniu 1939 r. okupant utworzył Nationalsozialistische Gauverlag und Drukerei Wartheland.
Tymczasowy zarząd państwowy
W pierwszych dniach lutego 1945 r., gdy trwały jeszcze walki o Poznań, pracownicy DiKśW przystąpili do odbudowy i uruchomienia firmy. Obok uratowanych przed spaleniem budynków przy ul. Wawrzyniaka, opieką objęto częściowo uszkodzony gmach przy ul. Zwierzynieckiej 4. Był on szczególnie cenny ze względu na znajdujące się w nim dwie maszyny rotacyjne oraz nowoczesny dział druku offsetowego. Z całkowicie zrujnowanej „Drukarni Polskiej” można było jedynie wydobyć linotypy i wyposażenie chemigraficzne. Z wielkim trudem uruchomiono też działalność w mocno zniszczonym gmachu Drukarni Państwowej przy ul. Towarowej.
9 lutego 1945 r. na zebraniu załogi, w obecności delegata Ministerstwa Przemysłu tzw. Rządu Tymczasowego dyrektorem naczelnym drukarni został wybrany Cezary Stein, jej przedwojenny dyrektor techniczny. W połowie marca 1945 r. przedsiębiorstwo przyjęło nazwę Drukarnia św. Wojciecha. Zakłady Graficzne i Przemysłowe w Poznaniu, do której władze dodały: „pod tymczasowym zarządem państwowym”. Zaliczono je zatem do kategorii obiektów opuszczonych bądź porzuconych przez właścicieli (dekret z 2 marca 1945 r.). A przecież spółka nie była bezpańska, bowiem cały czas obecny był w Poznaniu bp Walenty Dymek, który natychmiast podjął starania o odzyskanie majątku. 8 czerwca 1945 r. Urząd Wojewódzki Poznański w piśmie do bp. Dymka stwierdził: „Prawo własności Drukarni i Księgarni św. Wojciecha S-ka z o.o. do poszczególnych obiektów, wymienionych w piśmie Kurii Arcybiskupiej z dnia 6 III 45 r. […] jako rzecz powszechnie i od dawna znana – nie jest kwestionowane przez władze państwowe. Przejęcie w zarząd państwowy niektórych obiektów mienia kościelnego nie narusza własności Kościoła Katolickiego do tych obiektów i wywołane zostało koniecznościami wojennymi [...] Przejęcie w Zarząd Państwowy majątku Spółki z o.o. nie jest konfiskatą i nie ma charakteru stałego”. Przyszłość pokazała coś wręcz przeciwnego.
Już w sierpniu 1945 r. oddzielono od przedsiębiorstwa i usamodzielniono dawną Drukarnię Państwową, a 1 października tego roku odebrano Fabrykę Papieru „Malta”, którą przekazano Centralnemu Zarządowi Przemysłu Papierniczego. Utrata „Malty” stanowiła poważny cios dla firmy, bowiem w jej odbudowę zainwestowano 2 miliony ówczesnych złotych oraz wielki nakład pracy. Ostatecznie o nacjonalizacji przemysłu poligraficznego zdecydowała Ustawa o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej z 3 stycznia 1946 r. Jednak w ciągu najbliższych lat mienie DiKśW nie zostało formalnie upaństwowione. 1 stycznia 1948 r. zmieniono jedynie nazwę Zakładów Graficznych na Państwowe Poznańskie Zakłady Graficzne Okręg Północ (PPZG). Podlegały im drukarnie w Gnieźnie, Gostyniu, Jarocinie, Koźminie, Koninie, Mogilnie, Ostrowie, Ostrzeszowie, Śremie i Środzie. Dyrekcję i większość załogi w Poznaniu stanowili ludzie związani ze spółką DiKśW jeszcze w okresie międzywojennym, a więc dla nowej władzy niepewni. W pierwszym okresie odbudowy i uruchamiania produkcji byli oni potrzebni, a nawet fetowani, jako dobrzy fachowcy. Zakład rozwijał się pomyślnie, przynosił zyski, tym bardziej więc, w ocenie władz, nie kwalifikował się do zwrotu właścicielom.
„Korekta”, czyli jak rozpracowywano Spółkę
Rozpracowanie DiKśW przez WUBP w Poznaniu o kryptonimie „Korekta” rozpoczęło się na szerszą skalę od połowy 1947 r. W październiku roku następnego rozpoczęły się aresztowania. Do końca 1948 r. UB zatrzymał m.in. dyrektora naczelnego Cezarego Steina, dyrektora handlowego Kazimierza Lesińskiego, dyrektora technicznego Tadeusza Żyndę, kierownika ekspedycji Stanisława Haremzę, magazyniera Kazimierza Urbańskiego oraz Brunona Zielińskiego, właściciela przedsiębiorstwa „Perfekta”. W „Planie śledztwa” napisano: „Na podstawie akt [agenturalnych] i wstępnego śledztwa ustalono, że Państwowe Poznańskie Zakłady Graficzne dawniej «św. Wojciech», obsadzone są przez element o poglądach endecko-klerykalnych. Na terenie zakładu stwierdzone zostały przez agenturę wypadki uprawiania szeptanej propagandy, wystąpień antypaństwowych i antyradzieckich, oraz fakty noszące znamiona sabotażu (…)”.
W trakcie brutalnego śledztwa funkcjonariusze UB uzyskali dalszy materiał obciążający. Zmuszano aresztowanych do podpisywania spreparowanych protokołów przesłuchań. Dyrektor Stein, który próbował odwołać zeznania, zginął w areszcie WUBP 26 marca 1949 r.
30 grudnia 1949 r. oficer śledczy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu ppor. Stanisław Wolender sporządził akt oskarżenia, którym podsumował trwające od ponad roku śledztwo. Liczący 20 stron maszynopisu dokument zatwierdził wiceprokurator Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Poznaniu mjr Tadeusz Kolwiński. Jego swoistą kwintesencją jest zdanie: „Była to działalność przestępcza, mająca charakter zorganizowany, a zatem brak dowodów [podkreślenie A.P.], które zostały w czas usunięte”.
Wyrok
Rozprawa, której towarzyszyła nagonka prasowa, toczyła się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu od 11 do 14 kwietnia 1950 r. Przewodniczył jej zastępca szefa WSR, mjr Marian Doerffer. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W obszernych wyjaśnieniach przedstawili oni warunki, w jakich odbywała się odbudowa Zakładów, codzienne zmagania o potrzebny papier, części do maszyn i inny sprzęt, wielki wysiłek całej załogi. Wyjaśnienia oskarżonych znalazły oparcie w zeznaniach niemal wszystkich świadków. Także obrońcy starali się stanąć na wysokości zadania. W tej sytuacji ciężar oskarżenia opierał się na odczytywaniu zeznań ze śledztwa oraz na wystąpieniach ubeckich „biegłych”. Świadectwem irytacji tych ostatnich może być następująca wypowiedź biegłego Stanisława Kozikowskiego: „Jest pewna chęć zaczarowania nas, lecz my się nie damy [...] Trudno jest dostarczyć dowodów przestępstwa [...] bo każdy przestępca jest sprytny”. Ripostował mecenas Marian Schroeder, mówiąc: „Obrona nie ma zamiaru nikogo czarować, a tylko dąży do wykrycia prawdy materialnej”. Wielokrotnie w czasie rozprawy oskarżeni przytaczali dowody swojej dbałości o przedsiębiorstwo i jego rentowność. Dawali też do zrozumienia, że w czasie śledztwa spotykali się z narzucaniem im treści zeznań pod przymusem.
Wyrok zapadł 20 kwietnia 1950 r. Sąd uznał oskarżonych winnymi zarzucanych im czynów i orzekł wyroki więzienia: dla dyrektorów Lesińskiego i Żyndy – 15 lat, dla Kazimierza Urbańskiego – 10, dla Stanisława Haremzy – trzy lata. Brunon Zieliński został skazany na 12 lat więzienia. W ten sposób niejako symbolicznie zamknął się trwający od 1945 r. proces upaństwowienia DiKśW. 15 marca 1950 r. Zakłady Graficzne zostały ostatecznie przejęte przez państwo. Wkrótce potem ich patronem został Marcin Kasprzak.
Do dziś wyroki w sprawie dyrekcji DiKśW nie zostały zrewidowane, a zasłużona instytucja nie odzyskała całego zagrabionego w pierwszych latach powojennych majątku.