Logo Przewdonik Katolicki

Chrystus według Andrzeja Wajdy

ks. prof. Marek Lis, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego

Popularność i łatwa dostępność filmów o tematyce religijnej usunęła w cień pamięć nieobecności na polskich ekranach takich właśnie dzieł aż do lat 90. XX wieku.

W czasach, gdy niemal cała dystrybucja filmowa kontrolowana była przez państwowe, nieprzychylne Kościołowi instytucje, filmy religijne zasadniczo nie powstawały, a produkowane za granicą były niedostępne. Te ograniczenia tłumaczą w części fakt, że w dziejach polskiego kina nie powstała żadna ekranizacja Ewangelii, podczas gdy w kinematografii światowej postać Jezusa cieszyła się i cieszy znacznym zainteresowaniem twórców i widzów.
 
Piłat według Wajdy
Jedynym wyjątkiem jest zrealizowany w Niemczech w 1971 r. film Andrzeja Wajdy Piłat i inni. Nie jest to jednak ekranizacja bezpośrednia: reżyser tworząc scenariusz, sięgnął po motyw pasyjny, obecny w powieści Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata. W prologu filmu reporter telewizyjny, którego zagrał sam Wajda – przeprowadza wywiad z baranem, który głosem Franciszka Pieczki opowiada o dyskomforcie moralnym wiążącym się z prowadzeniem do rzeźni na śmierć kolejnych stad bezbronnych owieczek. Scenografia, w przeciwieństwie do większości filmów biblijnych, nie rekonstruuje wyglądu starożytnej Jerozolimy: rzymski prokurator Poncjusz Piłat, grany przez Jana Kreczmara, zasiada w niedokończonej, monumentalnej hitlerowskiej hali kongresowej w Norymberdze, by tam przesłuchać młodego człowieka o imieniu Jeszua Ha-Nocri, czyli Jezus z Nazaretu (zagrał go Wojciech Pszoniak). Piłat jest przekonany, że oskarżony jest niewinny, i że zostanie uwolniony przez Kajfasza. Jeszua stanowi jednak zagrożenie dla przewodniczącego Sanhedrynu: zostaje skazany na śmierć, bo kwestionując władzę cesarza jest zagrożeniem dla racji stanu i religii. Sekwencję ukrzyżowania, wypełniającą środkową część filmu, Wajda nakręcił wśród ulicznego ruchu we Frankfurcie nad Menem oraz na wysypisku śmieci położnym przy autostradzie pod Wiesbaden: to współczesna Golgota. Kamera w reporterski sposób rejestrowała reakcje mieszkańców na widok ubranego w dżinsy i chlamidę skazańca niosącego nie cały krzyż, lecz jedynie poprzeczną belkę, patibulum. Zwłoki Jeszuy wykrada jego uczeń, Mateusz (w jego roli Daniel Olbrychski). Ostatnia część filmu opowiada o politycznych zabiegach prokuratora: Piłat przygotowując zemstę na Kajfaszu, każe skrycie zamordować Judę i poleca uwięzionemu Mateuszowi, który notuje nauczanie Jeszuy, napisanie tekstu, którym przyczyni się do powstania nowego kultu. Ten współczesny filmowy apokryf Bułhakowa i Wajdy odbiega w oczywisty sposób od Ewangelii, zwraca jednak uwagę na cierpienia niewinnych ludzi w sytuacji totalitaryzmu: w powieści rosyjskiego pisarza są odniesienia do stalinizmu, w filmie do hitleryzmu, ale także zwraca się w stronę kontestatorów kultury, jakimi pod koniec lat 60. było pokolenie „dzieci kwiatów” czy ruchu Jesus People.
 
Religijne wątki
Zainteresowanie Wajdy Jezusem, w przypadku Piłata i innych mało ortodoksyjne, nie było tylko jednorazowym incydentem. Ograniczając się chociażby do jego filmów o tematyce wojennej można dostrzec stale powracające i traktowane z szacunkiem motywy Pasji Chrystusa. Widać je w Popiele i diamencie (1958 r.), rozgrywającym się w ostatni dzień wojny, po którym nie następuje jeszcze pierwszy dzień pokoju. Otwierająca sekwencja filmu to nieudany zamach na życie sekretarza partii, w którym giną przypadkowi ludzie, pracownicy cementowni. Ta pierwsza scena rozgrywa się wokół niedużego kościoła, stojącego samotnie przy drodze. Trzej uzbrojeni mężczyzni na coś czekają, gdy pojawia się dziewczynka z bukiecikiem kwiatów, które chciałaby zanieść do kościoła. Drzwi są jednak zamknięte, jeden z AK-owców podnosi więc dziecko, które stawia kwiaty przed obrazkiem Maryi nad drzwiami kaplicy. Gdy po chwili nadjeżdża samochód, padają w jego stronę strzały, jeden z mężczyzn próbuje uciec, dostać się do wnętrza kaplicy. Drzwi ustępują dopiero wtedy, gdy ginie, trafiony serią pocisków. Martwe ciało pada na posadzkę świątyni. W tle kadru nieprzypadkowo przecież pojawia się krzyż, twarz Ukrzyżowanego: w ten sposób cały dramat dokonuje się niemal pod spojrzeniem Chrystusa – zabitego bez winy. Później ciała zabitych zostają złożone w kaplicy miejskiego kościoła, gdzie widać uszkodzony krzyż, z Chrystusem zwisającym głową w dół. Czy w ten sposób Wajda chciał tylko podkreślić znaczenie symboliki religijnej, czy raczej, wraz z Krzysztofem Kornackim, znawcą twórczości reżysera, trzeba uznać, że „religijne schematy ujmowania rzeczywistości mocno odcisnęły się na wyobraźni twórczej Wajdy”.
Bardzo świadome, zaplanowane przez reżysera, było wprowadzanie znaczących wątków religijnych, świadczące o jego dużej wrażliwości. Jeden z nich dostrzegł papież Franciszek, o czym przypomniał w przemówieniu do polskich biskupów przybyłych z wizytą ad limina, gdy przywołał zapamiętaną przez siebie scenę z polskiego filmu, w którym pojawia się postać księdza, zwycięzcy wyścigów konnych: najprawdopodobniej chodzi o Lotną (1959 r.). W twórczości Wajdy pojawiają się tytuły, niosące biblijne czy liturgiczne nawiązania: bohaterem Samsona (1961 r.) jest Jakub, młody Żyd ogarnięty podczas okupacji otchłanią Zagłady, który jak biblijny Samson w finałowym geście rozpaczy, przez samobójczy wybuch wiązki granatów zabija siebie i otaczających go niemieckich żołnierzy. Tytuł Wielki Tydzień (1995 r.) identyfikuje zarówno historyczny moment, gdy przed Wielkanocą 1943 r. w warszawskim getcie wybuchło powstanie, jak i przypomina o dawniejszych wydarzeniach z Jerozolimy, gdy nienawiść jednych, a obojętność i zdrada innych doprowadziły do śmierci Chrystusa na krzyżu.
Krucyfiks, postać Ukrzyżowanego, powrócił w Katyniu (2007 r.): pośród wziętych do sowieckiej niewoli żołnierzy Wajda umieszcza rzeźbę Chrystusa, tulonego żołnierskim płaszczem. Film o śmierci skazanych przez wydany w Moskwie niesprawiedliwy wyrok w ten sposób przywołuje Skazańca z Jerozolimy. Jezus jest u Wajdy pośród niewinnie cierpiących.
Andrzej Wajda podobno nie wierzył w niebo, w życie wieczne, a przecież jego Korczak (1990 r.) nie kończy się sceną śmierci wywożonych z getta dzieci z sierocińca, lecz ich uwolnieniem. To obraz zbawienia, nadziei, czekającej także na tych, których wiarę zna tylko Bóg.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki