Logo Przewdonik Katolicki

Dialog i krytyka

ks. Mirosław Tykfer

Widzę obecnie dwa pomysły na dialog w Kościele w Polsce.






Jedna strona proponuje tzw. zdrową krytykę, czyli odwagę nazywania rzeczy po imieniu. To rozwiązanie wydaje się bardzo rozsądne, tym bardziej że jest realizowane w mediach opiniotwórczych. Nikt nie chce przecież czytać prasy czy słuchać radia, które uprawiałoby propagandę zamiast rzetelnego przekazywania informacji. Problem pojawia się jednak tam, gdzie pod ową zdrową krytyką ukrywa się nie tyle rzetelność analizy trudnych spraw w Kościele, co praktykowanie swego rodzaju propagandy. Nie tej w obronie instytucji Kościoła, bo ta opcja nie do takiej postawy się skłania, ale raczej stojącej na straży bezwzględnie słusznych poglądów własnego środowiska.
Drugim pomysłem na dialog w Kościele w naszym kraju jest właściwie jego brak. Oczywiście w tej opcji też będzie chodziło o „wymianę poglądów”, tyle że nikt nikogo już nie będzie chciał słuchać, bo de facto jedynie wyczekuje właściwego momentu, żeby drugiemu powiedzieć to, co sam myśli. Wówczas ową bardzo mądrą myśl należy okrasić solidnym wykazaniem fałszywych przekonań drugiej strony.
Oczywiście, że nie odkrywam tu niczego nowego, a sytuacja, o której piszę, nie dotyczy jedynie ludzi Kościoła, ale w jakiś sposób każdego środowiska. Jestem również świadomy tego, że łatwo jest mówić o problemach, pisząc o skrajnościach. Tak robi każdy mądrala, który nie ma rozsądnego pomysłu na wskazanie właściwych dróg w zawiłej rzeczywistości, a więc upraszcza ją do dwóch radykalnie różnych stanowisk, siebie stawiając w inteligentnie wykreowanym środku.
W pewien sposób też tak postąpiłem, ale nie po to, żeby teraz powiedzieć: ja wiem, ja stoję pośrodku. Wręcz przeciwnie, zarysowałem jedynie bardzo poważny kłopot, jaki mamy z dialogiem, a który musimy zauważyć i chcieć rozwiązać go z rozsądkiem. Co to znaczy z rozsądkiem? Chociażby to, żeby przyglądać się, jak próbują robić to inni. Dlatego polecam ciekawy artykuł Marcina Skobrtala o Kościele w Czechach (s. 30). Warto zajrzeć też do tekstu Jacka Borkowicza, który pisze w podobnym kontekście, ale już nie o sąsiadach, lecz o nas w Polsce (s. 24).
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki