I nie dlatego, że nieugięcie propaguje wartości, które w społeczeństwie kanadyjskim idą w odstawkę. Zarówno więzienie, jak i stawanie w obronie poczętych dzieci nie określają jeszcze w pełni jej chrześcijańskiego serca. Wielu jest bowiem tych, którzy potrafią poświęcić własne życie w obronie moralnych wartości, a jednak nie posiadają tej jednej istotnej cechy, która czyniłaby z nich świętych Kościoła.
Zanim spróbuję powiedzieć, jaka to cecha, chciałbym, żebyśmy pomyśleli o ludziach, którzy w kontekście obrony życia walczą o zmianę prawa i poprawę programów edukacyjnych. Podziwiamy ich determinację. Dajemy im społeczne poparcie. Jesteśmy z nich dumni, bo idą pod prąd współczesnych trendów negujących dobro, bez którego trudno wyobrazić sobie przyszłość cywilizacji chrześcijańskiej. A mimo to nadal może im brakować tego, co wyróżnia sposób działania charakterystyczny dla świętych Kościoła.
Kiedy czytałem wywiad z Mary Wagner dla „Przewodnika Katolickiego”, zatrzymałem się na jednym zdaniu, które wywołało we mnie najpierw uczucie niedowierzania, a zaraz potem wzruszenia! Wtedy również pierwszy raz pomyślałem, że to jest kobieta naprawdę święta. Zamknięta w więzieniu z powodu tych, którzy dokonywali aborcji, odszukiwała w nim matki, które zrobiły to własnemu dziecku. Po co? Chciała od zła aborcji uchronić nie tylko ich kolejne dzieci, ale także pomóc samym matkom.
To jest ta cecha, która określa w sposób radykalny świętych Pańskich i odkrywa istotę ich chrześcijańskiego świadectwa: miłosierdzie na wzór Chrystusa. Ta jedna wartość, postawiona na pierwszym miejscu, zmienia wszystko: postawę, argumenty, język i styl działania tych, którzy rzeczywiście stają po stronie Ewangelii Chrystusa.