Logo Przewdonik Katolicki

Miłosierdzia pragnę

Monika Białkowska, Paweł Stachowiak
Stąd wyszła iskra- spotkania w Łagiewnikach były bardzo bogate w treść.

Ten punkt spotkania z Ojcem Świętym był nie tylko nawiązaniem do dziedzictwa Jana Pawła II. To była twórcza kontynuacja koncepcji Miłosierdzia, którą promował.

 







W kaplicy Domu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia papież Franciszek modlił się najpierw przy relikwiach św. Faustyny. Później jedną z sióstr ze zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zapytał spontanicznie: „A czy Ty spotykasz Pana Jezusa? Nawet, jeśli doświadczasz swojej słabości, upokorzenia grzechu i upadku, to On właśnie tam na Ciebie czeka i wyciąga do Ciebie rękę”. Do księgi pamiątkowej wpisał zaledwie kilka słów: „Miłosierdzia pragnę, a nie ofiary”. Od sióstr Ojciec Święty otrzymał Dzienniczek św. Faustyny w języku hiszpańskim, obraz Jezusa Miłosiernego, stułę i ornat z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Specjalny prezent przygotowały też dziewczęta – mieszkanki prowadzonego przez siostry Domu Miłosierdzia, które również wzięły udział w spotkaniu z Ojcem Świętym. Podarowały Franciszkowi osobiście wykonany obraz. W sanktuarium Miłosierdzia Bożego papież sam usiadł w konfesjonale i zamiast planowanych pięciu, wyspowiadał osiem osób z różnych kontynentów, w językach: włoskim, hiszpańskim i francuskim. Nie przez kratki konfesjonału, ale twarzą w twarz. Pobłogosławił też dwie chore dziewczynki: jedna z nich nie ma nóg, porusza się dzięki protezom kupionym przez Franciszka. Na zakończenie polscy księża w imieniu wszystkich spowiedników na świecie przekazali papieżowi obraz Jezusa Miłosiernego.  

„Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, przymkniętych drzwi, podwójnego życia. Wymaga, by wyruszyć w drogę bez obciążeń, wyjść, rezygnując ze swoich zabezpieczeń, mocni jedynie w Nim. (…) To życie, gdzie nie ma przestrzeni zamkniętych i własności prywatnych, dla własnej wygody. Ten, kto postanowił upodobnić całe swoje życie do Jezusa, nie wybiera już swoich własnych miejsc, ale idzie tam, gdzie został posłany”.
Franciszek

W tym życiu nie ma wygody 

W sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach, nieopodal Łagiewnik, papież przewodniczył Mszy św., w której wzięło udział  tysiące kapłanów i osób konsekrowanych. W homilii do nich skierowanej mówił: „Zadowolony w Panu nie zadowala się życiem przeciętnym, ale płonie pragnieniem świadczenia i dotarcia do innych; lubi ryzyko i wychodzi, nieograniczony drogami już wytyczonymi, lecz otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego: przeciwny wegetacji, uradowany z ewangelizacji”. Przed opuszczeniem sanktuarium Franciszek modlił się przy relikwiach św. Jana Pawła II.


„Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, przymkniętych drzwi, podwójnego życia. Wymaga, by wyruszyć w drogę bez obciążeń, wyjść, rezygnując ze swoich zabezpieczeń, mocni jedynie w Nim. (…) To życie, gdzie nie ma przestrzeni zamkniętych i własności prywatnych, dla własnej wygody. Ten, kto postanowił upodobnić całe swoje życie do Jezusa, nie wybiera już swoich własnych miejsc, ale idzie tam, gdzie został posłany”. Franciszek
 

Błogosławiony dar „niewiernosci”

PAWEŁ STACHOWIAK
historyk, politolog

Niewierny Tomasz. Takie miano apostoła, który miał problem z przyjęciem prawdy o zmartwychwstaniu, utrwaliło się w naszej tradycji. „Niewierny” to nie brzmi dobrze! Tak określamy tego, kto nie dochowuje wiary, zawodzi, błądzi. Być może, dlatego myślimy o św. Tomaszu, jako o tym, który stał się świętym niejako wbrew swej niewierności. Papież Franciszek uświadomił nam, ze nasza językowa intuicja prowadzi w tym przypadku na manowce. W homilii wygłoszonej do osób konsekrowanych podczas Mszy św. w łagiewnickim sanktuarium św.. Jana Pawła II zinterpretował tomaszowa „niewierność” w zupełnie innej perspektywie. Mówił o niej z sympatia, nazywał „darem”. „Uczeń nie waha się stawiać sobie pytań, ma odwagę przezywania wątpliwości” – powiedział. Postawa Tomasza nie jest, zatem dla Franciszka „niewiernością” w znaczeniu, jakie zwykliśmy temu pojęciu nadawać. Papież nie zatrzymuje się jednak w tym miejscu, dodaje, ze odwaga wyrażania wątpliwości winna być również odwaga „zanoszenia ich Panu, formatorom i przełożonym, bez kalkulacji i powściągliwości”. Trudno to zrozumieć inaczej, niż jako apel, aby postawa odpowiedzialnego nonkonformizmu zaczęła być pojmowana, jako cnota, także wewnątrz Kościoła. Gdyby św. Faustyna okazała się całkiem uległa woli swych przełożonych, gdyby kard. Wojtyła pogodził się z wola zwierzchników watykańskich kongregacji, nie byłoby przecież Łagiewnik i całego dobra, które z tego miejsca promieniuje! Czyżby papież sugerował, ze Kościołowi w Polsce potrzeba tomaszowej „niewierności”?




 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki