Ojcowie gościli w archidiecezji gnieźnieńskiej po raz pierwszy. Ich szczególnym charyzmatem jest praca z ubogimi na ulicach Sao Paulo. Do założenia wspólnoty zainspirował ich Dzienniczek św. Faustyny. Do Polski przyjeżdżają przekonani, że właśnie stąd wyjdzie „iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Jezusa”. Całego przesłania ojców streścić nie sposób – tym, którzy nie mogli spotkać się z nimi osobiście, prezentujemy fragmenty jednej z konferencji o. Enrique Porcu.
Chrześcijanin nie idzie na emeryturę
– Uczniowie stali, podłamani i zmęczeni, bo łowili przez całą noc, ale nic nie złowili – mówił o. Enrique Porcu. – Płukali sieci i wkładali je z powrotem do łodzi. Wtedy przyszedł Jezus. Jezus jest okropny, Duch Święty jest okropny – nie chce nas widzieć stojących bezczynnie. Sam uzdrawiał w szabat i mówi, że nie ma nie szabatu, nie ma niedzieli i odpoczynku dla tego, kto kocha. Chrześcijanin nigdy nie idzie na emeryturę. Najlepiej wiedzą o tym babcie, które na emeryturze mają jeszcze więcej pracy niż wcześniej – te babcie, które kochają. Zaczynają czuć potrzebę, żeby służyć, żeby nieść pomoc ubogim, żeby pomagać na parafii. Św. Jan od Krzyża mówił, że kto kocha, ten nigdy się nie męczy i nigdy nie odpoczywa. My wielokrotnie jesteśmy zmęczeni, bo nic nie robimy, stoimy bezczynnie. Czujemy się zmęczeni, więc siadamy przed telewizorem, myślimy, że odpoczniemy, a wstajemy jeszcze bardziej zmęczeni. Idziemy spać, ale nie mamy sił nawet uczynić znaku krzyża świętego. To strategia, która ma nas pozostawić uśpionymi, ma sprawić, żebyśmy nie słuchali słowa Bożego, nie kochali, żyli wycieńczeni i podłamani. To strategia rozproszenia.
Jakie mam prawo narzekać?
– Depresja nazywana jest chorobą tego wieku. W samej Portugalii choruje na nią jedna na cztery osoby – mówił dalej o. Enrique. Wielokrotnie depresja zakorzeniona jest w braku miłości. Człowiek, który zamyka się w sobie, patrzy tylko na siebie i czuje tylko własne ciężary, nie otwiera się na cierpienie innych. Sam chodziłem kiedyś na spotkania charyzmatyczne, szukając mojego uzdrowienia, wciąż tylko mojego i mojego – i byłem coraz bardziej chory. Zawsze powtarzam, że ewangelizują mnie ubodzy. Kiedy przyjechałem do Brazylii, spotkałem kobietę, cierpiącą od urodzenia na trąd. Miała również chorobę Parkinsona. Nie miała rąk, nie miała palców, mówiła z wielką trudnością. Opowiadała mi: – Ojcze, w moim życiu nie zrobiłam ani jednego kroku, nigdy nie chodziłam. Chciałam mieć ukochanego, ale nigdy go nie miałam. Od 70 lat jestem zamknięta w tym leprozorium. Ale ojcze, jak ja uwielbiam! Zapytałem, co tak uwielbia? Makaron? Chleb? Wiedziałem, że w leprozorium brakowało wszystkiego, nawet jedzenia, wielu trędowatych prosiło nas o jedzenie. A ona odpowiedziała: – Nie! Ja uwielbiam żyć! Życie jest cudowne, życie to morze róż, bo Jezus jest ze mną!
Płakałem, słuchając jej słów. I pomyślałem; jakie ja mam prawo narzekać, jakie mam prawo lamentować, jakie mam prawo zatrzymywać się na swoich trudnościach? Jesteśmy często bardzo egoistyczni. Jesteśmy jak dziecko, które skaleczy się w rękę i płacze, że umiera.
Wstańcie!
– Pokusą każdego z nas jest zatrzymywanie się na nas samych – tym groźniejsza dla nas dzisiaj, bo przyzwyczajeni jesteśmy do tego, by być widzami, a nie protagonistami, twórcami naszego życia – przekonywał o. Enrique. – Świat próbuje nam wmówić, że nie jesteśmy w stanie zmienić historii. Słyszałem tu opowieść o dziecku, które przeżyło nieudaną aborcję i umierało przez półtorej godziny na oczach lekarzy. To kara śmierci dla najbardziej niewinnych. Nie możemy wobec tego siedzieć z boku życia, tylko je oglądając. Nie możemy powiedzieć, że nic nie możemy zrobić, kiedy Europa jednoczy się wokół Szatana, chcąc aborcji, chcąc małżeństw homoseksualnych, chcąc eutanazji. Polsko, wstań! Uczniowie Chrystusa, wstańcie! Jesteśmy przyzwyczajeni do grozy, która wydarzyła się w historii. Hitler zabił 6 milionów Żydów, nazywamy go mordercą i dziwimy się, że Niemcy pozostawali obojętni. Osądzamy ich za tę obojętność. Ale my też przyzwyczajamy się, my też milczymy, też jesteśmy uśpieni! Żydzi uciekali, ale dziecko nie może uciec z łona swojej mamy. Łono niosące życie staje się cmentarzem śmierci. Córki i synowie Boży – możemy zmienić historię! Apostołowie też początkowo siedzieli bezczynnie, a potem zmienili historię Kościoła. Kościół narodził się z niewielkiej grupy słabych rybaków, którzy dotarli aż do krańców ziemi. Musimy teraz powiedzieć „nie” Szatanowi. Musimy się obudzić, żeby nie być widzami, ale głównymi bohaterami historii. Bóg potrzebuje ciebie tak samo, jak potrzebował Piotra i pozostałych czterech pierwszych uczniów. Im wcale nie było łatwiej, w imperium rzymskim panowała brutalność i przemoc, brak moralności i pogaństwo. Czym było tych czterech wobec morza historii? Nie zatrzymali się jednak, więc i my nie możemy się zatrzymywać.
Bóg potrzebuje ciebie
– Kiedy przyjechałem do Brazylii, spotkałem dziecko, mieszkające na ulicy – wspominał o. Enrique. – Powiedziało do mnie: – Wujku, zabierz mnie z tego życia, które tu mam!
To dziecko nazwało mnie wujkiem. Nie mam dzieci, nie mam wnuków, ale to dziecko mówiło prawdę: bo jesteśmy odpowiedzialni jedno za drugich jak rodzina. Tamtej nocy nie mogłem spokojnie spać. I właśnie z powodu tych dzieci musiałem zostawić moją pierwszą wspólnotę i razem z o. Antonello i innymi misjonarzami zaczynaliśmy wszystko od nowa. Spaliśmy na podłodze, żeby marzyć o domu, w którym ubodzy będą mieli swoje miejsce. Demon próbuje nas przekonać, że nic nie możemy zrobić. Nie możemy mu wierzyć, nie możemy się zatrzymywać. Nie możemy stać w miejscu na brzegu historii. Jezus cię potrzebuje! Możesz powiedzieć: jestem grzesznikiem. To samo mówił o sobie Piotr. Trudno jest powiedzieć „grzesznik” w języku polskim, ale to słowo jest trudne we wszystkich językach świata. Trudno jest powiedzieć, że jesteśmy grzesznikami, ale gdy to rozpoznajemy, Jezus przywraca nam pełną wolność dzieci Bożych i apostołów. Bóg nie wzywa ludzi doskonałych. Bóg potrzebuje ludzi pokornych, którzy ufają Jego słowu. Bóg potrzebuje ciebie, żeby uratować cały kraj. Możesz to zrobić – skoro największa zmiana w historii ludzkości zaczęła się od czterech osób, czterech pierwszych apostołów. Każdy z nas jest dla Boga drogocenny. Mamy tylko wyjść i ewangelizować. Mamy zrobić wszystko, by w jakiś sposób uratować chociaż jednego człowieka. Św. Faustyna mówiła kiedyś do Jezusa: „Panie, poślij świętego, aby uratować Polskę”. My też powtarzamy: Panie, wzbudź nowych świętych. Wzbudź nowe św. Faustyny, wzbudź nowych Janów Pawłów II, wzbudź nowych proroków, którzy zarzucą sieci w morzu historii. Wzbudź ich dla twojego zbawienia, dla zbawienia dla wszystkich, którzy nie znają Twojej miłości. Jezus odpowiedział św. Faustynie: „Tą świętą będziesz ty!”. I my słyszymy dziś te same słowa: ty masz być tym świętym!