Żyjemy w kraju, w którym dwa pokolenia nie miały pojęcia o tym, jak wygląda synagoga. A jeszcze przed 1939 r. w każdym mieście i miasteczku istniały społeczności żydowskie, które przecież gdzieś się modliły. Synagogi, domy modlitwy, bejt ha-midrasze i wiele budynków przeznaczonych do odprawiania kultu i związanych z tym rytuałów były obiektami, które znał każdy mieszkaniec, niezależnie od wyznania. Tak jak dziś odróżniamy budynek kościoła katolickiego od cerkwi, tak naszym pradziadkom wystarczył rzut oka, żeby rozpoznać synagogę. W większości zostały zburzone w czasie wojny, ale wciąż przetrwało ich wiele. Gdzie więc są? I co się stało, że trudno nam znieść myśl, że w budynku, w którym kiedyś mieścił się kościół katolicki, jest czynna kawiarnia, ale nie przeszkadza nam remiza albo sklep w budynku starej synagogi?
Magazyny, kina, sklepy
Pewnego lata wyruszyłam w podróż śladami wielkopolskich synagog. Nie było ich zbyt wiele, bo Wielkopolskę zamieszkiwała społeczność żydowska niewielka i niezbyt religijna. Zachwyciła mnie pięknie odnowiona synagoga w Buku, w czasie wojny Niemcy zdewastowali ją i urządzili w niej stolarnię, a po wojnie polscy mieszkańcy miasteczka zaadoptowali budynek na siedzibę klubu sportowego „Patria”. W latach 80. budynkiem zainteresowała się Fundacja Rodziny Nissenbaumów, która zajmuje się ratowaniem świadectw i zabytków kultury żydowskiej w Polsce. Dzięki niej odnowione zostały bożnice i kirkuty przede wszystkim w południowo-wschodniej Polsce. W Lesznie także w odnowionej i wyremontowanej synagodze mieści się galeria sztuki i wystawa judaików. Obok gotyckiej kolegiaty w Środzie Wielkopolskiej stoi nieładny budynek biblioteki. Tylko to zostało po synagodze, w której Niemcy urządzili magazyn, a Polacy skład alkoholi. W Pniewach dawna synagoga niszczeje. Synagoga w Ostrowie Wielkopolskim, bardzo zdewastowana, używana w powojennych latach jako magazyn mebli, po gruntownym remoncie mieści się w niej Ośrodek badań nad Historią i Kulturą Żydów w Południowej Wielkopolsce. W Czarnkowie budynek łaźni rytualnej przetrwał do dziś jako jedyny ślad po społeczności żydowskiej w tym mieście. Ale kto o tym wie?
Obecność
W samym centrum Poznania stoi pozostałość po wielkiej synagodze w stylu neomauretańskim, która przed 1939 r. mogła pomieścić 1200 wiernych. W 1940 r. Niemcy częściowo rozebrali budynek, a wewnątrz urządzili pływalnię dla żołnierzy Wehrmachtu. Władze miejskie po wojnie przez dziesięciolecia wykorzystywały infrastrukturę niemiecką, a mieszkańcy chętnie korzystali z basenu miejskiej pływalni. Tablica pamiątkowa pojawiła się na murach budynku dopiero w 1989 r., dzięki Fundacji Rodziny Nissenbaumów. Pływalnia jest nieczynna, a budynek, mimo że jest własnością gminy żydowskiej, wciąż niszczeje. Poznański budynek synagogi jest symbolem dyskusji, jaka odbywa się w środowiskach żydowskich nad funkcją, jaką mają pełnić budynki domów modlitwy. Poznański budynek dawnej synagogi boli: nie sposób go nie zauważyć, jest niemym wyrzutem zapomnienia dla wszystkich.
Remonty i ruiny
Na wystawie fotografii Wilczyka „Niewinne oko nie istnieje” w Muzeum POLIN takich porzuconych domów modlitwy jest sporo. Każda ma swoją historię opowiedzianą przez świadków i mieszkańców. Nie sposób jednak zauważyć, że ten projekt, który zakończył się w 2008 r., jest już trochę nieaktualny. Ten sam problem ma zbiór fotografii zatytułowany „Świadectwo ruin”, wchodzący w skład stałej wystawy w Muzeum Galicja w Krakowie. Prezentowane są na nim zdjęcia zrujnowanych synagog, m.in. w Rymanowie, Cieszanowie, Dąbrowie Tarnowskiej, zapuszczone ulice dzielnicy żydowskiej np. w Krakowie i Tarnowie. Opis mówi o tym, że nie ma dziś nikogo, kogo interesowałoby dziedzictwo żydowskiej kultury. Tymczasem wiele z przedstawionych na zdjęciach synagog została już wyremontowana i zrewitalizowana. W wielu działają ośrodki kultury żydowskiej lub miejsca pamięci po współmieszkańcach. Oczywiście, jest jeszcze mnóstwo miejsc, gdzie dawne domy modlitw niszczeją zarośnięte chaszczami albo pomalowane na małomiasteczkowe seledyny służą za składy mebli. Wilczyk wcale nie musiał manipulować widzem, fotografując odnowioną synagogę w Buku od strony szaletów miejskich, postawionych zresztą za synagogalnym murem. Z przyjemnością wspominam cykl fotografii chasydzkiej Tadeusza Rolke, zatytułowany „Tu byliśmy. Ostatnie ślady zaginionej kultury”. Od lat 90. fotografował żydowskie miasteczka, synagogi, mykwy, bożnice, domy. Nestor polskiej fotografii chciał na kliszy powołać do życia fragmenty kiedyś obecnej kultury. Starał się fotografować je tak, by w kadrze nie były obecne elementy świata współczesnego. Wspomniane przeze mnie fotograficzne ekspozycje z pewnością nauczą nas patrzeć na otaczającą nas architekturę uważniej.