Logo Przewdonik Katolicki

Między prawem a sumieniem

ks. Artur Stopka

Czy klauzulą sumienia trzeba będzie w niedalekiej przyszłości obejmować kolejne grupy zawodowe – urzędników, aptekarzy, nauczycieli? A może to nie w klauzuli leży problem, lecz zupełnie gdzie indziej?

Pod koniec września br. media donosiły w tonie sensacji o nieoficjalnym spotkaniu, do którego doszło w nuncjaturze w Waszyngtonie. Spotkali się papież Franciszek i Kim Davis, amerykańska urzędniczka, która niespełna miesiąc wcześniej trafiła do więzienia za odmowę wydania dokumentów poświadczających ślub pary homoseksualnej. Prawo nakładało na nią taki obowiązek w efekcie wyroku Sądu Najwyższego USA, który pod koniec czerwca uznał, że małżeństwa osób tej samej płci są równe heteroseksualnym. Kim Davis, urzędniczka z hrabstwa Rowan w stanie Kentucky, swoją decyzję uzasadniła względami religijnymi. Od czterech lat jest gorliwą członkinią jednego z wyznań zielonoświątkowych. Stając przed sądem powołała się na Biblię i zaistniały w rezultacie orzeczenia Sądu Najwyższego rozdźwięk między „ludzką a boską definicją małżeństwa”.
 
Urzędnik, czyli człowiek
Według relacji samej Davis, w czasie spotkania, do którego doszło 24 września, papież miał jej podziękować za odwagę, przytulić i zachęcić: „Pozostań mocna”. Poprosił ją również o modlitwę w swojej intencji i podarował różańce dla niej oraz jej męża, który także uczestniczył w spotkaniu.
Kilka dni później, na pokładzie samolotu, którym wracał z Ameryki do Rzymu, Franciszek stwierdził, że związany z obroną własnej wolności religijnej sprzeciw sumienia jest prawem każdego człowieka, którego nie można odmówić. „Jest to prawo człowieka. Jeśli urzędnik państwowy jest osobą ludzką, ma takie prawo. To jedno z praw człowieka” – mówił, dociskany przez jednego z dziennikarzy. I chociaż wcześniej zaznaczył, że nie może „mieć na uwadze wszystkich przypadków sprzeciwu sumienia, jakie mogą zaistnieć”, jego słowa uznano za komentarz do przypadku Kim Davis.
Dlatego dla wielu zaskoczeniem były słowa rzecznika Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardiego, który 2 października oświadczył: „Papież nie wchodził w szczegóły sytuacji pani Davis i jego spotkanie z nią nie powinno być traktowane jako forma wsparcia w jej złożonej sytuacji”.
Niemal w tym samym czasie, 29 września w Marsylii, Sabrina Hout, pełniąca funkcję mera jednej z dzielnic, została skazana na pięć miesięcy w zawieszeniu za odmowę udzielenia ślubu jednopłciowego dwóm kobietom. Komentatorzy tego wydarzenia zwracają uwagę, że jest ona muzułmanką, socjalistką, a sprzeciwu sumienia nie wyraziła tak stanowczo jak Kim Davis. Od udziału w ceremonii wykręciła się, tłumacząc się złym samopoczuciem, a przed sądem zapewniała, że homoseksualizm nie jest dla niej żadnym problemem.
 
Lekarz – tak, a sekretarka?
Niezależnie od jednoznaczności i niejednoznaczności przytoczonych przypadków, obydwa dotykają bardzo poważnej sprawy – wolności sumienia osób wykonujących różne zawody, także pełniących funkcje państwowe, administracyjne, zwykłych urzędników, funkcjonariuszy itp.
Dość powszechne jest przekonanie, że klauzulą sumienia należy objąć pracujących w zawodach związanych ze służbą zdrowia. Mocno podbudował je Jan Paweł II, który w encyklice Evangelium vitae stwierdził, że lekarze, personel medyczny i pielęgniarski oraz osoby kierujące różnymi instytucjami systemu ochrony zdrowia, klinikami i ośrodkami leczniczymi powinni mieć zapewnioną możliwość odmowy uczestnictwa w planowaniu, przygotowywaniu i dokonywaniu czynów wymierzonych przeciw życiu. „Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe” – napisał papież.
Podobne myślenie wykazał polski Trybunał Konstytucyjny, który na początku października za niezgodne z ustawą zasadniczą uznał fragmenty ustawy ograniczające prawo lekarzy do sprzeciwu sumienia i zmuszające ich do działań z nim sprzecznych.
Jak widać z przywołanych wcześniej przykładów, sytuacja nie jest tak klarowna na przykład w odniesieniu do pracowników administracji różnych szczebli. Pogląd, że sprzeciw sumienia nie przysługuje urzędnikom pozostającym w służbie cywilnej znajduje wielu zwolenników. „Klauzule sumienia powinny istnieć w prawie, ale powinny być czymś wyjątkowym. No i nie mogą one dotyczyć instytucji publicznych ani osób pełniących w nich funkcje administracyjne” – stwierdził rok temu prof. Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE, były prezes polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Na antenie jednej z radiostacji odmówił prawa do sprzeciwu sumienia także tym, którzy spełniają funkcje administracyjne w placówkach medycznych.
 
Prawdziwy problem
Nie tylko urzędnicy mają problem z klauzulą sumienia. W Polsce od dłuższego czasu bezskutecznie usiłują zyskać prawo do powołania się na sprzeciw sumienia farmaceuci. Tymczasem w różnych formach funkcjonuje ono w wielu krajach europejskich i części Stanów Zjednoczonych. Konieczność wprowadzenia zgody na sprzeciw sumienia dla aptekarzy związana jest przede wszystkim z wprowadzeniem do powszechnej sprzedaży środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych.
W ubiegłym roku na krótko głośny stał się w Polsce temat klauzuli sumienia dla nauczycieli. Został dość szybko ucięty ostrymi wypowiedziami przedstawicieli władz, przypominającymi, że „Nauczyciel jest zobowiązany do realizowania podstawy programowej” i nie może unikać pewnych tematów, „bo mu nie pasują”. Nie oznacza to jednak, że problem wolności sumienia pracowników systemu edukacji został rozwiązany. Powrócił m.in. w komentarzach do niedawnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Komentarzach zwracających uwagę, że w jego świetle ze sprzeciwu sumienia mogą korzystać przedstawiciele różnych zawodów i wzywających do rychłej ustawowej „precyzyjnej” regulacji tej sprawy.
Tymczasem prof. Alicja Grześkowiak w obszernym opracowaniu zatytułowanym Sprzeciw sumienia w odniesieniu do różnych kategorii zawodów, zamieszczonym kilka lat temu w periodyku „Pedagogika Katolicka” zwróciła uwagę, że coraz częstsze sięganie po regulacje odwołujące się do sprzeciwu sumienia wynika z upowszechnienia we współczesnych społeczeństwach pluralistycznych i liberalnych państw demokratycznych prawa stanowionego, którego treść godzi w podstawowe wartości moralne i narusza fundamentalne prawa człowieka. „Wprowadzając klauzulę sumienia, ustawodawca zdaje się usprawiedliwiać swój wybór etyczny co do treści ustawy, usprawiedliwia relatywizm moralny, odsyłając wyłącznie do indywidualnego sumienia” – wyjaśniła prof. Grześkowiak. W efekcie można mówić o „prywatyzacji” moralności, a „Etyka staje się etyką personalnych klauzul sumienia”.
Broniąc prawa do sprzeciwu sumienia dla każdego człowieka, warto sobie uświadomić, że nie jest ono żadnym przywilejem, lecz raczej próbą wybrnięcia z relatywizmu moralnego coraz bardziej obecnego w prawie stanowionym przez ludzi. Prawo, które jest zgodne z podstawowymi wartościami moralnymi i fundamentalnymi prawami człowieka, nie potrzebuje klauzul sumienia.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki