Sztuka osób psychicznie chorych przez krytyków sztuki włączana jest w nurt zwany w świecie sztuki art brut. Sztuka nieprofesjonalistów, amatorów, tak zwanych samorodków, naturszczyków, jest wystawiana w ramach osobnych kolekcji w niektórych muzeach świata, w latach 80. XX w. zainteresował się nią rynek kolekcjonerski. Jednak jej trochę niechcianą, a trochę elitarną gałęzią jest sztuka ludzi psychicznie chorych, fatalnie nazywana sztuką psychopatologiczną. Wiele ją różni od twórczości artystów nieprofesjonalnych, którzy są świadomi swojego talentu, chcą go rozwijać i się nim cieszyć. O sztuce schizofreników – bo to ci chorzy najczęściej tworzą – może się lepiej wypowiedzieć psychiatra, który często na podstawie ich rysunków jest w stanie określić, w jakim stadium choroby znajduje się pacjent. Znamy słynnych chorujących artystów, którzy tworzyli w czasie hospitalizacji. Wystarczy wspomnieć Vincenta van Gogha czy Antonina Artauda. Jednak zwrócić należy uwagę szczególnie na tych wszystkich anonimowych pacjentów, którzy w rysowaniu znaleźli sposób na wyrażenie swoich przeżyć wolnych od ambicji, mód i chęci przypodobania się. To sztuka prawdziwie wolna.
Sztuka w szpitalu
Świat wewnętrzny ludzi psychicznie chorych fascynował od dawna. Z jednej strony budził lęk, z drugiej ciekawość. Prowokował pytania o normy, według których żyjemy, i ich przekraczanie przez chorych. A może te normy nas zniewalają? Może świat psychicznie chorych jest tak bogaty, a wrażliwości powinniśmy im zazdrościć? Pierwsza książka o sztuce ludzi z zaburzeniami psychicznymi wyszła we Francji w 1876 r., choć na terapeutyczną rolę sztuki wskazywano już na początku XIX w. W pewnym francuskim przytułku dla obłąkanych w 1901 r. otwarto pierwsze stałe muzeum sztuki psychicznie chorych, a kolekcja tam zebrana stała się źródłem inspiracji dla surrealistów i dadaistów. Sztuką psychiatrycznie chorych interesowano się też za oceanem. W polskiej psychiatrii trzeba wspomnieć nazwiska wielkich psychiatrów humanistów, Kazimierza Dąbrowskiego i Antoniego Kępińskiego oraz Andrzeja Kowala, który zapoczątkował kolekcje szpitala w Krakowie.
Doktor Andrzej Janicki, którego zbiór stu prac można obecnie oglądać w Muzeum Architektury we Wrocławiu, był wieloletnim dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Stroniu Śląskim. Od początku interesowała go ekspresja twórcza chorych na schizofrenię, umożliwiał im więc rozwój w tym kierunku. Z czasem w jego szpitalu powstały pracownie plastyczne: ceramiki, gobelinu, metaloplastyki, rysunku, malarstwa, które były prowadzone przez profesjonalistów. Chorzy mogli wypowiadać się też muzycznie i literacko. Ich prace były wielokrotnie prezentowane na wystawach w całej Polsce.
Styl schizofreniczny
Prace zgromadzone na wystawie są tak inne, bo tworzone z impulsu nie wynikającego z poczucia tożsamości artystycznej, ale pochodzącego z choroby psychicznej. Ich celem nie jest przypodobanie się odbiorcy, bo w czasie tworzenia odbiorca w ogóle nie jest brany pod uwagę. Uznanie otoczenia jest im kompletnie obojętne. To zapis choroby. Działanie twórcze ma moc uwalniania od lęku i zmniejszenia napięcia, może pomóc w samookreśleniu własnych przeżyć, w panowaniu nad nimi. Wśród rysunków odnajdziemy takie, które przedstawiają pragnienia i fantazje, koszmary, urojenia, wątki eschatologiczne. Tego typu dzieła najczęściej można zobaczyć tylko w szpitalach psychiatrycznych, nie są udostępniane szerszej publiczności prawie wcale, znają je lekarze, specjaliści, rodziny chorych. Taka okazja, jak obecnie we Wrocławiu, nie zdarza się często. Doktor Janicki wybrał spośród swojej kolekcji sto prac o najwyższym potencjale artystycznym. Ich autorzy nie są wymienieni z nazwiska, ale każda z prac posiada opis choroby autora ze szczególnym uwzględnieniem okresu, w jakim powstała. I oczywiście analizą treści, która jest istotna zarówno dla lekarza, jak i krytyka sztuki. Patrząc na te rysunki, musimy pamiętać, że to obraz wnętrza człowieka cierpiącego, pełnego leku, wnętrza, którego nie potrafi opisać ani przemyśleć. Ale może je wyrazić obrazowo. Czy jesteśmy w stanie ten świat zrozumieć? „Możliwość wniknięcia w świat psychotycznych doznań lęku, cierpienia lub ekstazy zależy nie tylko od stopnia wrażliwości odbiorcy i jego poznawczego nastawienia, ale także od jego osobistych doświadczeń” – pisze w wydanym katalogu wystawy doktor Andrzej Janicki.