Logo Przewdonik Katolicki

Budujmy mosty

Marcin Jarzembowski
Misją dziennikarza jest przede wszystkim przekazywanie informacji zdolnych zbudować tego, kto ich słucha

Rozmowa z ks. prałatem Giuseppe Scottim

Jak wyglądałby świat bez środków społecznego przekazu?
– W dzisiejszych czasach nie sposób wyobrazić sobie świata bez środków komunikacji. 30 lat temu młody człowiek spędzał około pięciu godzin dziennie przed telewizorem. Dziś tyle samo spędza przed komputerem. 54 proc. ludzi „nowej generacji” komputerem, i-Padem, smartfonem zastępuje telewizję. Wspomniane środki stają się dla wielu sposobem „połączenia ze światem”, co skutkuje również „połączeniem” ze wszystkimi problemami, jakie świat ze sobą niesie.
 
Mamy prasę, radio, telewizję, internet, czyli wielką różnorodność w przekazie. To człowieka wzbogaca czy zubaża?
– W kontekście bogactwa, które niesie z sobą komunikacja, warto wciąż pamiętać o słowach zapisanych w dekrecie Soboru Watykańskiego II o środkach społecznego przekazywania myśli Inter Mirifica. Oczywiście, nie było tam mowy o internecie, ale podjęto kwestię telewizji, radia, prasy, kina i tych wszystkich środków przekazu, stanowiących środowisko ludzi żyjących 50 lat temu. Co nowego wniósł internet? Z jednej strony, ułatwił zdobycie informacji, sprawił, że mamy do nich większy dostęp. Z drugiej, internet wprowadza człowieka na nowy „kontynent cyfrowy”, którego odkrywanie dopiero się rozpoczyna. W tym kontekście przypominają mi się słowa, jakie zamieszczał w swych listach apostolskich poświęconych komunikacji kard. Carlo Maria Martini. Podkreślił on, że żyjemy w świecie mediów masowych. Jednak powinniśmy czynić wszystko, aby stały się one mediami osobowymi. Trzeba przy tym pamiętać, że za niektórymi środkami komunikacji trudno dziś nadążyć. I może być tak, że naprawdę znaczące informacje okażą się zupełnie nieinteresujące dla współczesnego człowieka. Proszę sobie wyobrazić, że 64 proc. młodzieży urodzonej po 1982 r., a więc po odkryciu internetu, używa go wyłącznie w celu słuchania muzyki i oglądania filmów. Na tę informację powinni zwrócić uwagę przede wszystkim nauczyciele.
 
Zatem jak mądrze i umiejętnie korzystać z mediów?
– Podoba mi się to pytanie, albowiem wskazuje na istnienie nowej świadomości. Szukając odpowiedniego języka, zwróćmy uwagę, że do niedawna używano terminu: środki społecznego komunikowania. Rodzi się pytanie, jak używać tych środków komunikacji? Nastąpiła w tym sensie zmiana terminologii – środki komunikacji społecznej stały się po prostu komunikacją. Trzeba zatem na nowo nauczyć się komunikować. Jak używać tych narzędzi? Tylko poprzez nauczenie się komunikowania. Tegoroczne przesłanie papieża Franciszka zawarte w Orędziu na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu mówi o tym bardzo jasno: trzeba na nowo nauczyć się porozumiewać. Żyjemy w czasach, w których umiejętność komunikacji wymagana jest w różnych środowiskach życia człowieka – w rodzinie, szkole, społeczeństwie. Trzeba jednak pamiętać, że przedstawione rzeczywistości, stanowiące dla współczesnego człowieka swoiste „agencje informacyjne”, nie zawsze brzmią jednogłośnie, a nierzadko zauważa się między nimi dysonans. Młodzi ludzie słuchają dziś wielu informacji, lecz zatracili umiejętność tworzenia syntezy.
 
Jak wytłumaczyć zjawisko małego zainteresowania mediami katolickimi?
– Zacznijmy od prostego pytania: w jaki sposób nie Jan Paweł II, ale Karol Wojtyła prowadził swych rówieśników do prawd wiary? Kluczem do odpowiedzi jest jego zaangażowanie w działalność teatralną. On nauczył się być aktorem. Choć nie używał internetu, stworzył coś niezwykłego. Mam na myśli możliwość dotarcia do ludzi. Kościół, nie tylko w Polsce, musi zdać sobie sprawę, że takie narzędzia ma w ręku. Bł. Jakub Alberione mówił w tym sensie o nowych ambonach – w internecie, telewizji, radiu. Jednakże trzeba powiedzieć, że jest to wciąż zaangażowanie jednokierunkowe – jedna osoba mówi, a druga słucha. Jan Paweł II wniósł zupełnie nowe rozumienie tego zaangażowania, gdyż zwrócił uwagę na to, że celem środków komunikacji jest tworzenie wspólnoty. Mówił: „Chcę czynić teatr razem z Tobą”, tzn. chcę być aktorem nie tylko dla ciebie, ale wraz z tobą! Chodzi tu zatem o tworzenie wspólnoty i głębokiej przyjaźni między ludźmi. Papież Franciszek mówi w tym sensie o konieczności udania się na peryferie. I w tym kontekście warto ponownie postawić pytanie: dlaczego media katolickie są tak rzadko wybierane i używane? Być może dlatego, że ktoś widzi w nich jedynie podmiot nauczający, instruujący, a nie osobę zapraszającą do odpowiedzi i kogoś, kto angażuje i prowokuje jego inteligencję. Powyższa refleksja dotyczy nie tylko mediów katolickich w Polsce, lecz jest to spojrzenie bardziej ogólne. W tym kontekście aktualne staje się przesłanie Jana Pawła II: trzeba się całkowicie zaangażować!
 
Mamy Radio Watykańskie, Telewizję Trwam, rozgłośnie religijne, papieża i biskupów na Twitterze i inne portale. Jak Ksiądz widziałby prawdziwą ewangelizację na tym polu?
– Pytanie rozpoczęło się słowami: „mamy” środki przekazu. W założeniu tkwi zatem swoista pewność... Pozwolę sobie ponownie nawiązać do przeszłości. W czasie II wojny światowej Karol Wojtyła uczęszczał do tajnego seminarium duchownego, zorganizowanego w rezydencji arcybiskupiej kard. Adama Stefana Sapiehy. Kardynał postanowił przekształcić swoją rezydencję w miejsce, w którym gromadziła się męska młodzież, pragnąca poświęcić swe życie na służbę Bogu. Zauważamy tu sytuację paradoksalną – rezydencja arcybiskupia krakowskiego stała się zupełnie czymś innym. Mając dzisiaj środki przekazu – radio, telewizję – warto zadać pytanie, na ile stają się one takimi „seminariami”, miejscami, w których młodzi ludzie poprzez „spotkanie” z wiadomościami sami stają się zdolni do głoszenia. Wróćmy na chwilę do kard. Sapiehy. Po utworzeniu seminarium, wiedząc, że sam nie jest w stanie sprostać wszystkim obowiązkom naukowym i dydaktycznym, dobrał dla swych podopiecznych specjalną grupę odpowiednio przygotowanych profesorów, odpowiedzialnych za właściwe formowanie kandydatów do kapłaństwa i towarzyszenie im na drodze powołania. Podobną rolę do seminarium duchownego pełnią media katolickie. Są miejscami, w których poszukuje się prawdy, aby – znalazłszy ją – ogłaszać i przekazywać innym. W tym sensie należy nieustannie pamiętać o słowach z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce”. Jeżeli zatem owego przekazu nie usłyszymy, nie zobaczymy, nie dotkniemy – nie będziemy zdolni oznajmiać go innym. W kraju, w którym większość mieszkańców stanowią ludzie wierzący, stajemy przed niezwykle ważnym pytaniem: co stanowi zasadniczą treść naszego przekazu? Czy rzeczywiście ogłaszamy to, co „widzieliśmy, słyszeliśmy i czego dotykały nasze ręce”? Czy rzeczywiście nasz przekaz przyciąga innych do tego, czegośmy doświadczyli?
 
Skoro wiemy, jak wielki wpływ media mają na społeczeństwo, kim powinien być „prawdziwy dziennikarz”?
– Tu znów warto odwołać się do postaci Karola Wojtyły. Jako młody kapłan, a później biskup, spędzał on dużo czasu z młodzieżą podczas spływów kajakowych. Prawdziwy dziennikarz, na wzór Karola Wojtyły, winien zatem „iść z młodzieżą na kajaki”, to znaczy dobrze się orientować w obecnych czasach, aby prawidłowo je rozeznać i ocenić. Ważne jest jednak, aby nie czynić tego samemu, ale z innymi. Nie po to, by robić karierę, ale by być przewodnikiem, żeglującym po falach obecnego czasu, zdolnym przyciągać innych i zachęcać do wspólnej żeglugi. Karol Wojtyła jest w tym sensie znakomitym przykładem całkowitego zaangażowania. Papież Franciszek powie, że trzeba „przeniknąć zapachem owiec”. Osoby odpowiedzialne za kształt mediów katolickich nie mogą zatem nigdy „spocząć na laurach”, lecz wraz z innymi winny kroczyć przez życie poprzez nauczanie, a czasem także korygowanie pewnych postaw – zawsze jednak z miłością. Zadaniem mediów katolickich jest zatem budowanie mostów między osobami. Ważne jest, by czynić to z miłością i autentyczną troską o drugiego człowieka. 
 
Św. Jan Paweł II wezwał dziennikarzy, aby przekazywali informacje, opierając się na kryteriach prawdy i sprawiedliwości. By poczuwali się do obowiązku sprostowania i naprawienia błędu, gdy zdarzy się go im popełnić.
– Misją dziennikarza jest przede wszystkim przekazywanie informacji zdolnych zbudować tego, kto ich słucha. Wiadomość, którą przekazuję, warto przyrównać do pożywienia, jakie przyjmują odbiorcy. Trzeba w tym sensie zadać pytanie: na jak długą drogę wystarcza pokarm, który daję? Jak długo informacja, którą podaję, jest użyteczna dla tego, kto jej słucha?
 
Z kolei papież Franciszek – tak „kochany” przez środki masowego przekazu – przestrzegł media, aby nie atakowały widzów oraz nie kreowały fałszywych bohaterów. Mówił, aby dziennikarze unikali dezinformacji i zniesławiania. Jednak czy media nie zniekształcają już samego przekazu głowy Kościoła, kreując nie takiego Franciszka?
– Chciałbym w tym miejscu podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, papież Franciszek mówi dokładnie to samo co Jan Paweł II. Choć zmienił się sposób przekazu, treść pozostaje ta sama. Obaj papieże przyrównują Kościół do łodzi, którą wspólnie płyniemy po morzu. Jako Kościół wyruszamy razem w drogę i jesteśmy wspólnotą, dlatego nie możemy się wzajemnie atakować. Po drugie, chciałbym odnieść się do sposobu, w jaki dzienniki opisują papieża Franciszka. We Włoszech mówi się, że dobry papież to martwy papież. Było tak w przypadku Pawła VI i Jana Pawła II – jak sięgam pamięcią –  każdego z nich przyrównywano do jego poprzednika, pokazując, że nowy papież nie rozumie tego, co tak doskonale pojmował poprzedni. Przedstawiony mechanizm opisu faktów okazał się jednak nieużyteczny w przypadku Ojca Świętego Franciszka, gdyż Benedykt XVI nie umarł. W tym sensie nie można mówić, że poprzedni papież rozumiał daną kwestię lepiej niż obecny. W opisach papieża Franciszka czyni się zatem dekontekstualizację, to znaczy wprowadza się umyślne przemilczenia w celu zbudowania z góry określonego obrazu papieża. Takiego obrazu, jakiego chce dany dziennikarz. Obraz ten jest oczywiście nieprawdziwy, gdyż nie ukazuje tego, kim papież Franciszek rzeczywiście jest. Przed dziennikarzami katolickimi stoi w tym sensie wyzwanie przekazywania autentycznej „katolickości”, czyli powszechności i całkowitości prawdy w jej pełnym znaczeniu. Przemierzając drogi „cyfrowego kontynentu”, należy postawić dążenie do obiektywności ponad swe partykularne interesy.
 
Pełni Ksiądz Prałat rolę sekretarza Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu. Co w tej kwestii ma do zrobienia Kościół?
Misją Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu jest wychodzenie naprzeciw rozmaitym środowiskom, by dyskutować o sprawach najistotniejszych. Mam na myśli spotkania z biskupami czy ze światem uniwersyteckim, podczas których za każdym razem trzeba przypominać tę istotną prawdę, że znajdujemy się obecnie na „nowym kontynencie” i musimy nauczyć się na nim żyć. Nie chodzi zatem o to, by wciąż krążyć wokół, ale naprawdę zamieszkać wewnątrz niego. Ludzie urodzeni przed 1982 rokiem, a więc przed nastaniem internetu, są bardziej przyzwyczajeni do książek niż do elektronicznych nośników informacji. Jednak nowe media wypierają tradycyjne źródła informacji. W tym sensie Kościół powinien zdać sobie sprawę, w jakich czasach żyje! Nie funkcjonujemy w epoce pięciuset lat wstecz, a obecny czas został nam dany przez Pana. Jeżeli wciąż oglądamy się za siebie, postępujemy jak poganie. Chrześcijanin, jak przypomina św. Augustyn, to ten, który nigdy nie ogląda się wstecz, ale zawsze patrzy przed siebie! Przemierza pustynię, którą przygotował dla niego Pan Bóg. Trzeba na wzór Mojżesza podążać wciąż naprzód, aby dojść do Ziemi Obiecanej. Świat, którego doświadczyliśmy w przeszłości, był piękny właśnie dlatego, że jego twórcy wciąż spoglądali przed siebie. Jeśli mówimy, że obecny świat nie jest wspaniały, osądzamy tak naprawdę samych siebie. Bowiem tym, którzy przyjdą po nas, dajemy taki świat, jaki sami stworzyliśmy. I to dotyczy nas wszystkich.  
 



Ks. prałat Giuseppe Antonio Scotti – ukończył seminarium duchowne w Mediolanie, święcenia kapłańskie przyjął w 1977 r. Był korespondentem „L'Osservatore Romano” w regionie Lombardii, dyrektorem miesięcznika diecezjalnego i wiceprezydentem włoskiej Federacji Tygodników Katolickich (Fiscali). Od 30 listopada 2007 r. jest sekretarzem Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, a od 30 kwietnia 2010 r. pełni funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej Fundacji Watykańskiej Joseph Ratzinger – Benedykt XVI.
 
TŁUMACZENIE: KLERYK MARCIN CHROSTOWSKI
 
 
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki