Logo Przewdonik Katolicki

Humanista klasowego formatu

Małgorzata Szewczyk
Stanisław Barańczak / fot. PAP

Jakimi słowami pożegnać Stanisława Barańczaka, poetę, którego twórczość wypełniona jest głosami i brzmieniami: wirtuoz słowa, niestrudzony tłumacz posiadający absolutny słuch językowy? To wciąż o wiele za mało.

Barańczak − przenikliwy krytyk literacki, eseista, profesor literatury, sygnatariusz „Listu 59”, wykładowca na Uniwersytecie Latającym, działacz opozycji domagający się od władz respektowania wolności obywatelskich, jeden ze współtwórców Komitetu Obrony Robotników, literat zaangażowany w budowanie drugiego obiegu w czasach, gdy w Polsce trudno było o prawdę. W jednym z wywiadów określił sam siebie „estetą, pięknoduchem i parnasistą”, upatrującym w poezji porządku świata na przekór chaosowi panującemu w epoce, w której przyszło mu żyć: „Żyjemy w określonej epoce (odchrząknięcie) i z tego/ trzeba sobie, nieprawda, zdać z całą jasnością./ Sprawę. Żyjemy w (bulgot/ z karafki) określonej, nieprawda/ epoce (…)”  − pisał w wierszu Określona epoka.
 
Przywrócić słowom prawdziwe znaczenie 
Choć niemal pół swojego życia spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie na Uniwersytecie Harvarda wykładał język i literaturę polską, nie sposób nie przywołać w kontekście tej postaci Poznania, gdzie wszystko się zaczęło. Ze stolicą Wielkopolski związany był od urodzenia (jego siostrą jest Małgorzata Musierowicz, znana i popularna pisarka książek dla młodzieży). Tutaj ukończył studia polonistyczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i rozpoczął pracę jako badacz literatury oraz wykładowca. Związał się z grupą literacką „Próby”, był kierownikiem literackim Teatru Ósmego Dnia (1964−1969), współpracował z wieloma czasopismami, m.in. „Nurtem” i „Twórczością”.
 − Barańczak miał kapitalną znajomość rzemiosła poetyckiego, a przy tym niesamowitą intuicję słowa. To stanowiło solidne podstawy do tego, by zostać wspaniałym poetą i genialnym tłumaczem − mówi prof. Zbigniew Kopeć z Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej  Instytutu Filologii Polskiej UAM. Poetyckie przeświadczenie o tym, że literatura to więcej niż gra form, że poezja ma moc ocalenia, towarzyszyło Barańczakowi niemal od początku jego artystycznej drogi, od wydania w 1968 r. pierwszego tomiku Korekta twarzy. Prof. Kopeć przypomina, że kiedy Barańczak rozpoczynał swoją działalność poetycką i krytycznoliteracką, sytuacja publicznej sfery języka była w stanie opłakanym. Tę rzeczywistość językową opisał Michał Głowiński, nazywając ją za Georgem Orwellem  nowomową. Jako przedstawiciel pokolenia ’68, które potem zyskało miano Nowej Fali, Barańczak przekonywał, że język będący tworzywem poetyckim został zawłaszczony przez władzę, propagandę i prasę.  − Ponieważ  jest on zakłamany, tzn. jest wykorzystywany w nieprawdziwy sposób, to zadaniem poety jest przywrócić słowom ich prawdziwe znaczenia  − tłumaczy prof. Kopeć. Stąd charakterystycznym rysem Barańczakowej poezji było włączanie języka propagandy i polityki do poezji i poddawanie go rozmaitym testom.
Autor Podróży zimowej czystym, mocnym głosem uświadamiał prawdy ważne, choć niemodne, objawiając czytelnikom nie tylko słabość języka władzy, ale i dającą się zrealizować w wierszu potęgę mowy.
Jednym ze sposobów na to było właśnie opowiedzenie się przeciwko językowi propagandy, upomnienie się o wartości zagrożone przez ideologię. Wystarczy sięgnąć do tomów Jednym tchem i Dziennik poranny, by odkryć bezkompromisowe, pełne zaangażowania poznawanie świata przez poetę. Prof. Kopeć podkreśla, że cechą charakterystyczną poezji Barańczaka, zwłaszcza z pierwszego okresu twórczości, jest używanie i rozbijanie związków frazeologicznych. Barańczak robi to po to, by ukazać pierwotne znaczenie słów. Poeta w swojej twórczości  nawiązuje z jednej strony do mowy języka propagandy, którą demaskuje, a z drugiej – odwołuje się do języka potocznego, którym w codziennej komunikacji posługują się ludzie.
 
Tłumaczenie to oddychanie
Ale twórczość Barańczaka to także − a może przede wszystkim − emigracja. Dyscyplinarnie zwolniony z poznańskiego uniwersytetu w 1977 r. i objęty zakazem druku, powrócił na krótko na uczelnię w 1980 r. W marcu 1981 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie otrzymał kontrakt, pracował na Uniwersytecie Harvarda i pozostał tam już na zawsze. Od chwili zamieszkania w Ameryce poeta czynił wszystko, by − jak tytułuje jeden z wierszy − „nie używać słowa wygnanie”. Wszedł w inną kulturę, zagłębił się w przestrzenie obcego języka, odkrywając w nim nie narzędzie fałszu, lecz instrument poznania świata. – Miał też wielką umiejętność obserwowania świata, w tym świata, który składa się z tekstów literackich i umiejętności komentowania tego, co czyta. Aby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć po Książki najgorsze, w których z nutą ironii, bezlitośnie obnażał słabość utworów wydawanych masowo w PRL − zwraca uwagę prof. Kopeć.
„Takiego tłumacza jak Barańczak literatura polska od jej początków po dzisiaj nie miała” – notował Czesław Miłosz. A tłumaczka polskiej literatury, z którą Barańczak współpracował, Clare Cavanagh z Northwestern University, podkreśla, że tłumaczenie poezji było dla niego „jak oddychanie”. − W jego tłumaczeniach dobrze słyszalne są gry słów, zaskakujące współbrzmienia, wyszukane rymy. Dzięki takim cechom, tłumaczenia Barańczaka są rozpoznawalne  − stwierdza prof. Kopeć. Mają jeszcze jedną cechę: dzięki współczesnemu językowi  są zrozumiałe. Czytelnik nie jest zmuszony do zastanawiania się nad tym, co np. Hamlet chciał powiedzieć, wygłaszając swoje kwestie. Miarą dobrego przetłumaczenia wiersza − zdaniem Barańczaka − jest ten sam dreszcz, który przebiega po plecach wtedy, gdy  czyta się i oryginał, i tłumaczenie. − Praca tłumacza polega więc na ocaleniu tego, co w oryginale jest najważniejsze, przy czym dobry tłumacz ma pełną świadomością tego, że nie można przetłumaczyć  „wszystkiego”, ponieważ mamy do czynienia z dwoma różnymi językami, materiami, które mają inną prozodię języka, rytm, leksykę, składnię − podkreśla prof. Kopeć.
Siłą translatorskiej twórczości Barańczaka było to, że kolejnym przetłumaczonym utworem przekonywał czytelników do sięgnięcia po następnych poetów. Rozmach przełożonych przez niego dzieł jest wprost niewiarygodny. O tym, że był kongenialnym tłumaczem angielskich poetów metafizycznych XVII w., poezji będącej owocem najburzliwszych czasów w historii Wielkiej Brytanii i podobnie burzliwych czasów jej autorów, nie trzeba przekonywać nikogo, kto sięgnął po Antologię angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia. Niestrudzenie popularyzował angielską i amerykańską literaturę największych: Eliota, W.H. Auden, E. Dickinson, D. Thomasa, E.E. Cummingsa, a także poezję języka rosyjskiego: J. Brodskiego, O. Mandelsztama. Zasłynął przekładem ponad 20 dzieł dramatycznych Szekspira. −  Do przetłumaczenia Hamleta zainspirował Barańczaka Andrzej Wajda, który zamówił u niego to dzieło − przypomina prof. Kopeć.
Barańczak tłumaczył też piosenki Beatlesów czy Boba Dylana. Niewielu jednak wie, że sięgnął też do poezji XVI-wiecznego hiszpańskiego mistyka − św. Jana od Krzyża, udowadniając, że przy odpowiednim podejściu do utworu literackiego i do procesu przekładu w tłumaczeniu można ocalić bardzo wiele.
Współtłumaczył poezję Wisławy Szymborskiej i Treny Kochanowskiego, ale nigdy nie robił tego sam. − To pokazuje jego wielkość i pokorę. Zawsze zapraszał do współpracy kogoś, dla kogo język angielski był językiem pierwszym, kogoś, kto władał nim znakomicie  − podkreśla prof. Kopeć
− Poeta mógł przyjechać do Polski dopiero w roku 1989. W latach 90. dawał wykłady gościnne na poznańskim uniwersytecie. Był humanistą klasowego formatu, inspirował studentów. Jego wykłady przyciągały tłumy ludzi. Pokazywał, że literatura może mówić prawdę, że może służyć odkłamywaniu rzeczywistości – mówi prof. Kopeć.
W swojej książce Etyka i poetyka Barańczak przekonywał, że „literatura, a w jej ramach szczególnie poezja, ma specjalne możliwości w porządkowaniu tego etycznego galimatiasu, jakim jest życie jednostki w naszych czasach − ale ma te możliwości właśnie dlatego, że jest Sztuką, i tylko w tej mierze, w jakiej nie wychodzi poza granice Sztuki”. Stanisław Barańczak zmarł 26 grudnia 2014 r.
 
 
 
 
 
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki