Zmiany są efektem reformy programowej, która jest wdrażana od 2009 r. Nowa forma budzi niepokój zarówno uczniów, jak i ich nauczycieli, przede wszystkim dotyczący stanu przygotowań. Przeprowadzona w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej kontrola NIK ujawniła wiele zaniedbań i zaległości.
W dokumencie pokontrolnym pojawiły się trzy grzechy główne CKE. Pierwszy zarzut dotyczył jakości sprawdzania egzaminów – według raportu w co czwartym przypadku popełniono błędy. Niedostateczna okazała się liczba weryfikacji ocenionych już prac. Ponadto egzaminatorzy, którzy dopuścili się zaniedbań, w kolejnych latach nadal byli powoływani. Druga nieprawidłowość dotyczyła sposobu konstruowania testów, które nie były w dostateczny sposób sprawdzone i wypróbowane, a komisje okręgowe często przygotowywały je bez wymogów dotyczących poszczególnych zadań. Trzecie zaniechanie to brak należytej analizy wyników. Ponadto NIK wytknęła również zaniedbania o charakterze administracyjnym: brak ciągłości zarządzania CKE (11 dyrektorów w ciągu 15 lat funkcjonowania) oraz zróżnicowane zasady wglądu do prac w poszczególnych komisjach okręgowych.
Wskazywano również na krytyczną ocenę egzaminu dojrzałości przez większość rektorów uczelni wyższych, co jest o tyle ważne, że matura jest obecnie głównym kryterium przyjęć na studia z uwagi na brak egzaminów wstępnych. Głównymi zarzutami był zbyt mały udział uczelni w procesie ustalania wymogów i konstruowania zadań, krótki okres nauki w liceum, premiowanie myślenia odtwórczego zamiast kreatywności i umiejętności analizy oraz rozwiązywania problemów, a także zbyt niski próg zdawalności (obecnie wynosi on 30 proc.). Ten ostatni zarzut podzielali także sami nauczyciele szkół średnich.
Wnioski pokontrolne sformułowane przez NIK, adresowane do Ministerstwa Edukacji Narodowej, dotyczyły m.in. roli egzaminu maturalnego w systemie oświaty, oceny i nadzoru systemu egzaminacyjnego czy progu zdawalności. Dyrektorowi CKE zalecono stworzenie mechanizmu umożliwiającego porównanie egzaminów oraz ich weryfikację. Mowa była również o rozwoju kompetencji nauczycieli, a także szerszego wykorzystania wskaźnika Edukacyjnej Wartości Dodanej, który pokazuje poziom przyrostu wiedzy uczniów w szkole średniej.
Dyrektor CKE Marcin Smolik, odnosząc się do wyników kontroli, zgodził się z częścią zarzutów m.in. dotyczących wglądu do prac. Polemizował z liczbą źle sprawdzonych egzaminów, która jego zdaniem była zawyżona; podobne stanowisko zajęła również minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska. Natomiast zdecydowanie odrzucił postulat podwyższenia progu zdawalności, ponieważ drastycznie zmniejszyłoby to liczbę osób, które uzyskałyby pozytywne wyniki, np. z matematyki.
Klucz do potęgi
Sprawa zbiegła się w czasie z procesem, który rozpoczął się w Krakowie. Maturzystka pozwała tam Okręgową Komisję Egzaminacyjną o ochronę dóbr osobistych, domagając się uznania odpowiedzi na kilka pytań i korekty świadectwa maturalnego. Brak kilku punktów na maturze z biologii nie pozwolił jej dostać się na wymarzoną stomatologię. Wcześniej próbowała walczyć o swoje racje, powołując się na liczne podręczniki i naukowców, jednak OKE utrzymywała, że podane przez nią odpowiedzi nie zostały uwzględnione w kluczu, dlatego ich nie uznano. Sprawę, ze względu na jej precedensowość, obserwuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Problem przygotowania do nowej formuły egzaminu odzwierciedlają wyniki próbnej matury, która została przeprowadzona pod koniec listopada ubiegłego roku przez Wydawnictwo OPERON. Średni wynik z obowiązkowej na maturze matematyki na poziomie podstawowym wynosił 27 proc., trochę lepiej było w przypadku języka polskiego (39 proc.). Jedynie obowiązkowy język obcy uzyskiwał średnie wyniki powyżej 60 proc. Powodów do zadowolenia nie dawała też matura z matematyki w 2014 r., a więc w ostatnim egzaminie w starej formie – wówczas aż jedna czwarta nie zdała egzaminu, a średni wynik wynosił 48 proc. Nic dziwnego, że w obliczu poczucia nieprzygotowania do egzaminów korepetytorzy, zwłaszcza z matematyki, są rozchwytywani. Próbną maturę w grudniu przygotowała także Centralna Komisja Egzaminacyjna. W przypadku wielu przedmiotów została ona oceniona jako zbyt obszerna (arkusz z historii liczył aż 39 stron), zbyt czasochłonna i na wyższym niż dotychczas poziomie trudności. Ponadto nauczyciele narzekali również na zbyt małą liczbę materiałów przygotowujących, które były publikowane często „na ostatnią chwilę”.
Nowa matura stanowi w niektórych dziedzinach prawdziwą rewolucję. Uczniowie będą mieli m.in. obowiązek zdawania co najmniej jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, jednak bez progu zdawalności (aby zaliczyć egzamin, wystarczy do niego tylko przystąpić). Prezentację na ustnym języku polskim zastąpi losowane pytanie, które będzie później podstawą do wypowiedzi ucznia i rozmowy z komisją. Zmienia się także w mniejszym lub większym stopniu forma egzaminów pisemnych, która ma bardziej premiować myślenie analityczne, prace z różnymi rodzajami źródeł, umiejętność planowania doświadczeń itp. Na świadectwie maturalnym obok wyniku pojawi się również informacja o pozycji w skali centylowej, która pozwoli odnieść osiągnięcia ucznia do ogółu zdających. Zmiany zostały ocenione pozytywnie przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich w 2013 r.
Czego się Jaś nie nauczy
Nowy egzamin dojrzałości jest częścią szerszej reformy programowej. Najbardziej jest ona widoczna w szkole średniej. W I klasie licealista uczy się wszystkich przedmiotów na poziomie podstawowym, kończąc materiał realizowany w gimnazjum (zostało to nazwane unią programową). W II klasie natomiast wybiera od 2 do 4 przedmiotów, których będzie uczył się w zakresie rozszerzonym (min. 3–4 godziny w tygodniu). Tu pojawiają się także przedmioty uzupełniające – humaniści, którzy nie mają już biologii czy fizyki, uczą się przyrody, zaś „ścisłowcy” i przyrodnicy w miejsce historii mają przedmiot „historia i społeczeństwo”. Oznacza to, że na tym etapie następuje głęboka specjalizacja, co było przedmiotem krytyki, zwłaszcza ograniczenie nauczania historii. Ponieważ matura decyduje o przyjęciu na studia, a przygotowania do niej zaczynają się już w II klasie, młodzież musi w wieku 16–17 lat zdecydować o swojej przeszłości, co nie zawsze jest decyzją łatwą i pewną.
Przygotowania do nowego egzaminu trwały od 2012 r., kiedy tegoroczni maturzyści rozpoczęli naukę w liceum. Informatory dotyczące nowych egzaminów zostały opublikowane w lipcu 2013 r., zaś przykładowe zestawy zadań w grudniu tego samego roku, a więc gdy licealiści byli na półmetku swojej edukacji. W czerwcu 2014 r. Instytut Badań Edukacyjnych, działający przy MEN, przygotował diagnozę przedmaturalną z języka polskiego (w tym właśnie przedmiocie doszło do największych zmian). Wyniki były obiecujące – na około 4 tys. uczniów z 50 szkół 86 proc. uzyskało wynik pozytywny. Od września rozpoczęto szkolenia dla nauczycieli języka polskiego, zorganizowano też spotkania informacyjne dla nauczycieli innych przedmiotów. Ostatnim elementem przygotowującym była wspomniana próbna matura pod koniec 2014 r. Warto tutaj zwrócić uwagę, że nauczyciele o nowej formule egzaminu dowiadywali się już w trakcie nauki, która powinna do niego przygotowywać, co powodowało, że na początku musieli poruszać się w tej materii nieco „po omacku”.
Reforma oświaty jest przedmiotem licznych dyskusji od momentu jej wprowadzenia w 1999 r. Nie mniej emocji wywołuje tzw. nowa matura, która po raz pierwszy została przeprowadzona 6 lat później. Tegoroczne zmiany stanowią kolejny epizod, którego finałem będzie maj (egzaminy) i koniec czerwca (wyniki). Wtedy okaże się, czy abiturienci są na tyle dojrzali, aby ukończyć szkołę średnią i podjąć studia wyższe, a CKE, aby rzetelnie przeprowadzać dobrze przygotowane egzaminy.