Przedmioty codziennego użytku: wykładziny, meble, okna, tapety, płyny czyszczące, plastikowe butelki, kubki, przybory szkolne a nawet zabawki dla dzieci bardzo często wykonane są z polichlorku winylu – w skrócie PCV. Jest on bardzo powszechny, bo łatwy w zastosowaniu, a koszty jego wytwarzania są stosunkowo niewielkie. Niestety przez ścieranie czy wypłukiwanie jego drobiny cały czas uwalniają się do otoczenia.
Sam polichlorek winylu jest twardy i sztywny. By miał wartość użytkową, dodaje się do niego związki zmiękczające – tzw. plastyfikatory, czyli np. toksyczne ftalany. Substancje te używane są także do produkcji kosmetyków, np. perfum lub odświeżaczy powietrza. Pełnią w nich rolę nośników zapachu. Dodatkowo do produkcji PCV wykorzystuje się inne materiały niebezpieczne, takie jak sztuczne barwniki czy środki zmniejszające palność. W garnkach i patelniach, czy nawet plamoodpornych obrusach, możemy spotkać związki perfluorowe, które zabezpieczają je przed wysoką temperaturą. Zawierają je także naczynia pokryte teflonem. W czasie użytkowania łatwo uszkodzić taką powłokę i mikrocząsteczki teflonu przechodzą wtedy do przygotowywanego pokarmu. Z chemikaliami wokół nas jest jeszcze ten problem, że w razie pożaru przedostają się one do dymu, bardzo zwiększając jego toksyczność, np. tworzywa sztuczne wykonane z PCV wydzielają w takich warunkach bardzo toksyczne dioksyny. Nawet niewielkie zainhalowanie takiego dymu jest śmiertelnie niebezpieczne.
– Substancje chemiczne obecne w środowisku naszego bytowania przedostają się do organizmu człowieka drogą pokarmową, oddechową oraz przez skórę. Skutkiem narażenia na najczęściej występujące w naszych mieszkaniach związki, takie jak formaldehyd, PCV czy ftalany, mogą być m.in. alergie, astma, a także zaburzenia gospodarki hormonalnej. Dowiedziono, że chlorek winylu może wywoływać nowotwory wątroby – mówi dr Grzegorz Dziubanek z Zakładu Zdrowia Środowiskowego Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Dziecięcy pokoik jak pułapka
Często troskliwi rodzice przed narodzinami potomka przygotowują dla niego pokoik, malują ściany, wstawiają nowiutkie mebelki i wykładziny, nie wiedząc, że mogą one dla dziecka stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo. Z badań wynika, że nad podłogami wykonanymi z PCV unosi się nawet 60 różnych związków chemicznych. Serwis „EurekAlert” trzy lata temu donosił o badaniach, jakie przeprowadzili naukowcy ze szwedzkiego uniwersytetu w Karlstad. W moczu biorących udział w badaniu niemowląt wykryli oni ftalany z wykładzin podłogowych, na których bawiły się dzieci. Jak się okazało, przeniknęły one do kurzu i wraz z nim były inhalowane przez dzieci. Naukowcy udowodnili także, że syntetyczne chemikalia mogą wywierać negatywny wpływ na rozwój mózgu. Skutki oddziaływania chemikaliów, jakie zaobserwowano u dzieci w krajach Unii Europejskiej, obejmują: zaburzenia pamięci, osłabienie reakcji na bodźce wzrokowe, gorszy rozwój sprawności ruchowej oraz niższy wskaźnik IQ. Co więcej, częstość występowania u dzieci takich zaburzeń jak zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi czy autyzm, wyraźnie wzrasta i coraz częściej za ich powstawanie obwinia się m.in. syntetyczne związki chemiczne.
Wybierajmy szkło
– W przypadku gdy tworzywa sztuczne wykorzystywane do przechowywania żywności zostały wykonane z materiałów zawierających szkodliwe substancje, istnieje ryzyko zanieczyszczenia nimi spożywanych przez nas produktów. Przykładowo, ftalany łatwo kumulują się w tłuszczach, a zatem takie produkty jak tłuste sery, ryby czy mięso przechowywane w folii zawierającej ftalany mogą zaabsorbować te szkodliwe związki. Im dłuższy czas przechowywania żywności w takich opakowaniach, tym silniejsze jej zanieczyszczenie. W sytuacji gdy tego typu praktyki są często powtarzane, wzrasta ryzyko wystąpienia negatywnych skutków zdrowotnych – mówi dr Grzegorz Dziubanek.
Naukowcy wiedzą o tych zagrożeniach i opracowują tworzywa sztuczne bezpieczne dla człowieka, ale na rynku można spotkać także te złej jakości, które nie są przeznaczone do przechowywania żywności. Plastikowe opakowania, które nadają się do przechowywania produktów spożywczych, powinny mieć specjalny atest Polskiego Zakładu Higieny. Jeśli takowego nie posiadają, to lepiej ich nie dopuszczajmy do kontaktu żywością. Niestety, zdarza się, że produkty spożywcze pakujemy w to, co akurat mamy pod ręką, czyli w niewiadomego pochodzenia worki foliowe, a nawet sklepowe reklamówki, które z pewnością nie są do tego przeznaczone. By mieć pewność, że przechowujemy żywność bezpiecznie, wkładajmy ją do opakowań z atestem lub szklanych słoików. Jeśli możemy, wybierajmy do picia tylko wodę w szklanych butelkach. Szczególne zagrożenie pojawia się w przypadku podgrzania opakowań z tworzyw sztucznych, gdy np. w sklepie butelka długo stoi na słońcu, albo podgrzewamy butelkę mleka dla dziecka, wstawiając ja do gorącej wody. Wówczas chemikalia z plastiku łatwo przenikają do płynu. W zależności od butelki mogą to być np. chlorek winylu, bisfenol A czy ftalany. Oczywiście są to śladowe ilości, ale także nie bez znaczenia dla naszego organizmu.
Trujący zapach nowości
Innym szkodliwym związkiem obecnym w naszych domach jest formaldehyd. Znajduje się w panelach podłogowych, drewnianych meblach, pokrywających je farbach i lakierach oraz w klejach. W wysokich stężeniach substancja ta ma działanie silnie drażniące, może prowadzić do alergii i astmy. – Czas uwalniania się formaldehydu z zawierających go produktów szacowany jest na ok. 4 do 5 lat. Jednak najsilniejsze uwalnianie następuje z produktów nowych, np. nowo zakupionych mebli, nowo położonych paneli podłogowych lub drewnianych ścianek działowych. Zapach formaldehydu często kojarzony z „nowością produktu” jest wówczas łatwo wyczuwalny. Dlatego też powinniśmy pamiętać, że bezpośrednio po wyremontowaniu pomieszczeń i wstawieniu do nich nowych mebli, nie powinno się w nich zbyt długo przebywać. Bardzo niewskazane jest spanie w takim pokoju, dotyczy to w szczególności małych dzieci. Najlepiej odczekać kilka tygodni, aż uwalnianie formaldehydu zostanie zmniejszone, należy również pamiętać o częstym wietrzeniu takich pomieszczeń – mówi dr Grzegorz Dziubanek. W ramach Dobrej Praktyki Produkcyjnej, wytwórca mebli jest zobowiązany, by przed sprzedażą towaru przeprowadzić jego tzw. sezonowanie, czyli poczekać, aż zniknie sztuczny zapach. Do malowania używajmy tylko farb i lakierów ekologicznych. Są droższe, ale nie zawierają rozpuszczalników chemicznych tylko wodę i przez to nie są szkodliwe.
Trujące związki chemiczne są uwalniane do środowiska już podczas ich produkcji. Wraz z powietrzem i wodą mogą się przemieszczać na ogromne odległości. Przykładowo, duże stężenia rakotwórczych związków fluoropochodnych zostały znalezione w ciele niedźwiedzi polarnych, delfinów, wielorybów i kormoranów, a także bałtyckich fok i orłów bielików. Tak naprawdę nie ma stworzenia na ziemi, które nie miałoby z nimi kontaktu. Przed chemikaliami nie uciekniemy, ale bądźmy świadomi zagrożenia i starajmy się je minimalizować, chroniąc zwłaszcza dzieci.