Pontyfikat Ojca Św. Jana Pawła II jest mi szczególnie bliski i drogi. Doznałam wielkiego życiowego zaszczytu. Jednak nie obeszło się bez pomocy ludzi dobrej woli. Najpierw ks. infułata Mariana Fąki, który wskazał organizatora pielgrzymki do Rzymu w dniach 25.06–2.07.1985 r. i ks. Jana Reszelewskiego z parafii św. Michała w Poznaniu, który wpisał mnie na listę pośród 50 uczestników.
29.06.1985 r., dzień św. Piotra i Pawła. Wówczas znalazłam się w Rzymie na pl. św. Piotra przed Bramą Spiżową. Przechodząc przez nią w kierunku schodów papieskich – z białego marmuru z rzeźbionymi poręczami – wraz z całą naszą grupą pielgrzymkową i innymi pielgrzymkami po pokonaniu 2 pięter weszliśmy do Sali Klementyńskiej z XVI w.
Czas i odległość pokonania tych schodów były dla mnie wielkim niepokojem wewnętrznym. Czyż przeczuwałabym, że stanę przed „świętym”?
W Sali Klementyńskiej o. Konrad Hejmo – dominikanin z Poznania udzielił nam informacji, jak się zachować, by wizyta przebiegała sprawnie. M.in. powiedział, że Ojciec Św. każdego z nas pożegna podaniem ręki. W tym czasie dwóch fotografów wykona dwa zdjęcia z Ojcem Św. I tak się stało, wieczorem każdy miał fotografie z Ojcem Św. z rannej audiencji.
O 8:45 dzwonki, burza serdecznych oklasków, zjawił się Ojciec Św. ze słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Ojciec Św. w przemówieniu do nas nawiązał do historii Kościoła, do roli apostołów, do których zawsze modlimy się. Piotr naszych czasów ze względu na trudne sprawy potrzebuje modlitwy, prosi o nią i zarazem gorąco dziękuje za nią. Pożegnanie z każdym z nas rozpoczęło się zaintonowaniem przez Ojca Św. Maryjo Królowo Polski, a potem popłynęła Barka, Czarna Madonna, Liczę na Ciebie Ojcze.
Teraz ja podchodzę do Ojca Św. Uścisk i pocałunek papieskiej dłoni oraz spojrzenie dostojnej Osoby działają piorunująco. Witając się z Ojcem Św. powiedziałam: „Ojcze Św. kochamy Cię i modlimy się!”. Na co po chwili usłyszałam wesoły głos Jana Pawła II: „Bóg zapłać”!.
I dalej: „Ojcze Św. proszę o specjalne błogosławieństwo dla chorego dziecka – Basi”, w odpowiedzi usłyszałam: „Błogosławię z całego serca!”.
Posiadam dwa oprawione zdjęcia z opisanych sytuacji. Wiszą w moim mieszkaniu i kto wejdzie do mnie raczej wita najpierw entuzjastycznie Ojca Św.!
Słowa Ojca Św. w ciszy serca idą za mną. Już tyle lat minęło, a zawsze są żywe i pełne miłości. Za to niezatarte spotkanie – dzięki Ci Panie!