Logo Przewdonik Katolicki

Gotyk i łzy

Monika Białkowska
Fot.

To był trudny okres w historii katedry. Dziś często zamyka się go jednym słowem: regotyzacja. Wtedy oznaczało to wielkie zaangażowanie wielu ludzi, a często również ich łzy, kiedy burzyć musieli to, co dopiero zdołali odzyskać.

 + REKLAMA ½ strony

 

s. 6-7 Gniezno

 

 

fot. (archiwum)

gotyk1_40_14 gn_arch.jpg Prezbiterium katedry przed regotyzacją

gotyk2_40_14 gn_arch.jpg Robotnicy w katedrze: pod rękę z Prymasem Tysiąclecia stoi Władysław Zieliński

 

Prymas Wyszyński wspominał, że jako dziewięcioletni chłopiec dostał książkę, w której znalazł obraz bazyliki św. Wojciecha w Gnieźnie – i już wtedy się w owej bazylice zakochał. Ale Prymas Tysiąclecia kochał również gotyk.

 

Regotyzacja

Decyzję o nadaniu gnieźnieńskiej katedrze gotyckiego wyglądu – przywróceniu jej do takiego stanu, jaki miała za czasów biskupa Bogorii Skotnickiego w drugiej połowie XIV w., Kard. Wyszyński podjął osobiście. Wspierał go w tym bardzo prof. Jan Zachwatowicz, znawca historii architektury polskiej, ówczesny generalny konserwator zabytków. Według prymasa, to właśnie styl gotycki poprzez swoją strzelistość, witraże i mistycyzm najdoskonalej wyraża piękno Boga. Wyszyńskiemu zależało również na mocnym nawiązaniu do historii, na powrocie do źródeł polskiego chrześcijaństwa i do piękna oryginalnej świątyni. Prace rozpoczęły się w 1945 r. Dyrektorem prac z ramienia Kurii był w latach 1945–1956 ks. infułat Aleksy Brasse, potem ks. kanonik Jan Michalski. Inspiratorem i stałym konsultantem wszelkich prac był prof. dr Jan Zachwatowicz, a projektantem odbudowy i restytucji oraz kierownikiem prac – Aleksander Holas. Roboty prowadzono systemem gospodarczym, opierając się na zespołach rzemieślniczych cieśli, murarzy, kamieniarzy i innych, nad którymi funkcje głównego majstra od 1947 r. pełnił Władysław Zieliński. Pan Władysław nie był tam nowy: jeszcze przed wojną pracował przy katedrze, był murarzem, pomagał w pracach prowadzonych za kardynała Hlonda i bp. Laubitza. Po wojnie oprócz bycia majstrem w dni robocze pomagał również we wszystkim, co było do zrobienia w niedziele i święta: sprzątał, przygotowywał, organizował. Złota rączka, tak potrzebna w każdym kościele. Pan Władysław w katedrze znał wszystkie kąty, był tam u siebie.

 

Katedralna rodzina

Władysław Zieliński nie żyje od lat, nie żyją również jego synowie. Żeby o nim porozmawiać, spotykam się z jego synowymi: paniami Ireną i Haliną. Dwie eleganckie, starsze panie podają herbatę w wiekowych filiżankach z ćmielowskiej porcelany i ze śmiechem wspominają, jak w czasie wojny Niemcy desperacko próbowali przewrócić lub rozebrać pomnik Władysława Chrobrego, a król nie chciał im się poddać. Opowiadają również o swoim teściu, takim, jakiego zapamiętały. Mówią, że był bardzo spokojny, pogodny i pracowity. Katedra była całym jego życiem. Kiedyś w czasie burzy uderzył gdzieś piorun – pan Władysław przez okno zobaczył dym na tle katedry i ledwo buty zdążył włożyć, już biegł sprawdzić, czy to czasem nie katedra się pali.

Przy katedrze było wówczas gospodarstwo, którym zajmowały się siostry zakonne. Nikogo nie dziwiły pasące się na wzgórzu krowy, a pan Władysław dostawał czasem od sióstr mleko albo maślankę z pływającymi w niej maleńkimi kawałkami masła. Siostry wiedziały, że ma małe wnuki, a po mleko w mleczarni trzeba stać od piątej rano, więc pomagały, jak mogły. W końcu ludzie związani z gnieźnieńską katedrą byli jedną rodziną.

 

Na posterunku

O owych prawie rodzinnych relacjach, łączących księży i pracowników świadczy również zachowana korespondencja. W listach prymasa Wyszyńskiego czytamy między innymi: „Nie jest łatwo wytrwać aż 40 lat na jednym posterunku, tym więcej, że był to posterunek wyjątkowo trudny. Przecież ten człowiek sercem związał się z bazyliką, patrzył na jej chwałę przedwojenną. Potem przecierpiał i przeżył straszliwe zniszczenie wojenne, które przeszło przez macierz kościołów polskich”.

Gdy pan Władysław chorował, ks. Henryk Reiter, ówczesny proboszcz katedralny w liście do niego przepraszał, że ze względu na własną chorobę nie może go odwiedzić i dodawał: „Przyznam się szczerze, że mi bardzo brak Pana w obejściu katedry. Tak mocno przyzwyczaiłem się do Jego sylwetki na tle Katedry, szczególnie odczułem nieobecność Kochanego Pana w okresie uroczystości odpustowej. Ufam, że Szanowny Pan wnet wróci do zdrowia. Powitamy Go z radością”.

Nie przywitali go już z radością: Władysław Zieliński zmarł w 1965 r. Wspominając go, kard. Wyszyński znów pisał: „Do dziś pamiętam naszego zacnego mistrza, pana Władysława Zielińskiego. Kiedyś staliśmy na dole, ja miałem wchodzić po drabinie na górę, a on stał smętny. Zapytałem: „Panie Zieliński, co panu jest?” Odpowiedział: „Tak się burzy i burzy, gruzuje i gruzuje, kiedy się to wszystko skończy?” Właśnie miał rozbierać główny ołtarz w bazylice, co było bardzo bolesne, tym bardziej że nawet naloty barokowe były już właściwie zabytkami. Zabytkiem był i ołtarz klasyczny, i sklepienia. Trzeba było się z nim rozstać, trzeba było podjąć trud i zdecydować się na takie roboty. Ale w miarę, jak praca posuwała się naprzód, odsłaniane były rzeczy bardziej wartościowe, które świadczyły o wysokiej kulturze budowlanej i architekturze naszych ojców”.

 

Owoce

Kiedy syn pana Władysława, Leonard, w 1949 roku otrzymał awans do Poznania, komitet partii w Gnieźnie tego awansu nie zatwierdził – przeszkodą było zatrudnienie ojca przy odbudowie katedry. Niby drobna rzecz, ale wyraźnie wskazuje, jak bardzo nie na rękę ówczesnym władzom były prowadzone w Gnieźnie prace. One jednak trwały – mimo internowania kard. Wyszyńskiego, mimo utrudniania życia prostym pracownikom. Na starych zdjęciach zobaczyć można Prymasa Tysiąclecia na dachach, obejmującego prostych robotników w brudnych kitlach. Owoce ich pracy można dziś podziwiać w katedrze. Warto pamiętać, że za tym, do czego zdążyliśmy przywyknąć, stoi ciężka praca, a często i cierpienie ludzi, którzy odzyskując dla nas jedno, musieli utracić co innego… 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki