Nowy rok szkolny właśnie wystartował, ale zdaje się, że szał na zakupy niewiele osłabł. Oprócz książek trzeba przecież kupić nowe zeszyty, ołówki, kredki itp. Muszą być praktyczne i muszą podobać się przyszłemu użytkownikowi. A wybór jest ogromny.
Przyglądając się okładkom zeszytów, teczkom papierowym i innym gadżetom, okazuje się, że można je podzielić na konkretne podgrupy. Te zeszyty, które mają najmniej kartek i z założenia przeznaczone są dla młodszych uczniów w większości posiadają dość sympatyczne okładki. Dość, ponieważ druga widoczna tendencja (prawdopodobnie dla trochę starszych) to wszechobecne trupie czaszki. Często są na różowo-czarnym tle, a na czubku (głowy?) mają przypięte urocze kokardki. Obłaskawiona czacha, bo z kokardką wygląda przecież całkiem sympatycznie, stanowi logo współczesnej kreskówki, która jest niezwykle popularna wśród dziewczynek. Opowiada o upiornej szkole, w której uczą się wilkołaki, wampiry, zombie, mumie i inne temu podobne potwory sypiające w trumnach. Dlatego dziewczynka, jeśli tylko zechce, może mieć dosłownie całą szkolną wyprawkę z ich podobiznami, a nawet słodki breloczek z czaszką z rogami i kokardkami.
Postać z rogami to?
Dla starszych też coś się znajdzie. O trupich czachach nie warto już nawet wspominać, choć na zeszytach przeznaczonych dla uczniów wyższych klas są one zdecydowanie mniej przyjazne, a raczej wrogie i demoniczne. Nietrudno znaleźć też rysunki postaci, które pokazują wulgarne znaki, lub, przy trochę dokładniejszym przyjrzeniu się, przedstawiają umieszczone w gąszczu kresek pacyfki, pentagramy itp. Jeśli jakiś uczeń ma chęć, może nawet mieć zeszyt z czarną postacią z rogami, wielkimi pazurami i demonicznym spojrzeniem. Stwierdzenie, że jest to podobizna szatana, nie będzie nadużyciem. Starsze dziewczynki natomiast mogą kupić sobie zeszyt z jedną czy drugą roznegliżowana panią z podpisem „Dobre dziewczyny to złe dziewczyny, których nie przyłapano”.
Przypadek?
Pomijając fakt, że tak opatrzone przybory szkolne są po prostu brzydkie, to może warto się zastanowić, o co chodzi. Wiadomo przecież, że producenci dbają przede wszystkim o zarobek, dlatego umieszczają na okładkach to, co się sprzeda, bo jest atrakcyjne. Dlaczego więc uczeń wybiera taki zeszyt i postanawia przez cały rok patrzeć na obrzydliwe postaci?
Czy rodzice nie przywiązują większej wagi do tego, że ich dziecko może uczyć się z zeszytu, na którym widnieje pentagram lub zakamuflowane są liczby szatana? Można stwierdzić, że to tzw. czepianie się szczegółów. Ale czy naprawdę czystym przypadkiem jest fakt, że takie symbole w ogóle pojawiają się na przyborach szkolnych? Komuś tak niechcący wyszło? Nie sądzę.
Zwrócić uwagę na przekaz
Obserwując rodziców, którzy wraz z dziećmi wybierają przybory, zauważyć można kilka reakcji. Od pełnego dezaprobaty grymasu twarzy na widok tych brzydkich okładek, po dobrowolne podsuwanie ich dziecku. – To syn będzie uczył się z tego zeszytu i on będzie używał przyborów, dlatego to jemu muszą się podobać, nie mnie – twierdzi rodzic. Inna zaczepiona mama ma jednak zdecydowanie odmienne zdanie: – Nigdy nie zgodziłabym się, żeby syn miał taki zeszyt. Uważam, że to, co oglądamy, wpływa na nas, a przekaz takich okładek jest zdecydowanie negatywny – mówi. I to prawda. Żyjemy w takim świecie, że rodzice powinni mieć świadomość nawet tego, jaką okładkę ma zeszyt, na który codziennie będzie patrzyło ich dziecko.