Towarzyszy ona nam przez całe życie. Narzeczeni z nadzieją szczęśliwego małżeńskiego pożycia zakładają rodziny, nadzieja towarzyszy im w przekazywaniu życia dzieciom, a także snują nadzieję dotyczącą przyszłości dzieci: zdobywania wiedzy w szkole, wyboru zawodu, założenia rodziny.
Z nadzieją podejmujemy wykonywanie zawodów, licząc na godziwe utrzymanie. Życie uczy nas, że tylko wtedy zrealizujemy nasze nadzieje, nasze życiowe powołanie, gdy będzie ono służbą drugiemu człowiekowi.
Rzeczywistość imputuje nam odmienne pragnienia i wzorce: sukcesy zawodowe, sławę, medale, wyróżnienia, korzyści materialne. Słowo „służba” kojarzy się z pejoratywnym odczuciem. Tymczasem wykonywanie jakiegokolwiek zawodu powiązane jest ze służbą. Służąc innym, jesteśmy oceniani jako: matka, ojciec, lekarz, ksiądz, inżynier, parlamentarzysta z powołania.
Problem służenia ludziom porusza Pan Bóg w dzisiejszych mszalnych czytaniach. Przez proroka Izajasza zapowiada misję Zbawiciela, która związana będzie z cierpieniem i ofiarą za grzechy wszystkich ludzi. Autor Listu do Hebrajczyków wskazuje na życie Pana Jezusa, które podobne jest do służebnej egzystencji każdego z nas z wyjątkiem grzechu.
Bardzo dosadnie potrzebę służenia innym podkreśla Jezus w rozmowie z apostołami. Przypominają oni zachowanie wielu Polaków, myślących tylko i wyłącznie o osobistych korzyściach. Jakub i Jan proszą o teki ministrów, kiedy Jezus ogłosi swoje Królestwo. Pan Jezus ostro ocenia powyższe pragnienia, przypominając, że jakakolwiek władza winna być służbą: „kto by chciał stać się wielki, niech będzie sługą … kto chciałby być pierwszym – niech będzie niewolnikiem”. Jezus wskazuje na swoje życie, które polega na służbie i oddawaniu życia dla ludzi.
Jakże inaczej wygląda nasza polska rzeczywistość. Większość starających się o władzę na pierwszym miejscu widzi osobiste korzyści. Wprawdzie w najgłośniejszych hasłach wyborczych podają slogany o dobru ludzi. Tymczasem wykonywany urząd traktują jako miejsce zdobycia jak najwięcej dla siebie, a piastując władzę czynią z pracowników swoje sługi. Wystarczy jednak, że zmienią się polityczne układy, krach w biznesie, doświadczenie choroby, by ambicje sprawowanego urzędu kończyły się fiaskiem. Wyłączna myśl o sobie kosztem wykorzystywania ludzi jest drogą donikąd. Realizacja Jezusowej służby człowiekowi zawsze przynosi dobre owoce. Przesłanie dzisiejszej katechezy Jezusa potwierdza myśl indyjskiego filozofa Rabindrantha Tagore: „Śniłem, że życie jest radością. Przebudziłem się i stwierdziłem, że życie jest służbą. Zacząłem służyć i przekonałem się, że służba jest radością”.