Chrystus Zmartwychwstał! – Prawdziwie Zmartwychwstał!
Wyjazdy na Wschód zawsze dostarczają wielu wrażeń i okazji do obserwacji. Wie o tym doskonale bydgoska grupa entuzjastów starych Inflant, co najmniej kilka razy w ciągu roku odwiedzająca kraje nadbałtyckie, jak również Białoruś czy zachodnie rubieże Rosji. Tegoroczna, kwietniowa wyprawa do Moskwy miała w tle wielkie duchowe wydarzenie – prawosławną Wielkanoc.
Dwa tygodnie po rodzimej radości ze Zmartwychwstania Pańskiego mogłem zatem przeżywać świąteczny czas ponownie, przypatrując się – w ekumenicznym duchu – życiu religijnemu Białorusinów i Rosjan. Sporo podobieństw w naszej celebracji najważniejszych duchowo dni w roku, ale też i sporo różnic wynikających z wiekowych tradycji czy wciąż przecież formujących się zwyczajów tamtejszych społeczeństw, tak bardzo żywiołowych, ekspresyjnych w okazywaniu uczuć – również płynących z religijnego ducha. Wszechobecne w naszych uszach pozdrowienie „Christos Woskriesje! – Chrystus Zmartwychwstał!” stało się zawołaniem naszej podróży do Moskwy. Tymi słowami nas witano i żegnano. Odpowiedź jest dalszą częścią rosyjskiego publicznego wyznania wiary okresu Wielkanocy: „Poistinno Woskresje! – Prawdziwie Zmartwychwstał!” – potwierdza pozdrowiony. Potem nadchodzi czas na świąteczne życzenia, dobre słowo „od duszy”.
Woda mineralna dobra dla ciała i ducha
Nie sposób tu opisać każdego wydarzenia bardzo bogatej symboliki i liturgii Wielkanocy w prawosławiu; postaram się raczej nakreślić klimat, opisywać te obserwacje i epizody, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
W przestrzeni publicznej święta najmocniej widoczne są zatem poprzez uliczne procesje, ale także ogromne billboardy, neony świąteczne, wykupywane na ten czas przez Cerkiew. W sklepach zaś na najbardziej eksponowanym miejscu stawia się tradycyjne bochny z symboliką zmartwychwstałego Chrystusa. – Kupujcie paschalny chlebek! – sprzedawczyni potrafi upomnieć klienta, który udaje się do kasy ze „zwykłym” bochenkiem. Na półkach znajdziemy też inne produkty z religijnym kontekstem. Choćby „herbatniki postne”, polecane przez cerkiewną hierarchię, czy nawet opatrzoną podobnym certyfikatem wodę mineralną.
Miasto Tuła, słynące w Rosji z wyrobu pierników, też pamięta o świątecznej dekoracji swoich tradycyjnych smakołyków.
Oprócz tego każda większa cerkiew, chram, mają swoje własne piekarnie i sklepiki z wypiekami.
W różnych miejscach bez trudu znajdziemy kosze, do których można składać żywność przeznaczoną dla ubogich. Podczas obrzędu święcenia pokarmów kapłan wyciąga z koszyków niewielkie porcje różnych wiktuałów – symbolicznie zostaje nakarmiony przez wiernych.
Procesja i wyścigi
Właśnie we wspomnianej Tule miałem okazję zobaczyć pierwsze wielkie nabożeństwo wielkanocne, publiczną modlitwę tłumu wylewającego się z soboru na główny plac miasta. Jak ogromna część rosyjskich świątyń, również tulska główna cerkiew została odbudowana po całkowitym jej wyburzeniu w okresie panowania władzy sowieckiej. Dziś na świątynię – z drugiej strony placu – wciąż hardo spogląda monumentalna postać spiżowego Włodzimierza Lenina. Sobór odbudowano – pomnik pozostawiono. I sporo też ostentacyjnej, postsowieckiej obojętności pozostało w ludziach, którym nie udziela się świąteczna atmosfera. Wielki plac w tym samym czasie jest miejscem religijnej procesji, jak i …zawodów sterowanych zdalnie modeli wyścigowych samochodów.
Policja zaś przygotowała się do nabożeństwa na swój sposób – mobilizacją sił. Wierni się rozchodzą – niepotrzebna nikomu i pusta, wielka zakratowana ciężarówka ospale dysząc spalinami odjeżdża.
Pokuta w śniegu
Podmoskiewskie miasto Siergiejew Posad nazywane jest w publikacjach „rosyjską Częstochową”. Piękno monastyru naprawdę urzeknie każdego, ale nasza bydgoska wyprawa ma szczęście szczególne – trafiamy akurat na monumentalną, półgodzinną „wielkanocną pieśń dzwonów”. Dzwonnice kolejno przejmują takt, dudniący rytm. Dobra Nowina płynie z wysokich wież na cały świat: Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał!
Pod murami klasztoru powtarza ją na czarno ubrany pątnik, który stanowczo protestuje, gdy ktoś z naszej grupy niepokoi się, gdy on zalega całą swa postacią i twarzą w skrytej w cieniu monasterskiej baszty hałdy ostatniego śniegu. To jego osobisty akt publicznej pokuty.