− Sprzeciwiamy się barbarzyństwu, do którego dochodzi za murami tego szpitala. Domagamy się zaprzestania zabijania dzieci! – apelowali uczestnicy pikiety, która odbyła się 9 listopada pod warszawskim Szpitalem Bielańskim.
Pikietę zorganizowała Fundacja Pro − Prawo do życia. Była ona reakcją na publikacje „Gazety Wyborczej” dotyczące przypadku kobiety, która w tym szpitalu, noszącym imię ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowała swoje dziecko.
O sprawie pisaliśmy w „PK” przed tygodniem: w Poznaniu w 11. tygodniu ciąży zdiagnozowano u dziecka zespół Downa. Kiedy kobieta zdecydowała się na aborcję, poznański szpital odmówił jej wykonania, stwierdzając, że nie ma do niej wskazań w myśl obowiązującej w naszym kraju Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Umożliwia ona dokonanie aborcji m.in. w przypadku nieodwracalnego uszkodzenie płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Lekarze ze szpitala w Poznaniu stwierdzili, że „zespół Downa nie musi oznaczać ciężkiego upośledzenia, ani nie jest zagrożeniem życia”.
Inną opinię wydali natomiast lekarze ze Szpitala Bielańskiego, którzy dokonali aborcji. Wtedy zresztą okazało się, że do tej placówki przyjeżdżają kobiety z całej Polski, aby zabić tutaj swoje nienarodzone dzieci podejrzane o zespół Downa. − Z tekstów zamieszczonych w „GW” wynika, że dokonuje się tego na dużą skalę – mówi „Przewodnikowi” Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji Pro − Prawo do życia i Pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stopaborcji”. − Nie możemy być obojętni wobec tego, że obok nas zabija się ludzi, zwłaszcza jeśli są to chore dzieci – dodaje zdecydowanie Dzierżawski. Jego zdaniem, „GW” poprzez swoją kampanię, chce zmusić wszystkie polskie szpitale ginekologiczno-położnicze do tego, aby zabijały nienarodzone dzieci z zespołem Downa. − Organizując pikietę postanowiliśmy wesprzeć tych lekarzy i te szpitale, które zabijaniu chorych dzieci się sprzeciwiają – wyjaśnia.
Celem organizatorów było także pobudzenie sumień lekarzy z tej warszawskiej placówki. − W Szpitalu Bielańskim pracują też przyzwoici ludzie i chcemy ratować ich sumienia – przyznaje Dzierżawski i zapowiada, że pikieta była pierwszą z wielu. – Będziemy kontynuować naszą akcję, aż dzieci przestaną być zabijane. Nie tylko w warszawskim, ale również w innych polskich szpitalach. Niestety, nie jest on bowiem jedynym miejscem, w którym zabija się dzieci z zespołem Downa – stwierdza.