Jerozolimskie tunele są sukcesywnie udostępniane do zwiedzania pielgrzymom i turystom. Dotychczas podziwiać mogliśmy tzw. szyb Warrena, tunel Ezechiasza, tunel ZachodniejŚciany oraz kamieniołomy Sedecjasza. Aktualnie kończą się prace archeologiczne i adaptacyjne w kolejnym podziemnym korytarzu. Dwa udostępnione do tej pory tunele Jerozolimy znajdują się na południe od świątyni, w pobliżu źródła Gichon. To tutaj właśnie brytyjski inżynier Charles Warren odkrył w 1867 r. głęboki na 12 metrów szyb. Umożliwiał on żyjącym przed Dawidem Jebuzytom dostęp do wody, którą czerpali z Gichonu. Do szybu prowadził wówczas 40-metrowy tunel biegnący pod murami miasta. Archeolodzy sądzą, że posłużył on zbrojnym oddziałom Dawida z Joabem na czele, które bez większego trudu dostały się do Jerozolimy i zdobyły ją (zob. 2 Sm 5, 8; 1 Krl 11, 6).
Trzy wieki później, gdy król Ezechiasz stanął przed groźbą inwazji asyryjskiej (701 r. przed Chr.), mury miasta na polecenie monarchy zostały przesunięte tak, by w obrębie osady znalazło się i źródło, i szyb, i prowadzący do niego tunel(por. Syr 48, 17). Ponadto Ezechiasz zlecił wydrążenie nowego kanału o długości 512 m, który połączył źródło z sadzawką Siloe. Ten strategiczny zabieg pozwolił Żydom czerpać wodę bez konieczności udawania się poza miasto i zapobiegł powtórzeniu akcji militarnej sprzed setek lat, na którą tym razem mogliby zdecydować się Asyryjczycy.
Tu chodził Jezus
Dwa kolejne podziemia znajdują się w północnej części starego miasta. Pierwszym z nich jest tunel rozpoczynający się w pobliżu tzw. ŚcianyPłaczu, którą dziś częściej nazywa się Ścianą albo MuremZachodnim. Od tego miejsca biegnie on wzdłuż ściany świątyni, dalej ku północy, by po 320 m wyprowadzić zwiedzających na Via Dolorosa. W odróżnieniu od poprzednich, nie jest to tunel wydrążony przez starożytnych mieszkańców miasta. W czasach Chrystusa biegła tędy droga, którą burzliwe losy Jerozolimy z czasem zasypały piachem i gruzem. Można przypuszczać, że w przeszłości wiele razy przechodzili nią królowie i prorocy, a także Pan Jezus ze swymi uczniami, np. wtedy, gdy zmierzał w kierunku sadzawki Betesda (zob. J 5, 2).
Zwiedzanie tego tunelu jest dobrą okazją do zapoznania się z licznymi dowodami świetności i piękna miasta z czasów Ezdrasza, Nehemiasza i Machabeuszy, a także słynnej twierdzy Antonia, gdzie odbywał się sąd nad Jezusem. Pozwala też ujrzeć wspaniałość murów okalających świątynię wybudowaną przez Heroda Wielkiego. Widoczna dla zwiedzających zewnętrzna część ŚcianyZachodniejliczy sobie zaledwie 19 m wysokości (licząc od poziomu placu), tymczasem pozostałe 21 m znajdują się właśnie pod powierzchnią ziemi i można je podziwiać tylko schodząc w podziemny korytarz.
Nieco dalej na północ, ale już poza murami Sulejmana, spotykamy wreszcie tzw. groty Sedecjasza. Pierwotnie były to kamieniołomy, z których wydobywano bloki skalne użyte do budowy świątyni Salomona (zob. 1 Krl 5, 15–17), a później także Heroda Wielkiego (37–4 r. przed Chr.). Dziś jednak te ogromne pieczary nazywane są grotami Sedecjasza na pamiątkę ostatniego króla Judy, który znalazł tu schronienie, gdy w r. 587 przed Chr. armia babilońska oblegała miasto (zob. 2 Krl 25, 4–5; Jr 52, 7–8).
Kryjówka rebeliantów
Do tego imponującego „zestawu” podziemnych korytarzy Jerozolimy dołączy niebawem jeszcze jeden. Biegnie on od wspomnianej wyżej sadzawki Siloe w kierunku północnym, by – po ponad 600 m – zaprowadzić zainteresowanych aż po południowo-zachodni narożnik świątyni. Tunel ten, będący pierwotnie kanałem zbierającym wodę deszczową, zbudowano ponad dwa tysiące lat temu, w czasach rzymskich, wzdłuż jednej z głównych ulic Jerozolimy.
W 70 r. po Chr., podczas zdobywania miasta przez Tytusa, udrożniony dziś kanał posłużył żydowskim rebeliantom za kryjówkę. Wspomina o tym Józef Flawiusz – żydowski historyk, zarazem naoczny świadek, a nawet uczestnik walk, które toczyły się w jego ojczyźnie między 66 a 70 r. po Chr., podczas tzw. pierwszej wojny żydowskiej. W jednym ze swoich dzieł Flawiusz pisze, że po zniszczeniu twierdzy Antonia i podpaleniu świątyni jerozolimskiej, legioniści rzymscy przystąpili do chwytania rebeliantów. Powstańcy żydowscy, wycieńczeni głodem i walkami, wśród płomieni i totalnego chaosu „ostatnią deskę ratunku widzieli w podziemnych przejściach. Mieli nadzieję, że jeśli w nich się schronią, nie zostaną wytropieni i potem, gdy po zajęciu całego miasta Rzymianie odejdą, wyjdą stamtąd i uciekną. Ale tak im się tylko marzyło, gdyż nie było im sądzone ukryć się ani przed okiem Bożym, ani przed Rzymianami” (zob. Wojna Żydowska VI.7,3). Ci ostatni wytropili walczących o niepodległość powstańców żydowskich i wybili w pień.
Ulica biegnąca wzdłuż kanału prowadziła do świątyni jerozolimskiej i była najważniejsza w tej części miasta. Szli nią być może Maryja i Józef, by ofiarować Jezusa w domu Bożym. Szedł nią na pewno niewidomy od urodzenia człowiek, którego Jezus wysłał do sadzawki Siloam (zob. J 9, 7nn). Ale co najmniej trzy razy w roku stawało się na niej naprawdę tłoczno: gdy setki tysięcy żydowskich pielgrzymów z kraju i zagranicy przybywało do Jerozolimy, by w najważniejsze święta „pokazać się przed Panem” (zob. Wj 23, 17). Jeśli do tego dołączy się opis wydarzeń zapisanych przez Flawiusza, nie można się dziwić, że pracujący nad udrożnieniem kanału archeolodzy znaleźli w nim liczne artefakty. Pomijając fragmenty kości ludzkich, których wiek nie został przez naukowców ustalony (ze względu na współczesne prawo izraelskie zabraniające badań ludzkich szczątków znalezionych w wykopaliskach archeologicznych), odkopano tam wiele przedmiotów związanych z rebeliantami. Są to m.in. rozmaite naczynia kuchenne, oliwne lampki oraz złoty dzwoneczek zdobiący być może szaty jakiegoś bogatego człowieka lub – co bardziej prawdopodobne – kapłana (por. Syr 45, 9).
Cenne znaleziska
Prowadzonymi pracami badawczymi kieruje izraelski archeolog Ronny Reich z Uniwersytetu w Hajfie, którego miałem okazję poznać podczas nieoficjalnego zwiedzania tunelu w lipcu br. Przedstawiając opinii publicznej wyniki swoich badań, prof. Reich położył szczególny akcent na trzy inne znalezione przedmioty.
Pierwszym z nich jest 60-centymetrowy, rzymski miecz, na którym widnieją kilkoma ornamentami i zachowany w skórzanej pochwie. Należał on zapewne do jakiegoś rzymskiego legionisty, który brał czynny udział w walce z powstańcami. Drugi z odkrytych przedmiotów to kawałek skały z prostym reliefem świecznika. Kształtem świecznik ten przypomina świątynną menorę znaną z innych starożytnych przedstawień (np. Łuk Tytusa w Rzymie). Na trzecie znalezisko składają się monety: srebrne szekle i półszekle, bite przez rebeliantów żydowskich w drugim i trzecim roku powstania, opatrzone hebrajskim napisem l’galuth Dijon, czyli „za wolność Syjonu”.
*
Znalezione cenne przedmioty na pewno motywują do dalszych badań i prac archeologicznych. Planowane na kolejne lata wykopaliska mają doprowadzić do połączenia wszystkich opisanych wyżej tuneli, kanałów i pieczar tak, by możliwe stało się zwiedzanie ich w jednym ciągu. Niesie to jednak za sobą pewne ryzyko i skłania do stawiania pytań.
Otóż 90 proc. powierzchni i budynków nad udostępnionymi turystom podziemiami należy do Palestyńczyków, którzy stale walczą o swoją niepodległość. Czy fakt ten nie skomplikuje przypadkiem oznaczenia wyraźnych granic politycznych miasta, gdy jego część stanie się ostatecznie faktyczną stolicą Palestyny? Czy izraelscy archeolodzy dołożą wszelkich starań, by na światło dzienne wydobyć, zabezpieczyć i naukowo opracować nie tylko te artefakty, które świadczą o dramatycznych i bohaterskich losach ich przodków, ale także te, które stanowią cenną pamiątkę po innych kulturach, które rozwinęły się tu po roku 70.?
Odpowiedzi na te i podobne pytania zapewne przyniesie czas. Jeśli jednak będą one niezadowalające, może się okazać, że odkopywane dziś tunele staną się drogami do dalszych sporów i waśni, a może nawet rozlewu krwi.