Logo Przewdonik Katolicki

Nasz dom w Jerozolimie

ks. Mirosław Jasiński
fot. Nowy-Dom-Polski-Jerozolima/Facebook

Rozmowa o zadaniach Domów Polskich w Jerozolimie z abp. Pierbattistą Pizzaballą, łacińskim patriarchą Jerozolimy.

Ksiądz Marcin Pinciurek w swoim testamencie sporządzonym w sierpniu 1925 r. napisał, że „Dom Polski ma służyć za schronisko dla obywateli polskich przybywających do Ziemi Świętej w celach religijnych i niemających dostatecznych środków materialnych, celem umożliwienia Polakom wyznania rzymsko-katolickiego pobytu i zwiedzania miejsc świętych”. Wkrótce minie sto lat od napisania tych słów. Zmieniła się zamożność Polaków. Pielgrzymki do Ziemi Świętej nie są już zarezerwowane dla osób najzamożniejszych. Jak dziś interpretować tę część woli fundatora? Jak zachować i przekazać przyszłym pokoleniom ducha założycieli Domów Polskich w Jerozolimie?
– Kiedy powstawały Domy Polskie w Jerozolimie, liczba pielgrzymek z Polski była niewielka, a sytuacja ekonomiczna rzeczywiście była zupełnie inna niż dzisiaj. Po stu latach jesteśmy w zupełnie innej epoce. Przede wszystkim wszędzie jest teraz dużo hoteli i pensjonatów. Zmieniają się zarówno ich warunki, jak i wymagania pielgrzymów. Ponadto Polskie Domy w Jerozolimie okazują się za małe, żeby pomieścić większe grupy pielgrzymów. Aktualnie należałoby zatem szukać nowych rozwiązań. Ale to nie znaczy, że domy te są mało ważne.
Trzeba dziś myśleć nie tylko o klasycznej pielgrzymce, ale też o tych, którzy chcą odbyć inny rodzaj pielgrzymki, którzy chcą zostać tutaj na dłużej lub którzy potrzebują konkretnego towarzyszenia na płaszczyźnie duchowej. Można dla wierzących Polaków tworzyć miejsca na przeżywanie rekolekcji, warsztaty biblijne, kulturowe itp. Możliwości jest wiele, więc Domy muszą się zmieniać. Z perspektywy klasycznych pielgrzymów to może wydawać się mniej atrakcyjne, ale możliwości oferowane przez Domy Polskie mogą być wspaniałe. Posiadanie nieruchomości w Jerozolimie jest dzisiaj dużym wyzwaniem, dlatego ważne jest ich zachowanie i stwarzanie im nowych perspektyw i możliwości.

W wywiadzie udzielonym Radiu Watykańskiemu mówił Ksiądz Arcybiskup, że w Izraelu „od lat czynione są próby wykorzystania słabości Kościoła do przywłaszczenia sobie jego własności”. Co to oznacza?
– Kiedy mówimy o „słabości Kościoła”, trzeba zrozumieć, co mamy na myśli. Po pierwsze, jako organizacja jesteśmy tu słabszą obecnością religijną w związku z brakiem umocowania. Zakonnicy prowadzą tu wiele domów, szkół, szpitali. Większość z nich to obcokrajowcy, którzy nie zawsze znają obowiązujące tu przepisy prawne, lokalną dynamikę. Z tego powodu niektóre posiadłości są czasem niewłaściwie traktowane, a personel zakonny nie został należycie poinformowany o wszystkich przepisach prawnych i ich zmianach. To powoduje wiele nieporozumień z lokalnymi władzami. W związku ze zmianami legislacyjnymi i brakami personelu zakonnego musimy czasem zatrudniać pracowników miejscowych i płacić im wyższe pensje. Rzeczywistość zmienia się. W przeszłości utrzymanie nieruchomości było mniej wymagające. Dziś takie utrzymanie i prowadzenie ich staje się dużym wyzwaniem z prawnego punktu widzenia. Zdarzają się również przypadki nadużyć na nieruchomościach, które potem okazują się nieraz trudne do naprawienia.
Coraz bardziej skomplikowana staje się również sytuacja polityczna. Wiele instytucji chrześcijańskich żyje tu teraz w pewnym zawieszeniu, ponieważ ich status prawny nie został należycie uregulowany. Takie sytuacje mogą tworzyć okazje dla tych, którzy chcą zawładnąć pewnymi nieruchomościami, by je potem przejąć na własność, bo z prawnego punktu widzenia nie zostały jeszcze właściwie umocowane i dostosowane do zasadniczych planów państwowych. Wszystkie te sytuacje tworzą dużo napięć, zwłaszcza w Izraelu. Ponadto dzisiaj nie jest jasne, które podatki mamy płacić, a których nie, ponieważ – jak już wspomniałem – znajdujemy się w pewnej „szarej strefie”, co stwarza okazję do użycia tej niejednoznacznej sytuacji prawnej do wykorzystania pewnych okoliczności i słabszych instytucji.

Ksiądz Arcybiskup najlepiej rozumie sytuację, trudności, wyzwania i nadzieje wspólnoty katolickiej żyjącej w Ziemi Świętej, a jednocześnie  na co dzień wchodzi w relacje międzywyznaniowe i międzyreligijne. Jak działalność Domów Polskich może się wpisać w tego typu aktywność? Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jeden z tych domów znajduje się w muzułmańskiej części miasta, a drugi w sąsiedztwie ortodoksyjnych Żydów?
– Mamy tu różne płaszczyzny. Przede wszystkim jest płaszczyzna zwykłego życia. W naszych instytucjach możemy zatrudniać pracowników zarówno chrześcijańskich, jak i niechrześcijańskich. Wspólna praca tworzy więzi i przyjaźnie. To ważne, aby stworzyć ten dialog życia, dialog codzienności. Ponieważ z Polski przyjeżdża wielu Żydów, można organizować spotkania międzynarodowe z punktu widzenia kulturowego czy religijnego. Jest wielu ludzi, którzy nie są zainteresowani dialogiem międzyreligijnym, ale ci, którzy są nim zainteresowani, mogą teraz tworzyć okazję do spotkania i dialogu kulturowego dla żydów i muzułmanów.

W czasie pandemii Ksiądz Arcybiskup wyznaczył sobie zadanie odwiedzenia wszystkich parafii i wspólnot katolickich w Kustodii Ziemi Świętej. Odwiedził także Domy Polskie i żyjące tam wspólnoty sióstr elżbietanek. Jaką przyszłość widzi Ksiądz Arcybiskup dla tych domów? Co można zmienić, aby były jeszcze bardziej przydatne dla Kościoła powszechnego, a w szczególności Kościoła żyjącego w Polsce?
– Po pierwsze, posiadanie miejsca w Jerozolimie jest cenne samo w sobie. Domy Polskie mogą oczywiście nadal przyjmować pielgrzymów, ale też mogą być użyte do nawiązania połączenia między Kościołem w Jerozolimie a Kościołem w Polsce. Daje to polskim kapłanom, zakonnikom lub świeckim możliwość studiowania tutaj, jeśli chcą to zrobić i potrzebują miejsca do zamieszkania. Daje to również okazję prowadzenia kursów dla tych, którzy zdobywają wiedzę biblijną już w Polsce, a teraz mogą dołączyć do szkoły w Jerozolimie. Mogą przyjechać i doświadczyć tu semestru naukowego, pogłębiając swoją wiedzę o Piśmie Świętym lub językach biblijnych. Żyjący tu Kościół jest nie tylko otwarty na takie możliwości, ale wręcz prosi, domaga się szerszych kontaktów. Pielgrzymi oczywiście przybywają, ale musimy dawać pielgrzymom i Kościołowi w Polsce możliwości, które można realizować jedynie tu, w Jerozolimie. Nie chcemy być Kościołem, który jedynie otrzymuje ale także Kościołem, który obdarowuje, który może coś dać.

Abp Pierbattista Pizzaballa OFM
Franciszkanin; łaciński patriarcha Jerozolimy i wielki przeor Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego; biblista. W lipcu papież ogłosił jego nominację kardynalską

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki