W związku z tym mogą zrodzić się w nas pytania: „Czy takiego Boga mamy szukać, który jest niesprawiedliwy?” albo podobne: „Czy mogę żyć Ewangelią, skoro głosi ona jawną niesprawiedliwość?”. Takich pytań nie należy się bać, ale trzeba poszukać na nie odpowiedzi. Może się bowiem zdarzyć, że pytania te usłyszymy podczas spotkania z człowiekiem, który będzie u nas szukał na nie odpowiedzi. Warto, byśmy je znali.
Przypowieść o robotnikach winnicy rzeczywiście może budzić w nas opór. Jak to możliwe, by królestwo niebieskie było podobne do gospodarza, nieuczciwego wobec robotników, których zatrudnił w swej winnicy. Nieuczciwość gospodarza miałaby polegać na tym, że wszystkim zapłacił równo po denarze, niezależnie od liczby przepracowanych godzin. Wydawałoby się, że ci, którzy pracowali najdłużej, mają prawo czuć się skrzywdzeni. W czasach, w których tak dużo mówi się na temat sprawiedliwości, a nawet na temat sprawiedliwości społecznej, gdy tak bardzo w telewizji zwraca się uwagę na sprawiedliwy podział dóbr, równość szans itp., porównanie królestwa niebieskiego do takiego gospodarza może rzeczywiście niektórych szokować. Gdy jednak uważniej przeczytamy tę przypowieść, dostrzeżemy, że gospodarz z każdą grupą robotników umówił się co do wykonywanej pracy i co do stawki wynagrodzenia. Każdy z robotników miał wolny wybór w podjęciu decyzji. Na zaproponowane warunki wszyscy się zgodzili. Gospodarz natomiast rozliczył się ze wszystkimi zgodnie z umową. Gdzie miała tu zatem miejsce niesprawiedliwość? W wysokości zapłaty? Przecież dokładnie na denara umówili się i go dostali. Czy nie wolno gospodarzowi nająć robotników, których nikt nie zatrudnił, i zapłacić im za pracę, a także wspomóc, by mieli za co żyć i mogli dalej pracować? Na myśl przychodzi od razu stare porzekadło, które mówi, że „sprawiedliwie nie oznacza wcale równo”.
W ten sposób powoli odkrywamy, jak prawdziwe są słowa zawarte w pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza, kiedy Bóg mówi: „Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi”. Nasze ciągłe nawracanie i podążanie w życiu za Chrystusem, Bogiem wcielonym, musi się wiązać ze zmianą naszego myślenia i działania. Mamy we wszystkim upodabniać się do naszego Pana, aby móc za św. Pawłem powiedzieć: „Dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk”. Jako robotnicy winnicy Pańskiej winniśmy przede wszystkim mieć zaufanie do naszego Gospodarza i dotrzymywać zawartych z Nim umów, dotyczących tak życia wiecznego, jak i doczesnego. Zrozumiemy wtedy lepiej, że nasz Gospodarz nie jest niesprawiedliwy, lecz miłosierny, i jednocześnie bardziej doceniali to, dla kogo i gdzie pracujemy.