Camino de Santiago – to najpopularniejsze hiszpańskie określenie Drogi św. Jakuba, szlaku pielgrzymkowego do katedry w Santiago de Compostela. To właśnie w tym zakątku północno-zachodniej Hiszpanii spoczywa ciało św. Jakuba Większego Apostoła. Nie ma jednej trasy pielgrzymki. Każdy, kto tylko zechce, może dotrzeć do celu jednym z setek szlaków.
Droga św. Jakuba jest jednym z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych. Doświadczył jej także Jakub Świdurski z bydgoskiej parafii św. Łukasza Ewangelisty – na co dzień student Politechniki Poznańskiej.
Polska – Hiszpania – Oviedo
Jakub – będąc jeszcze uczniem jednego z bydgoskich liceów – uczestniczył razem z kolegą w rekolekcjach, które odbywały się w bazylice. Wówczas ksiądz uczący ich religii zagadnął, czy nie chcieliby wybrać się z nim w okresie wakacji na pielgrzymkę – tyle że… do Hiszpanii. – Zaznaczył, że mamy mało czasu, a decyzję należy podjąć natychmiast, bo trzeba kupić bilety lotnicze. Zadzwoniliśmy sprzed tej bazyliki do rodziców. Na szczęście i jedni, i drudzy się zgodzili. Wcześniej nawet nie słyszeliśmy o takiej formie wędrowania. Tylko ksiądz znał już ten szlak. Tak mu się spodobało, że jest tam co roku – opowiada młody pielgrzym.
– Samolot wylądował w Oviedo. Z lotniska pojechaliśmy do miasta i tam udaliśmy się do schroniska. Zakupiliśmy paszporty pielgrzymów i tak rozpoczęliśmy naszą peregrynację – wspomina Jakub. Jak tłumaczy, z początku wędrówka jest trudna – trzeba przyzwyczaić się do innego klimatu, a cały dobytek niesie się na plecach. – Dla osób, które nie są przyzwyczajone do pieszego pielgrzymowania, nie jest to łatwe wyzwanie. Jednak po tygodniu lub dwóch człowiek na tyle się przyzwyczaja, że trudno sobie wyobrazić dzień bez marszu czy czas bez rozmyślań w drodze, bez modlitwy, bez Mszy św. Mieliśmy to szczęście, że szliśmy z kapłanem, więc Eucharystia była każdego dnia. Nawet inni przyłączali się do nas, wśród nich także Polacy – powiedział Świdurski.
Wschód – kawa – zachód
Długość pielgrzymki zależy od samych pątników. Od tego, ile czasu mogą na nią poświęcić. Są nawet szlaki, które prowadzą z Polski. Jednak na taką wyprawę trzeba przeznaczyć około trzech miesięcy. – Dzień rozpoczynaliśmy wczesnym rankiem – jeszcze przed wschodem słońca. Wszystko zależało od długości zaplanowanej trasy. Czasem było to ponad dwadzieścia kilometrów, a czasem nawet pięćdziesiąt. Po cichu pakowaliśmy się, aby nie budzić innych, i ruszaliśmy, trzymając w rękach latarki. Kiedy zaczęto otwierać pierwsze bary, obowiązkowo piliśmy poranną kawę – z uśmiechem wspomina nasz rozmówca.
Wszyscy z początku wędrowali zwartą grupą, jednak potem każdy dostosowywał się do swojego tempa. – Mieliśmy również chwile na zwiedzanie. Każde miejsce miało swój niepowtarzalny urok. Hiszpania jest piękna. Przede wszystkim odpowiadał mi jej klimat, bo lubię, gdy jest bardzo ciepło. Niesamowite są wschody słońca w górach, kiedy szczyty wyrastają ponad linię chmur. Także Hiszpanie byli bardzo przyjaźni. Pomagali nam – mimo bariery językowej – podkreślił.
Bóg – samotność – św. Jakub
Jak zawsze najważniejszym elementem każdej pielgrzymki są przeżycia duchowe – często te, które rodzą się i pozostają w ciszy na dnie serca. – Podczas takiej wędrówki do Santiago de Compostela dużo łatwiej się wyciszyć, zdystansować od wszystkiego. To często całe dni zatopione w samotności, kiedy łatwiej jest zajrzeć w głąb samego siebie i porozmawiać z Bogiem na swój własny sposób – opowiada.
Dla Świdurskiego ta pielgrzymka ma jeszcze jeden istotny walor. – Święty Jakub jest moim patronem. Może dlatego szło mi się łatwiej. To jeden z tych świętych, który trochę podróżował. Dotarł do Hiszpanii, aby tam ewangelizować. Są legendy, które głoszą, że podczas jednego ze starć chrześcijan z muzułmanami na terenach hiszpańskich św. Jakub ukazał się w lśniącej zbroi, z mieczem, przeważając tym samym szalę zwycięstwa. Dzisiaj praktycznie cała Hiszpania usiana jest szlakami tego świętego, które wciąż się rozwijają. Ja pielgrzymowałem trzy razy. Dwa razy wychodziłem z Oviedo. Za trzecim razem przylecieliśmy do Malagi, a na szlak wyszliśmy niedaleko Salamanki. W tym roku, niestety, odkładam „pielgrzymi kij” na półkę. Muszę skupić się na studiach, ale myślę, że jeszcze na ten szlak wrócę. Może kiedyś z… żoną i rodziną. To jest moje skromne marzenie – stwierdził.
Przylądek Finisterre – Santiago de Compostela – Polskie Drogi św. Jakuba
Symbolem zarówno pielgrzymowania do Santiago de Compostela, jak i samych pielgrzymów jest muszla atlantycka, która w dawnych czasach służyła za naczynie do picia. Była również dowodem pokonania szlaku oraz dotarcia na Przylądek Finisterre, czyli na „koniec świata”. To najbardziej na zachód wysunięty punkt Hiszpanii. – Rzymianie myśleli, że w tym miejscu kończy się Ziemia. Zamykając pielgrzymkę Jakubową, trzeba się tam znaleźć i odwiedzić sanktuarium Matki Bożej wznoszące się nad samym oceanem. Po wielotygodniowej, a dla wielu – wielomiesięcznej podróży osiąga się cel. Uczucia są trudne do opisania. Uderza również tłum ludzi, którzy przybywają do tego miejsca z różnymi intencjami. Wszyscy jednoczą się w modlitwie. Trzeba tego po prostu doświadczyć – zakończył Jakub Świdurski.
Bydgoska grupa, idąc trzykrotnie, pokonała 360, 400 i 560 kilometrów. W Polsce znane są m.in.: Dolnośląska Droga św. Jakuba, Wielkopolska Droga św. Jakuba, Sudecka Droga św. Jakuba oraz Pomorska Droga św. Jakuba.