Są w Krakowie dwa takie domy – otwarte dla innych, bo żyjące w charyzmacie miłości miłosiernej: dom generalny przy ul. Szpitalnej i klasztor przy ul. Lotniczej, współistniejący z gwarnym przedszkolem. Mieszkają w nich siostry kanoniczki Ducha Świętego de Saxia. Do Polski przybyły prawie 800 lat temu (w 1220 r.) i są jednym z najstarszych i nieprzerwanie działających zgromadzeń w naszym kraju. Celem istnienia zgromadzenia jest uwielbienie Boga w tajemnicy Ducha Świętego i uczestnictwo w zbawczym posłannictwie Chrystusa przez pełnienie dzieł miłosierdzia. – Chcemy służyć pomocą w wychowaniu chrześcijańskim dzieci i młodzieży, opiekować się chorymi i potrzebującymi – opowiada s. Celina Wierzchowska, moja przewodniczka po historii tego zgromadzenia. Choć popularnie nazywane są siostrami duchaczkami, równie dobrze pasowałoby do nich określenie „miłosiernych samarytanek”.
Ubogich czcił jak bogaczy
Zakon Ducha Świętego założył pod koniec XII w. Gwidon z Montpellier. Pochodził z bogatej, pobożnej francuskiej rodziny. Od dzieciństwa zakochany w Matce Bożej i wrażliwy na los potrzebujących, służbie ubogim poświęcił całe swoje życie i majątek. Jak napisał o nim historyk Piotr Saunier: „Tak kochał ubogich, że czcił ich jak panów, szanował jak przełożonych, miłował jak braci, opiekował się nimi jak dziećmi, czcił jak żywe wizerunki Pana naszego Jezusa Chrystusa”. W mieście Montpellier, które należało do jego rodziny, założył szpital otwarty na wszystkich potrzebujących. Trzeba pamiętać, że średniowieczne szpitale hospitalis miały charakter domów gościnnych. W szpitalu założonym przez Gwidona było miejsce dla chorych, ubogich, pielgrzymów, a także dla kobiet brzemiennych i licznie porzucanych w tamtym czasie dzieci. Regułę Zakonu Ducha Świętego, obowiązującą zarówno braci, jak i siostry, zatwierdził w 1198 r. papież Innocenty III , który jednocześnie powierzył Gwidonowi prowadzenie rzymskiego szpitala Santa Maria de Saxia. Przemianowany na szpital Ducha Świętego zapoczątkował powstawanie takich placówek w całej Europie. W średniowieczu istniało ich ponad 250! Gwidon zmarł w Rzymie w 1208 r. Siostry czczą o. Gwidona jako błogosławionego.
W klasztorze sióstr przy ul. Szpitalnej w 1986 r. zmarła w opinii świętości służebnica Boża s. Emanuela Kalb, która ofiarowała swoje życie, modlitwę, cierpienie (m.in. kilkudziesięcioletnią głuchotę) w intencji zbawienia dusz, a w szczególny sposób za kapłanów. S. Emanuela została pochowana na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Jej proces beatyfikacyjny jest w toku.
Wśród sióstr duchaczek z ogromnym szacunkiem wspominana jest też Matka Redempta Śledzińska – pielęgniarka i siostra oddziałowa w szpitalu, wieloletnia przełożona generalna. – Czujemy do jej osoby wewnętrzny, spontaniczny kult, mimo że jej nie znałyśmy – mówi s. Celina. – Rozwijała charyzmat bł. Gwidona, była wrażliwa na potrzeby ludzi i każdej siostry. Uroczystościom pogrzebowym przewodniczył sam kard. Karol Wojtyła. Kiedy matka zmarła, nie było go w Krakowie, ale prosił, by poczekać na jego przyjazd. Podczas homilii pogrzebowej powiedział, że jako przełożona generalna „umiała skierowywać to prastare zgromadzenie na nowe drogi, dostosowywać je do tych zadań, a także do tych potrzeb, z których wyrastają zadania Kościoła, zgromadzenia zakonnego, rodziny zakonnej w czasach dzisiejszych”. Matka Redempta przyczyniła się do ożywienia zakonu w duchu Soboru Watykańskiego II.
Widzą problemy świata
Dzisiaj siostry duchaczki prowadzą w Polsce kilkanaście placówek. W Krakowie i Lublinie mają swoje przedszkola. W ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych np. w Pacanowie wychowują dzieci pozbawione opieki rodziców. W Gdańsku są wsparciem dla samotnych mam. Katechizują. W 2006 r. siostry duchaczki rozpoczęły pracę w Domu Obrony Życia na Ukrainie. Dom powstał m.in. dzięki modlitewnym „interwencjom” osób zrzeszonych w Ruchu Światło-Życie i Domowym Kościele, które od wielu lat podejmowały Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego i często zwracały się do ks. Romana Kaźmierczyka, kapłana z Towarzystwa Ducha Świętego i proboszcza w Pisarówce, z prośbą o odprawienie Mszy św. w intencji matki, która zdecydowała się na aborcję. Dzięki tej modlitwie niejedna kobieta zmieniła decyzję, dając swemu dziecku szansę na przeżycie. – Cieszymy się z tego domu. Ale bardzo nam przykro, że w Rzymie, w Szpitalu Ducha Świętego, w którym znajdowało się pierwsze, średniowieczne okno życia, zabija się teraz dzieci nienarodzone – mówi ze smutkiem s. Celina.
Duchaczki apostołują także w Afryce, na misjach. W Burundi prowadzą szpitale, ośrodki zdrowia, poświęcają się chorym, biednym i dzieciom, szczególnie osieroconym wskutek wojny domowej. Siostry misjonarki podejmują się też innych zadań, np. uczą krawiectwa i… stolarstwa.
Gwidonowe grupy apostolskie
I wszędzie tam, gdzie są, zarażają miłością i nabożeństwem do trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Osoby świeckie, które chcą się formować w charyzmacie bł. Gwidona, mogą dołączyć do grupy Płomyków (dzieci), Pomocników albo Wspólnot bł. Ojca Gwidona (młodzież) i Czcicieli Ducha Świętego (dorośli). Latem organizowane są wakacje z o. Gwidonem dla Płomyków Ducha Świętego. W Krakowie w domu sióstr przy ul. Lotniczej gromadzą się Czciciele. Pogłębieniu życia religijnego służą comiesięczne spotkania formacyjne, poznawanie historii i charyzmatu Zakonu Ducha Świętego oraz wspólna modlitwa. – Nasza grupa nie jest zamknięta, ale bardzo otwarta, i jeśli ktoś chciałby dołączyć, serdecznie zapraszamy – zachęca s. Celina.
Duchaczki zapraszają również na dni skupienia i rekolekcje dla dziewcząt, które są organizowane w Domu Generalnym przy ul. Szpitalnej. W klasztorze przy ul. Lotniczej co miesiąc odbywają się spotkania biblijne dla chętnych dziewcząt. Wszystkie informacje o terminach można znaleźć na stronie zgromadzenia: www.kanoniczki.pl
Duchaczki śpiewaczki
A z ciekawostek? Za czasów kard. Karola Wojtyły siostry duchaczki były wielokrotnie zapraszane do objęcia liturgii podczas Mszy św. w jego kaplicy domowej w kurii krakowskiej lub w katedrze na Wawelu. Wtedy przylgnęło do nich radosne określenie „duchaczki śpiewaczki”. Nie bez powodu – mają anielskie głosy. Sprawdziłam kiedyś na własne uszy.
Czy wiesz że…
- Godłem zakonu jest podwójny krzyż duchacki o dwunastu rozgałęzieniach. Trzy „ramiona” krzyża symbolizują Trójcę Świętą a rozgałęzienia – 12 owoców Ducha Świętego. Nad krzyżem umieszczony jest symbol Ducha Świętego – gołębica.
W logo czynnego do tej pory szpitala rzymskiego, mimo że jest on teraz instytucją świecką, nadal widnieje podwójny krzyż duchacki.
- Krakowski szpital Ducha Świętego istniał w latach 1244–1783! Znajdował się przy dzisiejszej ul. Szpitalnej, która swoją nazwę zaczerpnęła właśnie od niego (podobne źródło ma nazwa placu Świętego Ducha). Budynek zamknięto z powodu kasaty polskiej prowincji duchaków, czyli męskiej gałęzi zakonu. Natomiast w 1707 r., kiedy wybuchła w Krakowie epidemia cholery, duchaczki zorganizowały szpital dla zarażonych.
- W Gdańsku-Matemblewie odradza się męska gałąź Zakonu Ducha Świętego. Obecnie do tamtejszego Towarzystwa Ducha Świętego należy trzech kapłanów i siedmiu postulantów.
- Powołania odkrywają także dziewczyny w krajach misyjnych – siostry duchaczki mają dwie afrykańskie postulantki.