O filmie „Ludzkie doświadczenie” z Josephem i Michaelem Campo, założycielami wytwórni „Grassroots” w Nowym Jorku, rozmawia Maciej Syka.

Jak rozpoczęła się Panów przygoda z filmem „The Human Experience” („Ludzkie doświadczenie”)?
Joseph Campo: - Właściwie pytanie brzmi: jak zaczęliśmy przygodę z filmem? Chcieliśmy po prostu zrobić materiał „pro–life”, który nie byłby typowo religijny czy też polityczny. Pragnęliśmy stworzyć obraz, który stanąłby po stronie ludzkiego życia, jego wartości, głębi i ogromnego sensu.
Przedstawiamy to przez pryzmat młodych ludzi. Mamy czterech chłopaków, głównych bohaterów, mieszkających w specjalnym domu opieki. To dom „świętego Franciszka” na Brooklynie w Nowym Jorku. Ci młodzi ludzie doświadczyli ciężkiego życia, nie dorastali w odpowiednich warunkach. Dostali naprawdę od życia w kość. Poprzez ich przeżycia i doświadczenia chcemy zadać pytanie wszystkim młodym ludziom na świecie: jaki jest sens i cel życia? – tego życia tu, na ziemi. Przez tę ich historię chcemy każdemu z osobna pomóc odpowiedzieć na to ważne pytanie o istotę życia – szczególnie życia człowieka młodego.
Michael Campo: - Kręcąc film „The Human Experience”, sami byliśmy młodymi ludźmi, musieliśmy wczuć się w sytuację i role naszych rówieśników na całym świecie.
Wyszliśmy do innych, przebywaliśmy i rozmawialiśmy z nimi… Wszystko po to by, jak wspomniał tata, z pomocą młodych ludzi próbować szukać odpowiedzi na pytanie o sens życia. Poprzez doświadczenia młodych dotknęliśmy tej niezwykle ważnej kwestii. Zadanie w ogóle tego pytania i uznanie, iż ono istnieje, już jest wielkim sukcesem! Tak więc, czy to wśród bezdomnych z Nowego Jorku, czy pośród sierot z Peru, czy wreszcie między ubogimi mieszkańcami Afryki, spotykaliśmy się z niesamowitymi ludzkimi relacjami.
To pytanie, na które wszyscy szukamy odpowiedzi, potraktowaliście bardzo poważnie i zaczęliście, jak widać, sami się o nie ocierać podczas zdjęć do filmu.
J.C.: - My i nasi bohaterowie zeszliśmy do świata bezdomnych w Nowym Jorku. Zamieszkaliśmy z nimi, by doświadczyć tego, co czują. Mieszkaliśmy na ulicach, wśród ludzi, o których współczesny świat zapomniał. Efekt tego był niesamowity. Podczas wielu dni zimnego i mokrego lutego spędzonych na nowojorskich ulicach moi chłopcy odbyli dziesiątki rozmów z ludźmi różnych ras, kultur i wyznań. Wszędzie przewijało się to samo niezwykle ważne pytanie: „co jest sensem naszego życia?”.
Następnie nasi bohaterowie udali się do Peru z doktorem Tonnym, by tam poznać świat „dzieci ulicy” – porzuconych, poranionych życiowo. Po tym doświadczeniu, które wyciska na młodych bohaterach filmu ogromne piętno, udają się oni do Afryki. Tam napotykają dwie grupy ludzi. Pierwszą z nich są dzieci, które chorują na AIDS, i ich rodzice. Drugą natomiast, o wiele mniejszą, stanowią ci, którzy z nimi pracują. Pośród tych dwóch typów ludzi stają główni bohaterowie naszego filmu. Stykając się z nimi, doznają pewnego szoku, wywołującego serię przemyśleń i refleksji nad ich dotychczasowym życiem.
Jakie były reakcje młodych ludzi z całego świata na losy Waszych bohaterów?
J.C.: - Gdziekolwiek jedziemy z filmem, ludzie po jego obejrzeniu reagują w ten sam sposób. Pod koniec wstają, klaszczą ze łzami w oczach… Od pierwszych chwil projekcji filmowi towarzyszą silne emocje. Ludzie widzą piękno ludzkiego życia, dlatego chyba tak silnie reagują. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi z krwi i kości, przeżywającymi wiele radości i smutków. I o tym jest właśnie ten film! O podróży do własnego wnętrza…
M.C.: - Nasz film może obejrzeć każdy. Bez względu na kolor skóry, narodowość czy wyznanie. Niezależnie od tego, czy jest wierzący, czy nie. Wszystkich nas jednoczy bowiem cierpienie. Kiedy ono się pojawia, wtedy szukamy tu na ziemi, każdy na swój sposób, nadziei. To właśnie cierpienie i nadzieja są podstawowymi elementami jednoczącymi nas ze sobą.
Gdziekolwiek pojawialiśmy się z kamerami, ludzie byli ciekawi tego, co robimy. Kiedy w Afryce mówiliśmy, że kręcimy film o człowieku i sensie życia, ludzie czuli się naprawdę tym dotknięci… Ktoś przyjechał do Afryki, by właśnie pośród nich szukać odpowiedzi na takie pytania! Zarazem, jak nam później mówili, poczuli, że rzeczywiście można świat uczynić lepszym. Pamiętajcie, że powiedzieli to mieszkańcy Afryki, czyli ci, których życie naprawdę nie oszczędza.
Jakie jest najważniejsze przesłanie filmu?
J.C.: - Przesłaniem filmu jest wiara, nadzieja, miłość i… przebaczenie! To one są najważniejsze!
Nakręcił Pan także inne filmy: „Rybacy ludzi” i „Pan Bóg na ulicach Nowego Jorku”. Czy czuje Pan, że to co robi, w XXI wieku, kiedy media katolickie często nie mają racji bytu, ma sens i że widać efekty Waszej pracy?
J.C.: - Myślę, że to jest najważniejsza rzecz w dzisiejszym świecie, by umieć porozumiewać się z młodymi poprzez różne środki przekazu. Jest to coś, o co prosił papież Jan Paweł II. Zbieranie niesamowitych historii ludzi, przede wszystkim pięknych historii, filmowanie ich w profesjonalny sposób i przekazywanie światu za pomocą szklanego ekranu - to jest to, co robi nasza wytwórnia!
Dzisiaj trzeba pokazywać dobre rzeczy, dobre obrazy! Nie mamy innego wyjścia! To właśnie historie innych, ich przeżycia i często droga do Boga są najlepszym przykładem dla pokolenia, o które tak walczył i zabiegał Jan Paweł II. Tak wiec staramy się to robić za pomocą obrazu i dźwięku, bo współczesna generacja ludzi młodych jest bez wątpienia generacją obrazu. Dlatego też katolickie media muszą mieć co zaoferować, muszą pokazywać piękne rzeczy w profesjonalny sposób!
Jak możecie zaprosić młodych widzów w Polsce, by już niedługo, podczas Waszego marcowego pobytu przyszli obejrzeć „Ludzkie doświadczenie”?
M.C.: - Każdy z nas odnajdzie w nim samego siebie. To jest film o ludziach młodych, o tym, że jest w nich wielka siła i dobroć i nikt nie jest w stanie im tego odebrać! Jest w nas skarb - radości czystej i pięknej, a także chęci poszukiwania. O tym jest film.
J.C.: - Młodzi ludzie do tej pory odnajdują w tym filmie prawdziwe życie. Takie, jakim jest. Tak było w zlaicyzowanych Czechach, gdzie go już wyświetlaliśmy. Jedna z młodych dziewcząt po obejrzeniu wysłała do nas list. Napisała, że nie wiedziała wcześniej, iż drzemią w niej takie pokłady wiary i nadziei! Ten film natomiast pomógł jej rozpocząć wędrówkę do własnego wnętrzna. Jak się potem okazało, po 10 latach poszła do spowiedzi…
Ostatnie pytanie: co przedstawia plakat reklamujący tę produkcję?
J.C.: - Plakat przedstawia chłopca, który chodzi po wodzie i wywołuje swoim dreptaniem małe kręgi. Jest to metafora ukazująca, jak działamy w życiu. Naszym przykładem i działaniem pociągamy za sobą innych lub nie. Pamiętajmy, że jedna osoba może zmienić świat i wpłynąć na życie wielu innych ludzi, tak jak ten mały chłopiec oddziałujący przecież tylko na kałużę.