Logo Przewdonik Katolicki

Polski charakter

Natalia Budzyńska
Fot.

Sarmacja, tak krytykowana od czasów oświecenia, do dziś jest obecna w usposobieniu Polaków. Czy ten polski charakter to zaleta czy wada? Powinniśmy z sarmatyzmu być dumni czy się go wstydzić?

Sarmacja, tak krytykowana od czasów oświecenia, do dziś jest obecna w usposobieniu Polaków. Czy ten „polski charakter” to zaleta czy wada? Powinniśmy z sarmatyzmu być dumni czy się go wstydzić?

 

 

„Sarmatyzm charakteryzowały: megalomania narodowo-stanowa, samouwielbienie, pogarda i niechęć do cudzoziemców i różnowierców, nietolerancja, powierzchowna dewocja połączona z fanatyzmem religijnym oraz orientalizacja obyczaju i gustów estetycznych” – pisał w „Słowniku mitów i tradycji kultury” Władysław Kopaliński. Przyznajmy szczerze: niezbyt to pochlebna dla sarmatyzmu definicja.

Niestety, takie pojęcia wciąż dominują, dlatego wydaje się nam, że sarmatyzmu powinniśmy się wstydzić. Tak naprawdę jednak nie wiemy dokładnie, czym sarmatyzm był, skąd się wziął i co z niego pozostało? Na te i inne pytania chce odpowiedzieć wystawa „Sarmatyzm. Sen o potędze”, którą można oglądać w Kamienicy Szołayskich w Krakowie, oddziale tamtejszego Muzeum Narodowego.

 

Dwa oblicza sarmaty

Według starożytnych historyków „Sarmaci” to lud zamieszkujący ziemie nad dolną Wołgą, a później nad Dunajem. Miał to być lud koczowniczo-pasterski o pochodzeniu irańskim, który przywędrował ze stepów czarnomorskich także nad Wisłę w I wieku p.n.e. „Sarmatów” charakteryzowała niezwykła odwaga i męstwo, co zauważył i doceniał cesarz rzymski. Dla późniejszych polskich kronikarzy, którzy wzorem swoich kolegów z Europy Zachodniej szukali korzeni narodu, „Sarmaci” byli idealnym prezentem. I tak tezę o tym, że szlachta polska, a przedtem rycerstwo, wywodzi się od starożytnych Sarmatów wysnuwali XVI-wieczni historycy: Maciej z Miechowa i Marcin Bielski; wcześniej można było taką teorię znaleźć u Jana Długosza.

Teoria sarmacka uzasadniała dążenie Polski do mocarstwowości, budziła ducha rycerskiego i propagowała kult męstwa i umiłowanie wolności. Wolność jednak dotyczyła jedynie stanu szlacheckiego, jako jedynych spadkobierców i dziedziców starożytnych Sarmatów. Sarmatyzm rozwinął się w okresie baroku, dotykając wszystkich sfer żcyia społecznego: kultury, a także polityki.

Modna stała się ucieczka szlachty na wieś i rozwój ziemiaństwa, spokojne życie w dworku gdzieś na prowincji opiewał niejeden wiersz. Rodzinne życie, gospodarzenie, gościnność – trudno wśród tych ideałów znaleźć coś negatywnego. To z czasów sarmackich pochodzi miano „Przedmurza chrześcijaństwa”, którym nazywano Polskę. Pospolite ruszenie, waleczność husarii chwalona na całym świecie, obywatelskość - i o tym nie można zapomnieć. Ustrój Rzeczpospolitej uważano za najlepszy na świecie, a każdą próbę naruszenia praw traktowano jako zbrodnię.

W piśmiennictwie często można było znaleźć przekonanie, że Sarmaci to naród wybrany. A więc może sarmatyzm to same cnoty? Męstwo, wiara, dobre wychowanie, przywiązanie do Ojczyzny i do rodziny? Ale skąd takie wersy: „Opiwszy się jak świnia, i gębą, i nosem | Rzygnie na stół husarski towarzysz bigosem”. Skąd ikonografia ukazująca grubych szlachciców, pijanych, leżących na stole? „O, barbarzyński narodzie swarliwy, | różny, chełpliwy, gadatliwy, chciwy, | Co płoniesz dzień i noc jednym pragnieniem: | W mdłej chałupinie  kufel puszczać kołem, | Chrapać na stole lub drzemać pod stołem” – opisywał swoje wrażenia francuski ksiądz Desportes.

 

Mieszanka wschodnio-zachodnia

Na przesteni wieków zmieniało się podejście do sarmatyzmu, jakkolwiek by na to nie patrzeć, trzeba pamiętać, że sarmatyzm był fenomenem, oryginalnym stylem bycia, spojrzeniem na świat, politykę i kulturę. Sarmatyzmu nie znosili oświeceniowi filozofowie i pisarze. Starali się uwypuklić to, co w Sarmatach widzieli negatywnego: pijaństwo, obżarstwo, życie ponad stan, nieokrzesanie, awanturnictwo. Te „oświeceniowe” streotypy wciąż są żywe, to z nich budowany jest obraz Sarmaty w podręcznikach szkolnych.

Wystawa w Krakowie stawia pytania: Czym był sarmatyzm? Skąd się wziął? Jak wpłynął na sztukę i kulturę Rzeczpospolitej? No i co z niego pozostało?

Odrębność kulturowa polskiej szlachty najlepiej była widoczna w stroju, który nawiązywał do ówczesnych wyobrażeń na temat ubioru starożytnych wschodnich ludów. Strój więc musiał być bogaty i ozdobny: na przepasany żupan zakładano kontusz lub delię. Na głowę – kołpak lub konfederatkę ozdobioną piórami. Żupan sięgał kostek, miał długie i wąskie rękawy, a uszyty był z kolorowego atłasu lub jedwabiu. Pasy nierzadko przetykane były złotą nicią, stroje dekorowano szlachetnymi kamieniami.

Cudzoziemców uderzała kosztowność polskiego stroju, który nawiązywał do wpływów tatarskich, a nawet perskich. Wschód oddziaływał także na sztukę, polski barok był czymś zupełnie odrębnym, bo właśnie „sarmackim” – w sposób niepowtarzalny łączył elementy zachodnioeuropejskie z wpływami orientalnymi i polską tradycją. Wschodnie były stroje, broń i sztuka dekoracyjna, a zachodnia architektura, nauka i literatura. Jednak jednym z najbardziej oryginalnych przejawów sarmatyzmu w sztuce było malarstwo portretowe. W dworkach magnackich powstawały całe galerie przodków, portret stał się obowiązkowym dziełem sztuki. Postać była zawsze ubrana w żupan i kontusz, portet taki charakteryzała dostojna postawa, realizm, zgaszona gama barw, naiwny realizm. Obrazy były często opatrzone bogatymi napisami i objaśnieniami dotyczącymi tytułów malowanej postaci. Sześcioboczne portrety trumienne to pomysł stuprocentowo polski.

 

Przymierz kontusz

Na wystawie w Krakowie zgromadzono 170 dzieł sztuki pochodzących z miejscowego Muzeum Narodowego, ale także z muzeów narodowych w Warszawie, Kielcach, z Muzeum Okręgowego w Tarnowie, Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, Fundacji Książąt Czartoryskich oraz z rezydencji arcybiskupa poznańskiego.

Niezwykle ciekawie prezentują się portrety sarmackie przedstawiające członków znanych rodów: Sapiehów, Rzewuskich, Tarnowskich, Sanguszków. Można przyjrzeć się kunsztownym przedmiotom, biżuterii, broni, wykwintnym tkaninom, haftom – tradycja głosi, że wykonali je Turkowie wzięci do niewoli pod Wiedniem. Atrakcją jest na pewno możliwość sfotografowania się w kontuszu. Ekspozycji towarzyszą filmy fabularne i dokumentalne oraz bardzo rozbudowana propozycja wydarzeń towarzyszących wystawie. Szczególnie ciekawie zapowiadają się profesorskie wykłady odbywające się w marcu, kwietniu i maju. Bogato prezentuje się również plan edukacyjnych zajęć dla dzieci i młodzieży.

O sarmatyzmie na pewno trzeba dyskutować, nie wolno poprzestać na „oświeceniowej” definicji, którą do dziś usiłują nam niczym trujący jad wsączyć niektóre „autorytety”. Krakowska wystawa ma ambicje poszerzyć horyzonty.

 

 

 


Wystawa „Sarmatyzm. Sen o potędze” w Kamienicy Szołayskich trwa do 30 maja. Wszystkie informacje na temat wydarzeń towarzyszących wystawie dostępne na stronie www.muzeum.krakow.pl

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki