Tylko wytrawny żak, mający już za sobą trud pierwszego zaliczonego roku, mogący pochwalić się doświadczeniami pierwszych, pomyślnie zdanych zaliczeń i egzaminów, może przyznać, że uniwersytet to coś więcej niż jedynie m
iejsce zdobywania wiedzy, kolejny etap edukacji.
Nie tylko wiedza
Wspominając pierwsze miesiące spędzone w murach uczelni, na myśl przychodzi przede wszystkim niepewność, której jednocześnie towarzyszy ciekawość tego, co nas tu czeka. Wraz z upływem kolejno zaliczanych sesji trzeba zgodzić się z opinią, że budynki te nie tylko utożsamiane są z mozolnie zdobywanym wykształceniem, godzinami spędzanymi w czytelniach i bibliotekach, ale że jest to miejsce odkrywania i poszerzania horyzontów, swoich zainteresowań, nawiązywania przyjaźni. Dla tych, którzy mogą już pochwalić się dyplomem, wyższa uczelnia kojarzy się z jednym z najlepszych okresów w życiu, kiedy to z jednej strony możemy korzystać już z przywilejów wolności, z drugiej zaś wciąż mamy poczucie, że wszystko jeszcze przed nami. To, co zatem pozostaje na długo w pamięci, to wyjątkowa atmosfera, dzięki której nawet po latach chętnie do niej wracamy. Często też ich bogata architektura sprawia, że miejsca te stają się niejako sercem miasta, jego centrum, nieodłącznym punktem wycieczek turystów. Jednym z takich właśnie miejsc jest Uniwersytet Cambridge, który w tym roku obchodzi swe 800-lecie. Oczywiście, w tym miejscu mogą pojawić się opinie nawiązujące do powiedzenia: „cudze chwalicie, swego nie znacie”, nie możemy przecież umniejszać rangi naszym uniwersytetom, niemniej z tej okazji warto przybliżyć nie tyle jego historię, co właśnie klimat uczelni, z którego słynie.
Gotyckie wieże i wiosła
Jednym z najczęstszych skojarzeń związanych z Anglią, oprócz królowej, herbaty pitej o godz. 17 i czerwonych autobusów, są właśnie ośrodki akademickie. Wśród nich przywołuje się, praktycznie równocześnie, dwa najsłynniejsze, cieszące się renomą nie tylko w Europie, ale i na świecie: Oksford i Cambridge, razem często nazywane Oxbridge. Założony w 1209 roku w środkowej części kraju uniwersytet Cambridge długo pozostawał w cieniu swojego „starszego brata” Oksfordu. Jego najpiękniejsze i tym samym najbardziej znane budynki z charakterystycznymi gotyckimi wieżami – symbolem architektonicznym uczelni, położone są nad rzeką, tworząc zapierający dech w piersiach widok. Dopiero w XVI wieku, dzięki reformom wprowadzonym zgodnie z duchem renesansu, zmienił się w prężnie działający ośrodek naukowy. Dziś w skład uniwersytetu wchodzi kilkanaście kolegiów, z czego najstarszy – Peterhouse, założono w 1284 roku. Początkowo Cambridge słynął z czterech głównych wydziałów: sztuk wyzwolonych, prawa, medycyny i teologii. Od XVII wieku stał się ośrodkiem nauk ścisłych i przyrodniczych. Wśród absolwentów tej uczelni możemy znaleźć wybitnych uczonych swoich czasów: F. Bacona, I. Newtona, który jako pierwszy objął nowo powstałą katedrę matematyki i fizyki, czy G. Byrona.
Cambrigde to swoistego rodzaju struktura, nie tylko akademicka, bowiem mieszczą się tu ośrodki badawcze, m.in. Laboratorium Cavendisha, słynące z badań nad strukturą DNA czy budową atomu, rozliczne muzea, Instytut Badań Polarnych im. R.F. Scotta czy słynna Biblioteka Pepysa, nazwana na cześć ofiarodawcy Samuela Peypsa, brytyjskiego pamiętnikarza z XVII wieku. Cambridge to nie tylko miejsce nauki, to także rozliczne stowarzyszenia studenckie, w tym sportowe. Najbardziej charakterystycznym sportem jest tu wioślarstwo. Co roku bowiem odbywają się wyścigi ósemek z Cambridge i Oksfordu.
Indeks do lamusa
Uczelnia to nie tylko nobilitacja dla miasta, to również sposób na jego reklamę. Jak sami możemy zauważyć na naszych ulicach, im bliżej okresu rekrutacji, tym więcej pojawia się billboardów czy ogłoszeń w mediach zachęcających do wyboru konkretnej uczelni. Nieodłączną też częścią reklamy są organizowane tzw. drzwi otwarte. Same ośrodki akademickie nie spoczywają na laurach, dokładają starań, by jak najwięcej abiturientów przekroczyło właśnie ich mury. Coraz więcej polskich uczelni idzie z duchem czasu i nie dotyczy to wyłącznie odnawianych fasad budynków. Jednym z pomysłów, o których niedawno mogliśmy usłyszeć, jest wprowadzenie elektronicznego systemu rejestracji wyników w nauce, który miałby zastąpić dotychczasowe indeksy. Ma to być nie tyle ułatwienie dla administracji, ale dla samych studentów, którzy dzięki temu nie będą już wyczekiwać w kolejkach na wpis od wykładowcy. To jeszcze nie wszystko. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego planuje ponadto wprowadzenie kodeksu etyki studenta czy nowego systemu stypendiów, nagradzającego najlepszych za wyniki w nauce, działalność społeczną, badawczą bądź inne osiągnięcia.
Umiarkowany powiew nowoczesności
Wspomniane powyżej zmiany mogą stać się rzeczywistością już dla przyszłorocznych studentów. Niewątpliwie część z nich świadczy, że władze ośrodków akademickich nie obawiają się sięgać po zdobycze najnowszych technologii, by ułatwić studiowanie swoim żakom. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że z momentem wycofania dotychczasowych indeksów, które notabene do tej pory zachowało jedynie kilka europejskich uczelni, zniknie również zwyczaj wręczania ich studentom pierwszego roku. Poza tym indeks to nie jedynie wykaz ocen, ale „kronika studenckich ocen”. Warto więc, by zachodzące zmiany przybrały raczej umiarkowaną formę.
Foto: uniwersytet Cambridge