W nagłówku Psalmu 51 znajduje się informacja, iż jest on modlitwą wypowiedzianą przez króla Dawida „po jego grzechu z Batszebą, gdy przybył do niego prorok Natan”. Komentarze sugerują późniejsze pochodzenie psalmu, głównie z powodu obecnej w nim koncepcji oczyszczenia z grzechu właściwej czasom Izraela powygnaniowego.
Nota otwierająca psalm łączy jednak tę modlitwę z Dawidem, wskazując przy tym na problem stojący w centrum tego tekstu. Krytykując za pomocą aluzji grzech króla, Natan opowiedział mu historię bogacza, który zabrał siłą jedyną owcę będącą własnością pewnego ubogiego (2 Sm 12, 1-4). Reakcją Dawida był werdykt potępiający ten czyn: „Człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci, gdyż [...] nie miał miłosierdzia” (2 Sm 12, 6). Nie wiedział, że wydał sam na siebie wyrok. Jeśli zatem król nie wierzy w możliwość doświadczenia miłosierdzia ze strony ludzi, to czy dostąpi go od Boga? Czy Pan Bóg przebaczy mu jego zbrodnię? Czy samo przyznanie się do winy wystarczy, by zostać uwolnionym od winy?
Prawda o grzechu człowieka
Świadomość grzechu u psalmisty przekracza ramy prostego wyznania złożonego przez Dawida: „zgrzeszyłem” (2 Sm 12, 13). Przywołując obrazowość języka hebrajskiego, należy zauważyć, że przyznanie się do grzechu i winy w Psalmie 51 podkreśla moment zejścia z prostej drogi, rozminięcia się z celem, odejścia w kierunku przeciwnym od zamierzonego. Bunt i zło są natomiast w istocie zerwaniem relacji przyjacielskich wpisanych w przymierze między dwojgiem osób. Odrzucając przyjaciela, człowiek odrzuca wraz z nim proponowane przez niego dobro, a wybiera przewrotność i zło. W tej perspektywie grzech ma nie tylko wymiar prawny. O wiele bardziej chodzi o sprzeniewierzenie się miłości, najpierw wobec własnego dobra, od którego oddalił się człowiek poprzez swój grzech, a następnie wobec Boga, który został odrzucony jako Dobro.
Psalmista skonfliktowany z Bogiem i z samym sobą wszedł w krąg śmierci. „Grzech jego jest zawsze przed nim” (w. 5), towarzyszy mu niczym dzikie zwierzę krążące wokół pewnej zdobyczy (por. Ps 17, 11-12; 22, 13-14). Autor psalmu przyznaje dalej, że jego grzech był w istocie aktem agresji wobec Boga: „przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem” (w. 6). Nie bagatelizuje w ten sposób swoich występków uderzających w bliźniego, lecz uznaje, że każdy z nich był wymierzony również w Boga, Obrońcę ubogich i Rzecznika sprawiedliwości. Krąg się zamyka, gdy modlący wyznaje, że „zrodzony został w przewinieniu, że w grzechu poczęła go matka” (w. 7). Za tym dramatycznym stwierdzeniem kryje się świadomość grzechu, który ogarnia całą ludzką egzystencję, zarówno w wymiarze czasowym (od narodzin do śmierci), jak i wymiarze strukturalnym (od szpiku kości do zewnętrznych przejawów życia).
Prawda o Miłosierdziu Boga
Psalm nie jest tylko wyznaniem grzechu. Pierwsze słowa modlitwy wskazują na źródło tak radykalnego przyznania się do winy. Nie jest nim tylko doświadczenie śmierci. Wyznanie ma swój początek w głębokim zaufaniu psalmisty Bogu, Jego dobroci i miłosierdziu: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość” (w. 3). Szukając Bożego przebaczenia, grzesznik nie usprawiedliwia siebie, nie argumentuje swoją skruchą, lecz zdaje się całkowicie na Boże Miłosierdzie. Mówi z całą otwartością i szczerością o swojej winie, ufając, że Bóg odbuduje to, co zostało zniszczone w nim i wokół niego przez jego występek.
Zawierzenie Bożemu Miłosierdziu jest decydujące dla wyznania grzechu, który domaga się nie tylko kary, ale przede wszystkim interwencji Boga sprawiedliwego: „Tak że się okazujesz sprawiedliwy w swoim wyroku i prawy w swoim osądzie” (w. 6). Interpretując ten fragment, Biblia Tysiąclecia zaznacza, że „Bóg karząc człowieka za grzechy, okazuje się w pełni sprawiedliwy”. Niemniej następująca w drugiej części psalmu modlitwa uwielbienia pokazuje zupełnie inny aspekt Bożej sprawiedliwości, którym jest zbawienie, przebaczenie i miłość (por. w. 16). Wobec skruszonego serca Bóg objawia swoją sprawiedliwość nie w karze – w ludzkiej perspektywie będącej jedyną słuszną odpowiedzią, lecz w przebaczeniu, które nigdy nie rezygnuje z dobra, jakim jest każdy człowiek. Ludzka niewierność nie anuluje Bożej wierności. Ta przemienia serce grzesznika, gdy ten przyznaje się do prawdy o sobie, wyznaje swój grzech i oczekuje nowego stworzenia mocą Bożego Ducha.
Nowe serce i nowy duch
Pragnienie nowego stworzenia artykułowane przez psalmistę jest odrzuceniem beznadziei i niewiary w możliwość przemiany życia. Ma on świadomość własnych ograniczeń, dlatego zwraca ufnie swoją twarz w stronę Boga, którego prosi, by „odwrócił swe oblicze od jego grzechów” (w. 11), „nie odrzucając go przy tym od swego oblicza” (w. 13). W tych dwóch wyczekiwanych, pozornie przeciwnych, spojrzeniach Boga zawiera się pełnia Bożej miłości, która z jednej strony eliminuje grzech człowieka, z drugiej zaś strony ogarnia grzesznego człowieka swoją ożywiającą siłą. Spotkanie Boga i grzesznika jest możliwe dzięki przebaczeniu, które w terminologii i praktyce Starego Testamentu było przywoływane w czynności oczyszczenia, bądź to poprzez wymazanie zapisu winy (por. ww. 3.11), bądź też poprzez usunięcie plamy grzechu (por. ww. 4.9). Tymczasem dla psalmisty skuteczność tego procesu nie jest warunkowana środkiem, który zostanie w nim wykorzystany (pokropienie hyzopem lub krwią baranka), lecz podmiotem działającym – osobą Boga. Skoro Pan Bóg jest gwarantem absolutnego oczyszczenia z grzechu, to modlący się grzesznik może ufnie oczekiwać, iż „nad śnieg wybieleje” (w. 9).
Samo oczyszczenie z grzechu nie chroni jeszcze egzystencji człowieka przed możliwością ponownego jej skażenia. W tę nową przestrzeń Bóg wpisuje siebie poprzez dar nowego serca przenikniętego Jego duchem. Jest on najpierw definiowany jako „duch niezwyciężony” (w. 12), jak oddaje to Biblia Tysiąclecia. W tekście oryginalnym jawi się ten dar jako Boży impuls uzdalniający człowieka do stałości, do odrzucania chwiejności i niewchodzenia na drogę kompromisów. Duch Boga jest zarazem „duchem Jego świętości” (w. 13), dzięki czemu człowiek pozostaje zanurzony w sferze samego Boga, uczestnicząc w Jego życiu. Wreszcie jest to „duch ochoczy” (w. 14), duch spontaniczności, poprzez który człowiek jest zdolny do wielkoduszności przekraczającej to, co pozostaje tylko nakazane czy wymuszone. W ten sposób Duch Boga staje się zasadą nowego życia grzesznika pojednanego z Bogiem.
Świadczyć o Miłosierdziu Boga
Jeżeli w obliczu grzechu psalmista zawierza się Bożemu Miłosierdziu, tak wobec wyglądanego z ufnością przebaczenia przeżywa w swoim sercu radość (ww. 10.14). Znajduje ona swój wyraz w gotowości do wysławiania miłości Boga. Tu zaznacza się potęga Boga przebaczającego, który z grzesznika czyni świadka swojego miłosierdzia, szczególnie wobec osób pogrążonych w królestwie śmierci (w. 15). Nie wystarczy powstać samemu, trzeba pomóc innym powstać do nowego życia.
Psalmista pozostaje jednak pokorny wobec własnych możliwości. Św. Paweł wiele wieków później powie, że kto stoi, niech baczy, by nie upadł (por. 1 Kor 10, 12). Ma tego świadomość autor psalmu, który pragnie ofiarować Bogu siebie samego, swój „duch skruszony” wraz z „sercem skruszonym i pokornym” (w. 19). Odrzuca w ten sposób swoją pychę i zadufanie we własne siły. Swą ludzką słabość poddaje Bogu, by w Jego Miłosierdziu odnajdywać wciąż na nowo siłę do trwania i powstawania.
A tytułowe pytanie? Zmartwychwstały Chrystus jest odpowiedzią Boga na grzech człowieka. Psalm 51 podpowiada, jak ten dar przeżyć w spowiedzi świętej, święcie Bożego Miłosierdzia.