Jezusowych cudów było bez liku i żaden z nich nie był przypadkowy. Ich okoliczności, kolejność, wymowa i kontekst zawsze mają nas czegoś nauczyć.
W tym wypadku ważna była zbieżność dwóch wydarzeń: uzdrowienia i wskrzeszenia. Ale jeszcze ważniejsza wydaje się beznadziejność obu tych sytuacji i heroiczna wiara, którą one zrodziły. Jair i kobieta nie poddali się rozpaczy, lecz całkowicie i wbrew nadziei zaufali Bogu. Dlatego byli gotowi tak wiele zaryzykować.
Kobieta zaryzykowała dotknięcie Jezusa w stanie swej rytualnej nieczystości. Krwawienie, które każdą kobietę czyniło okresowo nieczystą, w jej przypadku trwało ustawicznie i powodowało, że przez dwanaście lat, czyli większość swego dorosłego życia, miała poczucie nieczystości, napiętnowania i wyłączenia poza nawias społeczności ludzkiej. Była jak trędowata, przy czym trąd ten miał charakter ukryty. Nie wolno jej było zbliżać się i dotykać nikogo bez obawy, że uczyni go także nieczystym. Sama musiała się wystrzegać, by nie wchodzić w żadne bliskie relacje z ludźmi. Jej przypadłość wewnętrznymi, niewidzialnymi więzami, skutecznie izolowała ją od otoczenia.
Dopiero obecność Jezusa i wiara w Jego moc dała jej odwagę przezwyciężenia tej wewnętrznej banicji, zbliżenia się i dotknięcia Pana. Skutek był natychmiastowy: choroba ustąpiła w jednym momencie i kobieta wyraźnie to odczuła. Zarazem reakcja Jezusa jednoznacznie pokazała, że On także zdawał sobie sprawę z jej przestępstwa: nie miała prawa Go dotykać. Nic dziwnego, że przestraszyła się konsekwencji swej zuchwałości, a stanowcze pytanie Jezusa jeszcze ją w tym lęku utwierdziło. Ale Jezus wiarę przedkładał ponad wszystko. Nie tylko ją uzdrowił, ale i przebaczył, przywrócił na nowo życiu i społeczeństwu.
Jair również znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji: prosił Jezusa o uzdrowienie śmiertelnie chorej córki, uzyskał obietnicę pomocy i niemalże w tym samym momencie dowiedział się ze zgrozą, że spóźnił się kilka minut, które kosztowały jego ukochaną córeczkę życie. Nie wiemy, czy zwątpił, ale na pewno musiał dokonać dramatycznego wyboru: ugiąć się wobec nieubłaganych faktów i presji ludzi, którzy uznali interwencję Jezusa za bezcelową czy też zawierzyć Jezusowi, który wbrew faktom i ludzkiemu doświadczeniu nakazał mu niezachwianą wiarę. W obecności tłumu nie jest łatwo podejmować decyzje, w których oczywistość rozumu i doświadczenia zmaga się z ledwo uchwytną nadzieją wiary. Bez zachęty Jezusa Jair pewnie by zwątpił i poddał się. Na szczęście nadzieja zwyciężyła i Jezus mógł dokonać cudu. Dzięki temu otrzymaliśmy bezcenną lekcję wiary.