Logo Przewdonik Katolicki

Piszę to własnoręcznie...

ks. prof. Jan Kanty Pytel
Fot.

Był rok 61. Paweł szedł z portu Puteoli do Rzymu, wkroczył na Via Apia. W drodze towarzyszyli mu bracia chrześcijanie. Po apelacji skierowanej do Cezara, będzie czekać na proces w stolicy imperium.

 

 

Zachowywał wielki spokój. Jego życie, śmierć czy uwolnienie zależały od Tego, który „zagarnął go dla siebie” pod Damaszkiem. Tylko Ten wiedział, że do stolicy imperium wchodzi nie przegrany, lecz zdobywca!

Do chwili procesu Paweł był traktowany jako „internowany”. Zwiedzał miasto przykuty łańcuchem do rzymskiego żołnierza. Miasto-gigant, pełne sprzeczności i kontrastów. Nowoczesne. Zauważał akwedukty, które widywał już w Cezarei Nadmorskiej. Wielkie budowle, fora (rynki), na każdej ulicy mijał żołnierzy, bogaczy i biedotę, prostytutki i świętych. Tak, bo tu, w stolicy, „parafia” chrześcijańska była mocna, nie miała wytyczonych granic, przenikała całe miasto, a Cezar nie miał nad nią żadnej władzy.

Paweł „polites”, czyli obywatel rzymski, niósł w sobie „miniaturę” większej stolicy i większego państwa. To państwo dwa wieki później opisze geniusz - Augustyn. Wielki i słynny konwertyta książkę o nim opatrzy tytułem: „De civitate Dei” - Państwo Boże, wyrosłe z miłości i w miłości zakorzenione. Rozpierała go duma, że jest „politem” - obywatelem tego miasta, a Cezar o tym w ogóle nie wiedział.

Paweł nie przypuszczał, że w Rzymie pojawi się nowy problem moralno-społeczny. A właśnie przybył do niego niewolnik, uciekinier „złodziej”, poganin. Przebył daleką drogę z Azji Mniejszej, z miasta Kolosy. Decyzja Pawła w jego sprawie była szybka, jednoznaczna, pochodziła z Bożego natchnienia.

 

Już nie jako niewolnika

W Palestynie byli sicarii (sica - sztylet) - nożownicy, zamachowcy, terroryści. Prowadzili skrytobójczą walkę z żołnierzami rzymskimi oraz kolaborantami okupacyjnej władzy. Paweł nie mógł ich pochwalać, tolerować, uznawać. Znał przecież głośnego z historii Spartakusa, trackiego gladiatora. Spartakus zmobilizował 90-tysięczną armię złożoną z Traków, Celtów i Germanów. Należał i należy do najsłynniejszych zwycięzców w świecie (73-71 roku przed Chr). Odnosił zwycięstwa, ale w końcu przegrał, bo armię podzieliła zdrada, powstańcy uciekali z obawy przed przegraną i przechodzili na stronę Rzymian. Powstańców dzieliła też „pokusa” błyskającego w oczach złota. W takiej właśnie sytuacji zdołał zbuntowanych otoczyć i ujarzmić wódz z rzymskiego I triumwiratu (tres - trzej, viri - przywódcy, politycy) Krasus. Na jego rozkaz ukrzyżowano 6 tysięcy niewolników.

Paweł wybrał inną drogę: nie rewolucji, ale ewolucji. Był zatem daleki od popychania niewolników do rewolty. Patrzył na niewolnictwo nie według aktualnego prawa rzymskiego, wobec którego zachowywał zdystansowaną obojętność, ale według ducha Ewangelii, powołania, wiary i łaski: „Każdy przeto niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj z twego niewolnictwa. Albowiem ten, kto został powołany w Panu jako niewolnik, jest wyzwoleńcem Pana. Podobnie i ten kto został powołany jako wolny staje się niewolnikiem Chrystusa. Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi. Bracia, nich przeto każdy trwa u Boga w takim stanie w jakim został powołany” (1 Kor 7, 14-21).

 

Raczej proszę w imię miłości

W mieście Kolosy mieszkał bogaty chrześcijanin Filemon (imię oznacza: człowiek kochający). Paweł przesyła mu z Rzymu podziękowanie, w którym dodaje imię siostry - chrześcijanki Apfii i miejscowego misjonarza Archipa. Pozdrawia też Kościół, który gromadził się w domu Filemona. Był to Kościół domowy przeznaczony na celebrację łamania Chleba, chrzty, modlitwy i katechezę. Paweł dziękuje Bogu za wiarę oraz miłość Filemona do Jezusa i Kolosan. Modli się jednocześnie dla niego o łaskę rozpoznania sytuacji i tego, co pozostaje do wykonania. Paweł omawia też problem Onezyma. Jako Apostoł miał prawo nakazać Filemonowi przyjęcie uciekiniera, wolał jednak uprzejmie poprosić go w imię miłości o „załagodzenie” całej sprawy z Onezymem.

Paweł przytacza również mocne argumenty: jest stary, „siedzi” w więzieniu, gdzie „zrodził” przez chrzest dla Ewangelii Onezyma. Uciekinier przedtem był „nieużyteczny” i dla Filemona i dla Pawła. Chrzest zmienił tę sytuację. Onezym stał się pożyteczny – pomocny zarówno dla Pawła, jak i Filemona: „jego ci odsyłam, to jest serce moje” - przyjmij go do domu. Paweł ma „dwa serca” - jedno własne, drugie to ochrzczony niewolnik! Niewolnik Onezym odesłany do Filemona miał spojrzeć swojemu właścicielowi w „oczy” i oddać bilet sercem pisany, odręczne krótkie pismo na papirusie - liściu.

Prawdopodobnie obaj: i Filemon, i Onezym, od chrztu bracia, padli sobie w ramiona i rozpłakali się. Paweł wyjaśnia, że respektuje prawo i nie chce zatrzymać Onezyma u siebie. Odsyła go do „właściciela”, z zastrzeżeniem, że Filemon zostaje przynaglony do potraktowania Onezyma nie jako niewolnika, lecz umiłowanego brata! Pokorna prośba wielkiego Apostoła i charyzmatyka - mistyka szła bardzo daleko: „przyjmij go jak mnie”. Apostoł utożsamia się z niewolnikiem, proklamuje powszechne braterstwo. Była to iskra rzucona w „stóg” słomy - świata. Niestety Paweł wiedział, jak różne były i będą formy niewolnictwa. Z tej racji pisał: „Ja  niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). „Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału” (Ga 5, 13).

Paweł do końca wyrównuje relację Filemon - Onezym. Pyta o zwrot pieniędzy. Można się domyślać, że Onezym okradł swego pana i uciekł. Paweł pisemnie zobowiązuje się do spłacenia długu. Jednocześnie jednak szybko dodaje, że właściwie Filemon ma większy dług u niego: „winien mi jesteś samego siebie” (w. 19).

 

Więcej zrobisz, niż mówię

Paweł kończy bilet wyznaniem, że wierzy w wielkoduszność Filemona. Ufa, że modlitwa przywróci wolność Onezymowi. Zamierza nawet odwiedzić Filemona. Jest tu ślad kultywowanej gościnności, wysławianej od dawna przez Homera. Paweł dodaje pozdrowienia od swych współpracowników w Rzymie.

Onezym jest wprost wspominany w Liście do Kolosan (4, 9): „wraz z Onezymem wiernym i umiłowanym bratem”. Prawdopodobnie Onezym stał się wyzwoleńcem i „księdzem” - misjonarzem. List do Filemona w obecnym świecie, gdzie dominują środki masowego przekazu, przypomina, jak wielkie znaczenie ma list sam w sobie. W dobie „zmęczonego”, a raczej pośpiechem  „umęczonego” słowa, które biegnie w ustach ludzi szybciej niż myśl, słowo pisane, zwłaszcza tego typu jak list Pawła, pozostaje „świętością”, „pamiątką” i historią.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki