Logo Przewdonik Katolicki

Solidarni bez podziałów

Michał Bondyra
Fot.

Jesteśmy w przededniu zakończenia igrzysk. Czy atmosfera w polskim obozie w wiosce była dobra? Więcej było u zawodników radości czy rozczarowania? Pytam głównie w kontekście słabego startu naszych olimpijczyków. Nie umiałbym powiedzieć, czego w wiosce olimpijskiej było więcej. Nie jestem aptekarzem, żeby to dokładnie zmierzyć....









Jesteśmy w przededniu zakończenia igrzysk. Czy atmosfera w polskim obozie w wiosce była dobra? Więcej było u zawodników radości czy rozczarowania? Pytam głównie w kontekście słabego startu naszych olimpijczyków.


 – Nie umiałbym powiedzieć, czego w wiosce olimpijskiej było więcej. Nie jestem aptekarzem, żeby to dokładnie zmierzyć. Widziałem sportową złość przegranych i radość mistrzów czy srebrnych medalistów i brązowej jedynaczki. Jeśli był smutek, to u tych, dla których te igrzyska były już ich ostatnim startem. A przecież tyle pokładali w nich nadziei... Atmosfera była i wciąż jest dobra. Tak to odczuwam, tak to widzę z perspektywy człowieka, który był i stale jest z jednej strony tak „daleko”, a z drugiej tak blisko zarazem.


Jak na nagłaśniane m.in. przez szermierzy czy siatkarki w mediach konflikty, wzajemne oskarżenia między zawodnikami, trenerami i działaczami reagowali ci, którzy pozostali w wiosce? Wpływało to w jakiś sposób na ich samopoczucie, na ich starty?


 – Nie zauważyłem, żeby informacje powracających do kraju miały tutaj jakiś szczególny oddźwięk. Szczerze, to pierwszy raz o tym słyszę oficjalnie. Wielu naszych sportowców koncentrowało się na starcie. To było i jest ich zadanie. Choć był dostęp do Internetu, to osobiście niewiele z niego korzystałem, chciałem bowiem skupić się na zadaniu, które mi tutaj powierzono, czyli być do dyspozycji naszej reprezentacji. W rozmowach z zawodnikami wiele się nauczyłem: zarówno sportu, jak i relacji między ludźmi. To ważne zadanie dla każdego z tu obecnych.


 Czym najbardziej Ksiądz był, i wciąż jest, zbudowany podczas kończącej się olimpiady?


– Nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich w centrum zainteresowania tych igrzysk było uczestnictwo naszych olimpijczyków w Mszach Świętych. To tutaj, w Pekiy pjy nie, nasi sportowcy dali świadectwo przywiązania do Pana Boga, Kościoła i wiary. I choć były to Msze w języku polskim, obok naszych sportowców uczestniczyli w nich zawodnicy różnych narodowości. Myślę, że za to świadectwo trzeba wyjątkowo żarliwie podziękować Panu Bogu.


 A czy poza frekwencją na nabożeństwach było coś, co w pozytywny sposób zaskoczyło Księdza w zachowaniu polskich olimpijczyków?


 – Tak naprawdę to igrzyska olimpijskie są tym miejscem, gdzie mogą się poznać nasi wielcy bohaterowie aren sportowych. Widziałem, że nie było między nimi podziałów, więcej, dostrzegałem między nimi solidarność. Najbardziej utkwiło mi zachowanie piłkarzy ręcznych, ich niesamowite wsparcie dla Otylii (Jędrzejczak – przyp. red.) po zajęciu przez nią czwartego miejsca na jej koronnym dystansie.






Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki