Logo Przewdonik Katolicki

Mama to nie to samo co tato

Mateusz Wyrwich
Fot.

W ubiegłorocznej edycji prestiżowej nagrody na Najlepszą Inicjatywę Obywatelską Pro Publico Bono, w kategorii inicjatyw edukacyjnych, wyróżnienie zdobyła Fundacja Cyryla i Metodego za swój program Inicjatywa Tato.Net. Doktor Dariusz Cupiał, absolwent KUL-u, teolog ekumenista, od najmłodszych lat szukał kontaktów z rówieśnikami z innych Kościołów. Od zawsze fascynowały...

W ubiegłorocznej edycji prestiżowej nagrody na Najlepszą Inicjatywę Obywatelską Pro Publico Bono, w kategorii inicjatyw edukacyjnych, wyróżnienie zdobyła Fundacja Cyryla i Metodego za swój program „Inicjatywa Tato.Net”.

Doktor Dariusz Cupiał, absolwent KUL-u, teolog ekumenista, od najmłodszych lat szukał kontaktów z rówieśnikami z innych Kościołów. Od zawsze fascynowały go postacie Cyryla i Metodego – greckich braci z Tessalonik, którzy w IX wieku ewangelizowali Słowian. To właśnie imię jednego z nich, Cyryla, przyjął podczas bierzmowania.

Po skończonych studiach doktoranckich Dariusz Cupiał początkowo pracował jako redaktor w Wydawnictwie Księży Marianów w miesięczniku „Słowo wśród nas” i „Oremus”. Następnie był przedsiębiorcą, z powodzeniem konkurującym na rynku. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku postanowił założyć fundację działającą na rzecz jedności chrześcijan i międzykulturowej wymiany pod nazwą Fundacja Cyryla i Metodego. Wspierał go w tych działaniach śp. bp Władysław Miziołek oraz prof. o. Celestyn Napiórkowski OFM Conv., promotor jego prac – magisterskiej i doktorskiej. Jako główne zadanie fundacja postawiła sobie rozwój dialogu pomiędzy katolikami a zielonoświątkowcami i usuwanie wzajemnych stereotypów.

Pełna rodzina to podstawa
Prowadzone ekumeniczne prace gromadziły duszpasterzy, teologów i świeckich z Polski i zagranicy. Stopniowo obejmowały społeczności z obszarów państw komunistycznych. Podczas jednego z seminariów gromadzących liderów z Białorusi, Litwy i Ukrainy, wiosną 2000 roku, zastanawiano się, jak ewangelizować tamtejszą młodzież: jak jej pomagać w integracji czy unikaniu uzależnień. – Nieoczekiwanie okazało się, że najciekawsze pomysły rodzą się podczas przerwy na kawę – opowiada Dariusz Cupiał. – Zapytaliśmy jednego z uczestników, Białorusina: co było twoim marzeniem, kiedy przyjechałeś pierwszy raz do nas do Polski, czyli na Zachód? Odpowiedź zaszokowała nas wszystkich. Nie marzył o stypendium naukowym czy pozwoleniu na pracę. Pragnął poznać normalną, pełną, kochającą się i szanującą rodzinę. Rodzinę, w której jest ojciec, matka i dzieci. Tam, na Wschodzie, niemal zawsze brakowało ojca. To był moment kluczowy dla powstania nowej wizji działania fundacji. Zauważyłem, że nieprawdopodobnie wiele można jeszcze zrobić na tym polu. Mimo systemu komunistycznego, który panował w Polsce, wiele wartości udało nam się uchronić i możemy tym się podzielić z innymi.

Okrutny plan zniszczenia rodzin był istotnym celem systemu komunistycznego zarówno w Związku Sowieckim, jak i w krajach, w których został narzucony. Miliony mężczyzn ginęły na wojnie, drugie tyle w łagrach. Kobiety po urodzeniu dzieci dostawały jedynie dwa tygodnie urlopu. Następnie noworodki umieszczano w całotygodniowych żłobkach, a potem przedszkolach. Odbywało się to w myśl, znanej również hitlerowcom doktryny: kobieta rodzi dla partii, a partia wychowuje. Konsekwentne niszczenie chrześcijańskiego modelu rodziny nie ominęło również Polski.

Niedojrzały Piotruś Pan
Obecnie już niemal co trzecie małżeństwo się rozpada. Zdegenerowany został też klasyczny wzorzec mężczyzny i ojca – potwierdza to socjolog prof. Kazimierz Korab. Jego zdaniem również w Polsce, choć w dużo mniejszym stopniu, atak komunizmu był wymierzony bardziej w mężczyzn niż w kobiety. Po latach ukształtowano wreszcie nowy typ „mężczyzny i ojca”, bardzo często zniewieściałego, który na ogół nie potrafi zatroszczyć się o siebie czy o bliskich. Taki „Piotruś Pan”, który nie chce dorosnąć. Człowiek, który w obliczu trudności poddaje się, ucieka, nie umie walczyć. Obraża się na własne dzieci, kiedy zachowują się inaczej, niż sobie tego życzy, choć to jedna z najgorszych metod wychowawczych. A wszystko dlatego, że ci „mężczyźni” wyrośli najczęściej w domach, w których brakowało ojca.

W Polsce klasyczny model rodziny przetrwał w środowiskach wiejskich. To dobro, które warto dostrzec i utrzymać. Dziś na Zachodzie w szybkim tempie rozprzestrzeniają się postmodernistyczne elementy cywilizacji, gdzie trwałość związku i klasyczny podział rodziny jest kwestionowany. – Obecnie w Europie przedefiniowuje się strukturę związku małżeńskiego – mówi dr Cupiał. – I z całą pewnością jest to dla nas, dla Polski, wyzwanie. W jednej z naszych konferencji uczestniczył niedawno członek brytyjskiego parlamentu i Rady Programowej „Tato.Net”, lord David Alton. Przyznał, że angielskie społeczeństwo przegrało, bo politykom udało się wyprzeć klasyczny model ojcostwa. Według niego „bez odpowiedzialnych ojców nie wychowamy odpowiedzialnych dzieci, a w przyszłości odpowiedzialnych obywateli”. Mówi się dzisiaj, że domy starców „są zemstą za żłobki i przedszkola”. Niestety, społeczeństwo niebawem będzie musiało też zapłacić za nieobecność ojca w domu.

A kto tacie podziękuje?
W Polsce działa wiele organizacji zajmujących się problemami rodziny. Jednak, jak podkreśla Dariusz Cupiał, niewiele z nich wspiera ojców. Opieką otaczają jedynie rozwiedzionych. Wówczas organizacje koncentrują się na prawach ojca, by mógł on wychowywać dziecko. W Polsce bowiem sądy tylko w 4 proc. przyznają opiekę nad dzieckiem ojcu – dla porównania w USA w ponad 40 proc. – Nasza fundacja skupia się przede wszystkim na wspieraniu mężczyzny w jego naturalnej roli – zachęcania go do bycia ojcem – wyjaśnia Dariusz Cupiał. – Okazuje się bowiem, że mężczyzna jest często mobilizowany i zachęcany do robienia kariery zawodowej, a nie inspirowany do lepszego pełnienia roli ojca. Często docenia się macierzyńską rolę kobiet, ich wpływ na powołanie syna czy córki. Prawie w ogóle nie mówi się o zaangażowaniu ojców. Kiedy ruszaliśmy z naszą inicjatywą pomocy ojcom, wielu duszpasterzy z pewnym uśmiechem i zdziwieniem przyglądało się naszym poczynaniom. Pytali: co wy wymyślacie, czy nie wystarczy ruch rodzin w Kościele? W świadomości społecznej brakuje prostej prawdy, o której śpiewają dzieci z Arki Noego: „Mama to nie to samo co tato”. Potrzebny jest tata, który w inny sposób niż mama wychowuje, przekazuje wartości. Wychowanie, które się otrzymuje od obojga rodziców, jest niezbędne, bo komplementarne.

Kiedy w fundacji ruszył program pomocy mężczyznom w pełnieniu roli ojca, powstało wówczas Centrum Ojcostwa. Jak niebawem zauważyli jego animatorzy, ojcom nie było potrzebne „centrum dowodzenia”, lecz „sieć” do mobilizacji i inspiracji.

„Tato.Net”
Taka „federacja” ludzi, którzy wzajemnie się wspierają. Program nazwano „Tato.Net”. Jednym bowiem ze sposobów komunikowania się była sieć internetowa. Program był bardziej preewangelizacyjny niż ewangelizacyjny. Zajęcia były zorganizowane w dużej mierze jako warsztaty adresowane do organizacji kościelnych. W ramach tego programu odbył się cykl zajęć i warsztatów plenerowych pomagających ojcom we wspólnym komunikowaniu się z synem. – Dawniej z pokolenia na pokolenie przekazywano pewną wiedzę o ojcu i jego roli w rodzinie, np. że ojciec pracuje, daje poczucie bezpieczeństwa – opowiada Dariusz Cupiał. – Dziś pojęcia: praca ojca i bezpieczeństwo dramatycznie się rozeszły.

Z czasem w ramach programu „Tato.Net” fundacja zainicjowała cykl warsztatów „Ojciec i córka”, aby przełamać kolejny stereotyp – wychowaniem dziewczynki powinna zajmować się tylko matka. Tymczasem kluczowe znaczenie w wychowaniu córki ma zarówno matka, jak i ojciec. – Córka powinna mieć wzorzec swojego męża. Mówi się, że o ile w 50 proc. matka pomaga dziewczynie odkryć to, że jest kobietą, o tyle w tej samej mierze odkrywa ona swoją płeć w relacji z ojcem, który wprowadza ją w świat płci przeciwnej – podkreśla Cupiał. – Łatwiej wówczas dziewczynie zaakceptować siebie.

Wspomniane warsztaty są tylko częścią programu „Tato.Net”, za który nagrodzono Fundację. Jej animatorzy prowadzą też m.in. cykl „Korzenie i skrzydła”, który uczy umiejętności budowania tożsamości własnego dziecka. Podczas warsztatów „Siedem sekretów efektywnego ojcostwa” ojcowie już indywidualnie próbują definiować swój model ojcostwa. – Kolejny program, który prowadzimy, to program socjalny. Nazwaliśmy go „Tato na medal” – kontynuuje Dariusz Cupiał. – Chcemy go stosować w kontekście różnych zagrożeń: kiedy rodzice są po rozwodzie, w środowisku niepijących alkoholików, wśród ojców, którzy przebywają w więzieniu, a niebawem wrócą na wolność i muszą na nowo odnaleźć swoje miejsce w rodzinie. Program spełni też swoją rolę, gdy ojciec idzie do wojska albo wyjeżdża za granicę do pracy. Wciąż pojawiają się coraz to nowe aspekty współczesnego ojcostwa, wymagające bardzo systematycznego podejścia. W zależności od różnych sytuacji staramy się wykorzystywać różne narzędzia. To jest główne założenie programu „Tato.Net”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki