Nie miłujmy słowem, ale czynem
ks. Łukasz Majchrzak
Kiedy obserwujemy otaczający nas świat i ludzi szybko się przemieszczających, zadajemy sobie pytanie, gdzie tak naprawdę idą i po co.
Kolejne Światowe Forum Gospodarcze w Davos, najwyżej położonym miasteczku w Szwajcarii i Europie, zgromadziło tych, którzy są odpowiedzialni za kształt światowej gospodarki. Pośród nich znalazło się 30 ministrów liczących się krajów. Niestety,...
Kiedy obserwujemy otaczający nas świat i ludzi szybko się przemieszczających, zadajemy sobie pytanie, gdzie tak naprawdę idą i po co.
Kolejne Światowe Forum Gospodarcze w Davos, najwyżej położonym miasteczku w Szwajcarii i Europie, zgromadziło tych, którzy są odpowiedzialni za kształt światowej gospodarki. Pośród nich znalazło się 30 ministrów liczących się krajów. Niestety, zabrakło oficjalnego przedstawiciela rządu z Polski. Toczą się dyskusje, wiele się mówi, komentuje i zapowiada. Czy ci ludzie zdają sobie sprawę z tego, że najbardziej potrzebujący czekają na ich decyzje i czyny? Czy słowa przyniosą owoc?
24 stycznia, jak co roku, wspominaliśmy w liturgii św. Franciszka Salezego. Żył on na przełomie XVI i XVII wieku. Był biskupem Genewy, która dziś znajduje się w granicach Szwajcarii. Pisząc krótkie wyjaśnienia prawd katolickiej wiary i roznosząc je pod drzwi domów, stał się prekursorem wykorzystania prasy w ewangelizacji. To jego działanie owocowało licznymi nawróceniami z kalwinizmu na łono Kościoła. Swoje siły i zaangażowanie poświęcił ludziom, do których Bóg go posłał. Ten pasterz i wielki myśliciel, ogłoszony Doktorem Kościoła, czynami swojej miłości wniósł w ten świat konkretne dobro. Czy Genewa pamięta dzisiaj swojego biskupa? Raczej niewielu jej mieszkańców. Nasuwa się jednak inne pytanie, Jezusowe: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.
Gazety w Szwajcarii również wspominają ojca Piotra (abbé Pierre), który zmarł w nocy z 21 na 22 stycznia w paryskim szpitalu w wieku 94 lat. Był świadkiem czynnej miłości dla Francji i dla każdego z nas. W 1949 r. założył wspólnotę Emmaus, przychodzącą z pomocą ludziom odsuniętym przez spoleczeństwo. Ten kapucyn, który prowadził bardzo ubogie życie, a wolne chwile spędzał z ludźmi żyjącymi w slumsach, zbudował wspólnotę skupiającą dziś ponad 350 grup w 42 krajach. Po raz kolejny udowodnił, jak wiele Bóg może uczynić przez codzienną miłość i poświęcenie jednego człowieka.
Słysząc o „wielkich” tego świata i mijając na ulicy tych, o których gazety nigdy nie napiszą, musimy sami w naszym planie zajęć zastanawiać się nad prawdziwą wielkością. Warto biec, by kogoś wesprzeć i dobro zasiać wśród niepokojów.