Cud czy eksperyment?
Joanna Potocka
Idą Święta. Łamiąc się opłatkiem w odpowiedzi na nasze: Zdrowia, szczęścia, pomyślności..., usłyszymy zapewne: Oj, tak tak, obyśmy tylko zdrowi byli!.
Przekonanie, iż zdrowie jest jednym z najbardziej wartościowych dóbr człowieka, jest powszechne. Śmiało można postawić tezę, iż w opinii publicznej zdrowie jest dobrem wspólnym.
Nowy rząd...
Idą Święta. Łamiąc się opłatkiem w odpowiedzi na nasze: „Zdrowia, szczęścia, pomyślności...”, usłyszymy zapewne: „Oj, tak tak, obyśmy tylko zdrowi byli…!”.
Przekonanie, iż zdrowie jest jednym z najbardziej wartościowych dóbr człowieka, jest powszechne. Śmiało można postawić tezę, iż w opinii publicznej zdrowie jest dobrem wspólnym.
Nowy rząd rozpoczął swoje urzędowanie silnym akcentem – zapowiedzią finansowania z naszych podatków zabiegów in vitro. Sprawę natychmiast podchwyciły media. A my mamy rzadką sposobność, by uchwycić próbę zarządzania społecznymi emocjami. Poprzez budowanie pozornie spójnej i racjonalnej argumentacji, która w rzeczywistości służy wpływaniu na nasze emocje i poprzez nie – sięganiu do naszych kieszeni. Poprzez epatowanie przykładami rzeczywistego cierpienia bezpłodnych par i ukrywanie biznesowej strony rynku usług sztucznego zapłodnienia. Poprzez prezentowanie rozpaczy świadków i utajnianie strategii rozwoju tego rynku i pozyskania nowych źródeł finansowania. A wszystko to pod pseudonaukowym hasłem – wygłaszanym dla lepszego efektu przez lekarza – że bezpłodność jest „chorobą”, a sztuczne zapłodnienie jest „metodą jej leczenia”. Co ma nas utwierdzić w przekonaniu, iż dobro publiczne jest zagrożone i niezbędne jest pospolite ruszenie naszych pieniędzy.
Zapewne nie zostaniemy dopuszczeni do wiedzy o ciemnej stronie projektu. O możliwościach wykreowania człowieka z komórek macierzystych wyabortowanych embrionów. O ryzyku handlu embrionami. O manipulacjach genetycznych. O rzeczywistej grze interesów na rynku „zdrowia”.
Póki co, wzruszamy się świadectwami tych, którzy dzięki sztucznemu zapłodnieniu zrealizowali swoje marzenie. Marzenie „posiadania” dziecka.
Z przyczyn oczywistych nie możemy spytać dziecka o jego marzenia. Ani jego potrzeby. A jedną z najbardziej pierwotnych potrzeb każdego człowieka jest potrzeba poznania własnej tożsamości. W przypadku człowieka, u którego początków jest medyczny eksperyment, a nie cud stworzenia, pytanie o tożsamość pozostanie bez odpowiedzi.
Spełniając marzenia w teraźniejszości, odbierzemy przeszłość niewinnym ludziom przyszłości.
Naruszymy ich godność. Jak będziemy mogli spojrzeć im prosto w oczy?