8 listopada w Chełmnie n. Nerem biskup włocławski Wiesław Alojzy Mering przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej w lesie rzuchowskim, w miejscu byłego nazistowskiego obozu zagłady KL Kulmhof an der Nehr.
Pasterska posługa księdza biskupa była odpowiedzią na inicjatywę proboszcza chełmskiej parafii pw. Narodzenia NMP ks. Józefa Miłka i miejscowych władz samorządowych. Uczestnikami Mszy św., odprawionej przy grobie Polaków, zakładników zamordowanych przez Niemców jesienią 1939 r., byli kapłani dekanatów kolskich, siostry zakonne, pracownicy ambasady Republiki Czeskiej w Polsce, członkowie władz wojewódzkich i samorządowych, rodziny ofiar oraz liczni mieszkańcy gminy Dąbie. Przedstawiciele Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi i Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie modlili się przy grobach żydowskich. Ks. bp Mering stwierdził: – W tym świętym miejscu, jak umiemy, modlimy się do Wszechmogącego Boga za tych, którzy tu oddali swoje życie. Za naszych braci: Żydów, Polaków, Cyganów, Rosjan, Czechów. W homilii pasterz nazwał ich męczennikami za wiarę, niezależnie od przekonań religijnych i pochodzenia. – Udział w uroczystości jest wyrazem solidarności z ofiarami eksterminacji, o których pamięć nie może zaginąć. Wszyscy jesteśmy zobowiązani tak żyć i działać, by nie dopuścić do odrodzenia się zła, eskalacji zbrodniczej nienawiści – mówił ks. bp Mering, po czym podkreślił ważną na uroczystości obecność młodzieży: gwaranta ciągłości historycznej, naszej zbiorowej pamięci.
Po Mszy św. złożono kwiaty i zapalono znicze pod pomnikiem ofiar eksterminacji. Później, podczas wspólnego posiłku w miejscowej szkole, zgodnie mówiono o potrzebie odbywania podobnych spotkań modlitewnych przynajmniej raz w roku. Z uznaniem przyjęto zapewnienie przedstawiciela władz wojewódzkich o podjęciu działań wspierających działalność chełmskiego muzeum martyrologicznego; placówkę tę odwiedza rocznie około 50 tys. osób.
*
Na początku spotkania referat nt. edukacyjnego wymiaru męczeństwa ofiar obozu wygłosiła dr Łucja Pawlicka-Nowak, dyrektorka Muzeum byłego Obozu Zagłady w Chełmnie n. Nerem. Zdaniem większości historyków, w KL Kulmhof, zorganizowanym w pałacyku chełmskim i jego otoczeniu, od 7 grudnia 1941 do końca wojny (z przerwą od marca 1943 do czerwca 1944, gdy obóz był nieczynny) śmierć poniosło od 200 do 250 tys. osób. Większość z nich stanowili Żydzi z tzw. Kraju Warty (Wartheland), czyli terenów Polski przyłączonych w 1939 r. do III Rzeszy Niemieckiej, jak również Żydzi z krajów Europy Zachodniej i Czechosłowacji. Liczbę zamordowanych Romów szacuje się na około 4-5 tys. Wiadomo, że ofiarami byli również jeńcy rosyjscy i Polacy, w tym księża, a także dzieci: z Zamojszczyzny oraz z czeskiej wsi Lidice. Niemcy kazali się wszystkim rozbierać, tłumacząc to koniecznością kąpieli, po czym pałacowymi korytarzami prowadzili do ciężarówek, zaadaptowanych na komory gazowe. Do hermetycznego wnętrza doprowadzony był wylot rury wydechowej; po uruchomieniu silnika, wydobywający się z gazem spalinowym tlenek węgla, powodował śmierć przez uduszenie po mniej więcej 10-15 minutach. W obozie funkcjonowały trzy takie samochody. Martwe ciała wywożono do lasu i grzebano w rowach. Od lata 1942 r. zwłoki palono na stosach lub w dwóch krematoriach.
Obóz przestał istnieć 17 stycznia 1945 r., dzień przed wkroczeniem oddziałów Armii Czerwonej. Sprawcom wydawało się, że wysadzając obiekty w powietrze, zatrą ślady ludobójstwa. Założyciel i pierwszy komendant KL Kulmhof Herbert Lange najprawdopodobniej zginął podczas bitwy o Berlin 20 kwietnia 1945 r. Jego następca Hans Bothmann, który także zajmował się likwidacją obozu, w styczniu 1945 r. zbiegł do Niemiec. Schwytany przez Brytyjczyków i osadzony w więzieniu, 4 kwietnia 1946 popełnił samobójstwo. Dwunastu esesmanom z obozowej załogi, po procesie sądowym w 1963 r., wymierzono kary pozbawienia wolności: od roku do 20 lat.