25 września przypada 105. rocznica urodzin Marii Anny Pietruszyńskiej. Znana jako Hanka Ordonówna, była wielką gwiazdą filmu i estrady. W latach drugiej wojny światowej dała jednoznaczne świadectwo patriotyzmu, wielkiego serca, wytrwałości i niespotykanego męstwa.
Pietruszyńscy byli niezamożni: posłali córkę do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie przede wszystkim dlatego, by... miała zapewniony posiłek. Drzemiący w dziewczynie talent dostrzegła Zofia Bajkowska – autorka tekstów piosenek. Artystyczne szlify Maria zdobywała pod kierunkiem Jerzego Boczkowskiego (notabene urodzonego we Włocławku 24 kwietnia 1882 r.), założyciela, dyrektora i kierownika artystycznego kabaretu „Qui Pro Quo”. Po zamknięciu kabaretu występowała m.in. w Paryżu, Wiedniu, Atenach, Jerozolimie, Kairze, a nawet w USA. Stała się niejako symbolem, ikoną swojej epoki dzięki Fryderykowi Jarosy’emu. Był pierwszą miłością artystki i wykreowawszy ją na gwiazdę, zerwał związek, opuszczając z dnia na dzień.
W 1931 r. Ordonka poślubiła hrabiego Michała Tyszkiewicza. Wojenne losy małżonków były tragiczne. W 1939 r. Marię aresztowało gestapo. Więziona na Pawiaku, torturowana, cudem uniknęła śmierci. Uwolniono ją dzięki znajomościom męża z włoską arystokracją, posiadającą wpływy u Mussoliniego. Wyjechała z mężem do Wilna. Ordonka koncertowała w Teatrze na Pohulance, zawsze przy pełnej widowni. Z relacji widzów wiadomo, że podczas występów panował „nastrój jak w katedrze podczas uroczystego nabożeństwa”. Tak silna była w ludziach potrzeba usłyszenia słowa polskiego, które jednoczyło, podnosiło przygniecionych klęską.
Pod koniec 1940 r. NKWD aresztowało Michała Tyszkiewicza, a w połowie 1941 r. jego żonę. Maria została zesłana w głąb ZSRR, do Uzbekistanu, gdzie przydzielono ją do pracy przy tłuczeniu kamieni do budowy dróg. Wolność odzyskała dzięki paktowi Sikorski-Majski (1941 r.). Jednak była już innym człowiekiem. Nic nie zostało z dawnej beztroski, radości, zamiłowania do zbytku. Chora na gruźlicę, nie wyjechała czym prędzej ze Związku Radzieckiego, lecz dotarła do armii gen. Andersa, by za jego aprobatą i pomocą ofiarnie zająć się działalnością społeczną, zwłaszcza opieką nad polskimi sierotami, których były tysiące! Niebawem Maria Tyszkiewicz została delegatem z ramienia sztabu ds. opieki nad ludnością polską i kierowniczką sierocińca we Wriewskoje niedaleko Taszkentu. Stąd, wręcz cudownym zrządzeniem Opatrzności, wraz z kilkuset podopiecznymi wyjechała z ekspedycją Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Pociąg zatrzymał się w Aszchabadzie: tu Maria spotkała męża, który był kierownikiem polskiej placówki opieki społecznej... W marcu 1942 r. staraniem wielu wpływowych osób sieroty wywieziono przez Persję do Indii. Ponad miarę ciężka praca na zesłaniu, trud związany z opieką nad dziećmi, nadto klimat i długotrwała tułaczka miały wpływ na pogorszenie stanu zdrowia Marii. Odnowiła się gruźlica. Mąż wywiózł ją do Persji, a stamtąd do Palestyny. Tu dała jeszcze 50 koncertów dla żołnierzy i wyjechała do stolicy Libanu, Bejrutu. Zajęła się malarstwem oraz poezją, pod pseudonimem Weronika Hort wydała książkę pt. „Tułacze dzieci”. Zmarła w Bejrucie 8 września 1950 r. Pochowano ją na cmentarzu polskim, na płycie nagrobnej umieszczając napis: „Śp. Maria Hanna Tyszkiewiczowa, Hanka Ordonówna, ur. 25 IX 1902, zm. 8 IX 1950. Tyś jest ucieczką moją, od uciśnienia zachowasz mię i piosenkami radosnego wybawienia uraczysz mię. Ps. XXXII. 7”. Niestety, podczas działań wojennych grób został częściowo zniszczony, a płyta najprawdopodobniej skradziona.
W 1990 r., z inicjatywy Jerzego Waldorffa, doczesne szczątki Marii Tyszkiewicz sprowadzono do Polski i 12 kwietnia złożono na warszawskich Powązkach, w Alei Zasłużonych. Nad miejscem pochówku umieszczony jest wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej. Wierzę, że za sprawą Matki Bożej Miłosierdzia Bóg wysłuchał prośby artystki, zawartej w wykonywanym przez nią utworze:
Śpiewałam piosenki,
brzmiały ich dźwięki
Ludziom na pocieszenie,
Słuchali w radości możni
i prości,
W sercach swych czując drżenie.
A jeśli któremu, któż to wie,
czemu
Łza czasem błysła w oku,
To dla tej czystej łzy jednej
Przebacz mi biednej,
Przebacz największy grzech...