Logo Przewdonik Katolicki

Wielka emigracja

Mateusz Wyrwich
Fot.

Poza krajem mieszka na stałe ponad siedemnaście milionów Polaków. Najwięcej, bo prawie dziesięć milionów, w Stanach Zjednoczonych. Kolejne ogromne skupiska Polonii znajdują się na terenie ziem zabranych nam po II wojnie światowej. Wielu naszych rodaków mieszka też we Francji, w Niemczech, Kanadzie i Brazylii. Na wrześniowym III Zjeździe Polonii i Polaków z Zagranicy gościło czterystu...

Poza krajem mieszka na stałe ponad siedemnaście milionów Polaków. Najwięcej, bo prawie dziesięć milionów, w Stanach Zjednoczonych. Kolejne ogromne skupiska Polonii znajdują się na terenie ziem zabranych nam po II wojnie światowej. Wielu naszych rodaków mieszka też we Francji, w Niemczech, Kanadzie i Brazylii. Na wrześniowym III Zjeździe Polonii i Polaków z Zagranicy gościło czterystu przedstawicieli Polonii z sześćdziesięciu krajów.


Alicja Gaustowa, Edward Trusewicz

Emigracyjne losy
Marek Kozoń mieszka w duńskim Aalborg od ponad dwudziestu lat. Jest przedsiębiorcą i nie narzeka na swój emigracyjny los. Z dumą opowiada, że Polacy mają w Danii wysoki status, co jest zasługą przede wszystkim Papieża Jana Pawła II i tamtejszej emigracji – zaznacza. Kozoń wyjechał z kraju w latach 80. Od początku wspomagał polską opozycję. Nigdy jednak nie przypuszczał, że będzie mógł powrócić do wolnej Polski. Uważał, że kraj na zawsze pozostanie za żelazną kurtyną. W Danii urodziły mu się dwie córki, dla których największym marzeniem jest zamieszkanie w Polsce. – Wyjechałem po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Morderca mówił podczas procesu, że zabił księdza dla idei – wspomina Marek Kozoń i dodaje: – Stwierdziłem wówczas, że w takim kraju nie ma dla mnie miejsca.

Marek Stawiarski z Chicago, członek Kongresu Polonii Amerykańskiej, również wyemigrował w latach 80. Przypuszczał, że w Polsce zawsze będzie traktowany jako uciekinier. Zaangażowany w działalność społeczną na rzecz Polonii w Stanach i rodaków w Polsce nie zauważył szybko upływającego czasu, mimo że każdy dzień spędzony za granicą był dla niego dniem ogromnej tęsknoty za krajem. A nawet, jak podkreśla, katorgą. Od czasu, kiedy Polska odzyskała niepodległość, co dwa lata jest w kraju i zamierza niebawem powrócić z rodziną na stałe. – W czasach komunizmu namawiałem młodzież, by przyjeżdżała do USA i tam się osiedlała. Choć zdawałem sobie sprawę, jak jest to ciężki kawałek chleba – wspomina. – Dzisiaj już bym nikogo nie namawiał na emigrację, bo wiem jak tęsknota za rodzinnym krajem może być wyniszczająca.

Alicja Gaustowa, aby „zostać emigrantką”, nie musiała wyjeżdżać z Polski. Urodziła się na Grodzieńszczyźnie i należy do średniego pokolenia emigracji. Mieszka dziś w Witebsku i od piętnastu lat działa na rzecz białoruskiej Polonii. Nie ukrywa, że polska społeczność jest przez białoruskie władze szykanowana. Z żalem wspomina wybudowany wraz z gronem Polaków w Witebsku Dom Polski, który potem im zabrano. Zarówno ona, jak i jej rodzina są na różne sposoby represjonowani przez białoruskie władze. – Ciągle depczą nam po piętach – podkreśla. – Zastraszają tych, którzy deklarują swoją polskość i chcą posyłać dzieci na naukę języka. Jeszcze przed dwoma laty było 211 osób uczących się polskiego, teraz jest zaledwie czterdziestu uczniów. Wywiera się presję na rodziców, szczególnie na tych, którzy pracują na państwowych posadach, by nie posyłali dzieci do polskich placówek.

Edward Trusewicz reprezentuje najmłodsze pokolenie delegatów. Urodzony w Wilnie w latach 80. z dumą podkreśla, że nigdy z Polski nie wyjechał, tylko „granica ojczyzny przesunęła się nieco”. Z zachwytem opowiada o integracji polskiej społeczności na Wileńszczyźnie. – Wbrew temu, co się czasem twierdzi, Polacy są zintegrowani wokół swoich spraw – zapewnia. Przyznaje, że wprawdzie były próby rozbicia polskiej społeczności w 2000 roku, ale bezskuteczne, i zaznacza, że jedność Polaków najlepiej widać podczas lokalnych głosowań. Szczególnie korzystnych dla polskiej społeczności w wyborach samorządowych. – Stosunki polsko-litewskie na szczeblu rządowym są doskonałe – mówi Edward Trusewicz. – Ale to nie odzwierciedla stosunku władz litewskich do Polaków. Z relacji międzyrządowych wynikałoby bowiem, że Polacy na Litwie są bardzo dobrze traktowani przez władze, ale to tylko pozory. Owszem, władze uśmiechają się do nas, ale nie oddają nam naszej własności. Uszczuplają nam prawo posiadania i gdzie tylko mogą, starają się przeszkadzać w manifestowaniu polskości – stwierdza.


Marek Kozoń, Marek Stawiarski

Karta Polaka
Złe traktowanie Polaków w republikach byłego ZSRR stało się też przyczyną wielu prób powrotu do „kraju przodków”, zwłaszcza po 1989 r. Jednak często nie było to możliwe ze względu na polskie prawodawstwo traktujące polskich emigrantów jako obcokrajowców. Dziś ma się to zmienić dzięki podpisanej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, uroczyście w dniu rozpoczęcia zjazdu, Karcie Polaka. Daje ona m.in. możliwość wielokrotnego przekraczania granicy, refundację wiz, możliwość pracy bez zezwolenia czy też podejmowania działalności gospodarczej, podjęcia studiów na polskich uczelniach, a także ułatwienia w uzyskiwaniu stypendiów. Mówiąc o Karcie Polaka, prezydent Kaczyński podkreślił, iż jest ona początkiem w zmianach ustawodawczych dotyczących emigracji. „Druga sprawa bardzo istotna – mówił prezydent – miejmy nadzieję, że wkrótce będzie rozwiązana, bo ustawa przygotowana przez urząd prezydencki jest już gotowa – ustawa o obywatelstwie. Ta ustawa uznaje podwójne obywatelstwo, uznaje przede wszystkim ze względu na Polaków zamieszkałych za granicą. To jest jej główny cel. Celem drugim jest uchylenie haniebnych aktów, które pozbawiały całe grupy Polaków obywatelstwa polskiego. Tę rzeczywistość z lat 50., a w jakimś sensie także z drugiej połowy lat 60., trzeba raz na zawsze uchylić i ta ustawa to czyni. Od Sejmu wyłonionego 21 października tego roku będzie zależało – także oczywiście i Senatu – jak szybko ta ustawa będzie uchwalona. Wniesiona bowiem zostanie natychmiast i myślę, że będzie jedną z pierwszych inicjatyw ustawodawczych w nowym parlamencie”.

Nowi emigranci?
Polska wielka emigracja rozpoczęła się wędrówką Polaków po upadku powstania listopadowego. Podczas rozbiorów wyjechało z kraju ponad pięć milionów ludzi. Po I wojnie światowej wyjechały blisko trzy miliony, a II Rzeczpospolitą opuściły dwa miliony. Emigranci osiedlali się nawet w tak odległych krajach jak Australia, Argentyna czy Brazylia. Wielu z nich miało wyjechać tylko „na chwilę”, by przeczekać kryzys ekonomiczny w Polsce, czy zarobić na zakup ziemi. Zostawali jednak do końca życia. Dziś, czasem tylko na wakacje, wracają ich potomkowie do kraju dziadków czy pradziadków. Zawsze jednak, jak zapewniają, czuli się związani z Polską i starali się wspomagać swą dawną ojczyznę.

O wielkiej roli, jaką odegrała emigracja, mówił podczas zjazdu prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński. Podkreślił zasługi emigracji powojennej, ale przede wszystkim tej z lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Czy to w działaniach na rzecz odzyskiwania niepodległości, czy też, kiedy Polska zabiegała o zabezpieczenie tej niepodległości, czyli przyjęcie do NATO. Prezydent zauważył również, że dla Polski nowym problemem stała się emigracja ponad miliona młodych i wykształconych Polaków za granicę, przede wszystkim do państw Unii Europejskiej. I, jak zaznaczył: „Trzeba z nimi również szukać kontaktu. Jesteśmy głęboko przekonani i zrobimy wszystko, żeby ta emigracja miała charakter przejściowy. Jest już przygotowany wielki program pod nazwą «Powrót». Wierzę, że z tych ok. miliona dwustu tysięcy Polek i Polaków zdecydowana większość wróci, ale trzeba być realistą. Pewna część na stałe już zasili szeregi polskiej Polonii. I też należy o nich pamiętać”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki