Prolog Ewangelii św. Łukasza budzi zaufanie do autora i jego dzieła. W precyzyjny sposób – nawet jak na dzisiejsze standardy, Łukasz ukazuje nam zakres problematyki, metodę i cel zebrania wielkiego materiału źródłowego
A zatem Ewangelia to nie jest jakaś legenda z zamierzchłych czasów czy literacka fikcja, lecz historyczny dokument, mający na celu krytyczne uporządkowanie i zebranie w spójną całość mnogości różnych przekazów naocznych świadków, relacji z faktów i zapisu nauk Jezusa z Nazaretu. Ten krytyczno-apologetyczny cel Ewangelii Łukasza nabiera szczególnej wymowy i znaczenia dziś, gdy poprzez różne bałamutne „kody da Vinci” i „kuszenia Jezusa” próbuje się podważać zaufanie do Pisma Świętego i burzyć fundamenty wiary.
Trzeba wyraźnie uświadomić sobie specyfikę Ewangelii jako wiarygodnego dokumentu z ówczesnej epoki. Powstała ona w kilkadziesiąt lat po wydarzeniach, które opisuje, i opiera się na relacjach naocznych świadków. Najstarsze zachowane zapisy Ewangelii pochodzą z tamtych czasów i nie różnią się prawie wcale od współczesnych krytycznych wydań. Nikt rozsądny nie kwestionuje autentyzmu dzieł Arystotelesa czy Tacyta, a przecież ich teksty nie są ani w jednym procencie udokumentowane tak, jak Ewangelia. A skoro w sensie historycznym wiarygodne jest samo dzieło, autor i jego źródła, więc i treść Ewangelii powinna budzić zaufanie. I tę treść będziemy próbowali zgłębiać przez cały rok naszych cotygodniowych rozważań – by przekonać się o prawdziwości naszej wiary.
Oficjalna inauguracja publicznej działalności Jezusa, miała miejsce w Jego rodzinnej miejscowości, w synagodze w Nazarecie. Jezus wylegitymował się przed swoimi ziomkami znanym mesjańskim tekstem z księgi proroka Izajasza. Ów fragment i wiele innych podobnych miały na celu pobudzać i podtrzymywać nadzieję narodu wybranego, miały wyostrzać uwagę i duchowy apetyt, wzmagać tęsknotę i oczekiwanie na Mesjasza. Żydzi mieli żywą pamięć historyczną cudownych Bożych ingerencji w swoich dziejach. Dlatego z takim utęsknieniem czekali na spełnienie owych proroctw.
I nagle usłyszeli: Dziś spełniły się te słowa Pisma. Usłyszeli je nie od byle kogo, lecz od słynnego Jezusa: natchnionego i pełnego charyzmatycznej mocy nauczyciela, który od jakiegoś czasu wędrował po Galilei, nauczał, czynił cudowne znaki i dawał wyraz swojej żywej więzi z Bogiem.
Był tylko jeden szkopuł: ten Jezus był z Nazaretu, syn cieśli z sąsiedztwa. A to wystarczyło, by Jego słowa i autorytet całkowicie zanegować.