„Zważ, Sanczo, jeśli weźmiesz cnotę za wytyczną i starać się będziesz postępować cnotliwie, nie będziesz miał czego zazdrościć książętom i panom; bowiem krew się dziedziczy, a cnotę się nabywa i cnota ma wartość sama w sobie, a krew nie.
(...) Nigdy nie postępuj wedle swego widzimisię, jak zwykli czynić głupcy, którzy się za mądrych uważają.
Miej dla łez ubogich więcej litości, ale z równą sprawiedliwością przyjmuj przedłożenia bogacza.
Staraj się odkryć prawdę zarówno poprzez obietnice i podarki bogacza, jak poprzez szlochy i nalegania biedaka.
Kiedy słuszność pozwala i dopuszcza, nie przytłaczaj winowajcy całą surowością prawa; bo lepsza jest sława sędziego litościwego niż surowego.
Jeśli zdarzy ci się uchylić rózgę sprawiedliwości, niechaj to nie będzie pod ciężarem podarków, jeno miłosierdzia.
Kiedy zdarzy ci się sądzić sprawę nieprzyjaciela twojego, odsuń z pamięci krzywdę twoją i sądź wedle prawdy.
Niech cię w obcych sprawach nigdy osobista namiętność nie zaślepia; błędy, jakie byś popełnił w ten sposób, najczęściej będą nieuleczalne; a jeśli znajdzie się na nie lekarstwo, to kosztem twej dobrej sławy, a nawet twego mienia.
Jeśli jakaś piękna białogłowa przyjdzie sprawiedliwości żądać, odwróć oczy od jej łez i uszy od jej jęków I spokojnie rozważ istotę jej prośby, jeśli nie chcesz rozumu stracić w jej płaczu i uczciwości w jej wzdychaniu.
Nie znieważaj tego słowy, kogo masz czynnie ukarać, dość nieszczęśnikowi udręki kary, aby mu dorzucać jeszcze zniewagi.
W winowajcy, który się pod pręgierz twej sprawiedliwości dostanie, masz widzieć człowieka nieszczęśliwego, podległego warunkom naszej skłonnej do złego natury, i o ile to tylko możliwe bez uszczerbku dla strony przeciwnej,
okaż się litościwy i miłosierny; bo chociaż przymioty boskie są wszystkie równe, jednak w oczach naszych jaśniej i bardziej świeci miłosierdzie niż sprawiedliwość.
Jeśli tych prawideł i przypisów trzymać się będziesz, Sanczo, długie będą dni twego żywota, sława twa będzie wieczna, marzenia spełnione, szczęście twe niewypowiedziane; pożenisz dziatki swoje, jak zechcesz, zdobędą tytuły, one i twe wnuki, żyć będziesz w pokoju i błogosławiony przez ludzi, w ostatnich dniach żywota twego spotka cię śmierć w starości słodkiej i dojrzałej, a oczy ci zamkną czułe i delikatne dłonie prawnuków twoich. To, co ci dotąd powiedziałem, to były pouczenia ku ozdobie duszy twojej; posłuchaj teraz innych, które posłużyć mają przyozdobieniu ciała twego”.
Fragment „Don Kichota” Miguela de Cervantesa w tłumaczeniu Anny i Zygmunta Czerny