Logo Przewdonik Katolicki

Podróże do... Boga

Jadwiga Knie-Górna
Fot.

Pasją państwa Mirosława i Haliny Ciesielskich z Poznania są podróże. Jak wspominają, zwiedzać świat rozpoczęli od poznawania Polski, która według nich jest również pięknym i ciekawym krajem. W 1967 roku rozpoczęli wędrówkę po świecie. Ponieważ były to czasy PRL-u, to możliwość podróżowania była dość ograniczone, w dodatku pojawiały się trudności z uzyskaniem paszportu....

Pasją państwa Mirosława i Haliny Ciesielskich z Poznania są podróże. Jak wspominają, zwiedzać świat rozpoczęli od poznawania Polski, która według nich jest również pięknym i ciekawym krajem.

W 1967 roku rozpoczęli wędrówkę po świecie. Ponieważ były to czasy PRL-u, to możliwość podróżowania była dość ograniczone, w dodatku pojawiały się trudności z uzyskaniem paszportu. Pomimo to problemy te nie zniechęciły ich do zwiedzania świata. A zwiedzili już spory jego kawał: 42 kraje na trzech kontynentach. Pan Mirosław wszystkie wymienia jednym tchem, i to w dodatku w alfabetycznej kolejności. Większość podróży państwa Ciesielskich jest zaplanowana w ten sposób, aby zwiedzić jak najwięcej miejsc świętych. Dzięki czemu odwiedzili niemal wszystkie najważniejsze sanktuaria Europy, ale również te odległe znajdujące się na innych kontynentach. Zdaniem pani Haliny, piękno tych miejsc polega przede wszystkim na tym, że z każdego przywozi się inne wspomnienia i inne przeżycia.

Jednak najczęściej, niemal przy każdej okazji, wracają pamięcią do pobytu w Ziemi Świętej. Szczególnie podczas świąt Bożego Narodzenia oraz Zmartwychwstania Pańskiego kolejny raz dotykają w myślach każdego tak ważnego dla nas chrześcijan miejsca. Ze wzruszeniem wspominają, jak w kwietniu w Grocie Narodzenia śpiewali kolędy… a na jeziorze Genezaret pływali stateczkiem, którym sterował rybak ubrany w szaty podobne do tych, jakie nosili apostołowie, i zarzucał sieć… Podobne uczucia towarzyszyły im na Górze Ośmiu Błogosławieństw i pustyni, na której Jezus pościł przez 40 dni…

Z wielkim ożywieniem państwo Ciesielscy opowiadają o swoim pobycie w Rzymie, który po raz pierwszy odwiedzili ponad 20 lat temu. I pomimo że nie była to pielgrzymka, brali udział w audiencji generalnej na Placu św. Piotra. Do dziś nie mogą uwierzyć w swoje szczęście, ponieważ stali w takim miejscu, obok którego przejeżdżał Ojciec Święty, i zdołali dotknąć jego wyciągniętej dłoni. Ten moment uwieczniają fotografie, które szczególnie teraz mają dla nich bezcenną wartość. Drugi raz państwo Ciesielscy w Watykanie znaleźli się już w dużo smutniejszych okolicznościach. Pojechali tam, by w pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II pomodlić się przy jego grobie.

Pani Halina razem z mężem zgodnie uważają, że kiedy zwiedza się świat, można podziwiać to niezwykłe Boskie dzieło, tak bardzo różnorodne i niemożliwe do objęcia przez nasz umysł. W ich opinii wszystko, zarówno różnorodność kultur, jak i kolorów skóry oraz zwyczajów, skupia się wokół jednego, Boga. Oboje też podkreślają, że podróże niewątpliwie sprzyjają obcowaniu ze Stwórcą. Poza tym również uczą, że ludzie innych wyznań wcale nie są gorsi od nas, a czasem wręcz przeciwnie, mają lepszy stosunek do bliźnich, większą dyscyplinę wewnętrzną, potrafią też zdobyć się na większą ofiarność, a przede wszystkim nie wstydzą się swojej wiary. I choć często żyją w ubóstwie, to – w przeciwieństwie do nas – potrafią się ze wszystkiego cieszyć. Przede wszystkim z tego, że żyją i są bardzo szczęśliwi.

Z każdej podróży państwo Ciesielscy starają się przywozić pamiątki. Na ogół są to drobiazgi, które nie sprawiają kłopotu w podróży. Ze śmiechem wspominają, jak za czasów PRL-u na wyjazd dostawało się sześć dolarów, wobec czego trzeba było się nieźle nagimnastykować, aby cokolwiek przywieźć. Dziś na szczęście jest zupełnie inaczej. W ich kolekcji znajduje się wiele rzeczy: małe porcelanowe talerzyki, naparstki, kamienie, muszle, a także szyszki i ciekawe nasiona. Z miejsc świętych przeważnie przywożą małe figurki Matki Boskiej.

– Świat jest niezwykle ciekawy i piękny, a zwiedzanie daje człowiekowi możliwość zaobserwowania, jak mimo swej ogromnej różnorodności jest zaskakująco harmonijny – konstatuje pani Halina.

Podziwiam zbiór albumów ze zdjęciami oraz kaset video, kroniki wypełnione biletami wstępu, pamiątkowymi kartkami, certyfikatami potwierdzającymi pobyt w szczególnym miejscu, kolorowymi prospektami.

Pan Mirek przyznaje się, że bardzo często przed snem obmyśla plan kolejnej podróży. Tym razem jej celem ma być austriackie sanktuarium w Mariazell oraz wyjazd do Chorwacji.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki