Logo Przewdonik Katolicki

Sześć nocy do Wielkanocy

Paweł Janicki
Fot.

Cykl uroczystości i obrzędów związanych z męką i śmiercią Pana Jezusa oraz świętami Zmartwychwstania Pańskiego rozpoczyna się w Niedzielę Palmową, którą w dawnej Polsce nazywano Kwietną lub Wierzbną. Obchodzona jako pamiątka uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w liturgii zawiera radosną procesję z poświęconymi palmami i ewangeliczny opis Męki Pańskiej, odśpiewany...

Cykl uroczystości i obrzędów związanych z męką i śmiercią Pana Jezusa oraz świętami Zmartwychwstania Pańskiego rozpoczyna się w Niedzielę Palmową, którą w dawnej Polsce nazywano Kwietną lub Wierzbną. Obchodzona jako pamiątka uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w liturgii zawiera radosną procesję z poświęconymi palmami i ewangeliczny opis Męki Pańskiej, odśpiewany podczas Mszy św.

W zapomnienie popadł powszechny dawniej zwyczaj chłostania palmą: ten z domowników, który obudził się pierwszy, mógł wysmagać nią pozostałych. Po powrocie z kościoła, poświęconymi palmami uderzano się nawzajem po plecach – w trosce o zdrowie. W dramacie Juliusza Słowackiego „Ksiądz Marek” czytamy:

Toteż zwyczaj u nas żyje,
Że wierzbą z kwietnej niedzieli
Bijesz własnych przyjacieli,
Mówiąc, że wierzba je bije,
A tyś nie winien, że boli.


Palmowymi witkami chłostano także zwierzęta. Miało to np. uchronić psy przed wścieklizną i gwarantować mleczność krów.

Włożona za „święty” obraz palma (czasem przybita nad drzwiami) miała zabezpieczyć dom od uderzenia pioruna, od pożaru. Często trzykrotnie obchodzono dom, uderzając poświęconą palmą w jego węgły dla odstraszenia much i robactwa. Palmy wkładano do uli i miejsc lęgowych drobiu, a większe pozostawiano w stajniach i oborach. Wierzbowe „kotki” dawano dzieciom do połknięcia, by nie chorowały na gardło. Krzyż zrobiony z palmowych gałązek zatykano w pierw­szą skibę przy wiosennej orce, a rybacy wkładali go do sieci podczas pierw­szego połowu.

W środę powszechny był zwyczaj topienia Judasza. Chłopcy robili ze starego ubrania wypchaną słomą kukłę Judasza zdrajcy, kładąc do kieszeni lub sakiewki 30 kawałków potłuczonego szkła. Kukłę ciągnęli na łańcuchach lub sznurach po wiosce lub miasteczku, obficie okładając ki­jami, na koniec topiąc w strudze wodnej lub paląc. W Wielki Czwartek kobiety rozpoczynały przygotowywanie świątecznych potraw i pieczenie wielkanocnych ciast. Skorupki jajek zawieszano na drzewach; miało to zapewnić obfitość owoców.

W Wielki Piątek w kościołach budowano groby Pań­skie. Zwyczaj ten pojawił się w XVII w. Przed grobami zaciągały wartę oddziały strażaków lub tzw. Turków, ubranych w paramilitarne, barwne kostiumy. Wiele osób wyrzekało się w tym dniu przyjmowania pokarmów, poprzestając na piciu wody. Młodzi lu­dzie udawali się o świcie nad stawy i strumienie, gdyż zmówienie pacierza i obmycie ciała przed wschodem słońca miało zapewniać zdrowie i urodę. Płukano również zęby, aby się nie psuły, a uśmiech był promienny. Wierzono, że nabrana w Wielki Piątek woda leczy z padaczki. Należało w niej wykąpać chorego. Musiał on mieć na sobie ubranie, w którym dostał pierwszego ataku. Wodę po kąpieli należało za­nieść tam, skąd została wzięta, a wracając nie oglądać się za siebie (choroba mogła wówczas wrócić). Przez cały dzień dziewczęta zajęte były tworzeniem pisanek bądź kraszanek.

W Wielką Sobotę księża sprawowali obrzęd błogosławienia pokarmów. „Święcone” stanowiły jajka, chleb, mięso i wędliny, ciasta, chrzan i sól. Nad jadłem górował baranek z czerwoną chorągiewką: cukrowy lub z ciasta. Wierzono, że pisanki chronią przed pożarem, dlatego kła­dziono je pod progi domów i obór; sprawiają urodzaj, więc zakopywano je na polach; natomiast skorupki pisanek zostawione w kurniku sprzyjają nieśności kur. W wielu regionach Polski jajko ze „święconego” było upominkiem. Panny dawały je wybra­nym kawalerom, matki dzieciom: własnym lub chrześniakom. Pisanki kładziono na grobach bliskich; zwyczaj ten jest praktykowany w okolicach Hajnówki, Siemiatycz i Białego­stoku. Warto wiedzieć, że najstarsza polska pisanka pochodzi z X w.; znaleziono ją podczas wykopalisk archeologicznych w Opolu.

Ciekawostkę stanowi fakt, że w Wielką Sobotę zakazane było pożycie małżeńskie. Nie wolno było rozpalić ognia w palenisku w ciągu dnia, lecz dopiero wieczorem, „świętym” płomieniem przyniesionym z kościoła, z Liturgii Światła. Biada rodzinie, której płomyk zgasł po drodze! Był to zły znak. Nieszczęściu zaradzano, spiesznie „pożyczając” ogień od sąsiadów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki