Obecne przesilenie (wiosenne) przyniosło w polskim Kościele dwa wydarzenia – jedno smutne, a drugie – jak to w życiu bywa – tchnące nadzieją.
Jednoznacznie złą nowiną jest rezygnacja z kapłaństwa księdza profesora Tomasza Węcławskiego. Dla całego pokolenia poznańskich księży był nie tylko rektorem seminarium, ale i ogromnym autorytetem. Czujemy się osieroceni. Niezrozumienie, smutek i żal, jakie rodzą się po ogłoszeniu deklaracji księdza profesora, nie przekreślają jednak tego wszystkiego, czego nas uczył – przykładem i słowem. Źle by się stało, gdyby w świetle obecnej decyzji oceniać całe dotychczasowe życie księdza i jego szlachetną, prawą i absolutnie jednoznaczną postawę w trudnych dla Kościoła sprawach minionego czasu. Słowo Boże wzywa, by z wdzięcznością pamiętać o swych przełożonych. Staramy się więc powstrzymać od osądzania i z nadzieją czekamy na możliwe wciąż przecież pojednanie i powrót.
Dobrą nowiną jest zapowiedź rychłego podjęcia posługi przez nowego metropolitę warszawskiego. Znany z bezpośredniości arcybiskup Kazimierz Nycz oświadczył, że w miejsce uroczystego ingresu do katedry zwyczajnie kanonicznie obejmie urząd (przez przedstawienie nominacji papieskiej i złożenie wyznania wiary) i odprawi niedzielną Eucharystię. Warto pamiętać, że nowy arcybiskup Warszawy ma w zawołaniu biskupim słowa: Ex Hominibus pro Hominibus (Z ludzi i dla ludzi). Za komentarz do nich mogą posłużyć słowa nieżyjącego już profesora Stefana Świeżawskiego (którego setna rocznica urodzin minęła przed miesiącem): „Kościół nowego stulecia, Kościół nowej ewangelizacji musi być Kościołem naprawdę wspólnotowym, naprawdę służebnym i naprawdę otwartym. Wspólnotowym, dlatego że nie ma być ani klerykalny, ani świecki. Ma być w pełni wspólnotowy, a ta wspólnota zaznacza się maksymalnie we wspólnocie eucharystycznej – to jest wzór wszelkich prawdziwych wspólnot. Równocześnie ma być Kościołem służebnym, wyzbytym wszelkich ambicji władczych – nie tylko władzy doczesnej, ale nawet władzy duchowej. Nie chce władztwa dusz. Nie ma być Kościołem sukcesu, ma być Kościołem świadectwa. I wreszcie – ma być Kościołem otwartym, Kościołem, który od ostatniego Soboru przestał odcinać się od błędów, ale szuka tego, co łączy z wszystkimi; nie tylko z wyznaniami chrześcijańskimi, nie tylko z wierzącymi, ale z wszystkimi szukającymi, z wszystkimi ludźmi dobrej woli”.