Jest ich sto pięćdziesięcioro dwoje. Najstarsi są studentami trzeciego roku, najmłodsi – uczniami pierwszych klas gimnazjum. Najpierw uczestniczyli we Mszy św. w kościele Świętej Trójcy, później spotkali się z rówieśnikami i wychowawcami. Tak wyglądał scenariusz pierwszego w historii zjazdu absolwentów Katolickiej Szkoły Podstawowej im. św. Wojciecha, który odbył się 4 lutego w Bydgoszczy.
Do tradycji szkoły należą już coroczne spotkania z najmłodszymi absolwentami. Niestety, kontakt ze starszymi jest raczej sporadyczny – stąd pomysł na organizowanie podobnych zjazdów przy okazji kolejnych szkolnych jubileuszów. Katolicka Szkoła Podstawowa obchodziła 10. rocznicę istnienia. Obecnie w placówce kształci się 242 uczniów, a najmłodsi kandydaci zapisywani są zaraz po… urodzeniu.
Nauka i praca
– Przyjście do szkoły katolickiej to zmaganie się i szukanie prawdy, której na imię Jezus Chrystus. Czasem nam się wydaje, że Bóg jest daleko, a do Boga trzeba dorastać. Dlatego gromadzicie się w kościele, bo macie tę świadomość i większą dojrzałość niż kilka lat wstecz – mówił podczas homilii ks. prałat Bronisław Kaczmarek. To właśnie dzięki przychylności wikariusza generalnego Katolicka Szkoła Podstawowa może korzystać z pomieszczeń parafialnych. – Jesteście tymi, którzy mają głosić Ewangelię i dawać jej świadectwo. Szkoła to sale, tablice, ławki, ale przede wszystkim nauczyciel i uczeń. To relacje pomiędzy nimi tworzą dobro, które rozprzestrzenia się na dom, miasto, okolice i zaczyna procentować.
Ksiądz Tomasz Cyl – od ośmiu lat dyrektor szkoły – podkreśla, że kolejni absolwenci wychodzący ze szkoły „rozdzierają mu serce”. To ludzie „dobrze wyuczeni, na których można polegać”. – Tak jak rodzice nie wychowują dzieci dla siebie, tak samo szkoła tylko przygotowuje do życia. Oprócz form wychowawczych opartych na wierze i miłości Boga, staramy się przygotować naszych uczniów do tego, żeby w szkole się uczyli, a potem idąc w życie, chcieli pracować, i żeby mieli z tego rzeczywistą radość.
Bliżej Boga
Maciej Derda, który kontynuuje naukę w Brighton oraz na UMK w Toruniu, podkreśla, że szkoła katolicka dała mu pewną bazę, na której łatwiej zbudować coś trwałego. – Zdobyliśmy tutaj kręgosłup moralny. Człowiek, tak naprawdę, zaczyna to doceniać dopiero po latach – przyznaje. Tadeusz Syka, student trzeciego roku administracji, uważa, że w murach tej placówki przyswoił sobie pewien system wartości. Msze św., rekolekcje, dni skupienia – to wszystko procentuje i przekłada się na pierwsze chwile dojrzałego życia. – Jako absolwenci niesiemy dalej na studia naszą wiarę, co więcej – zarażamy nią innych – dodaje. Kamila Wieczorek przekroczyła progi szkoły w 1990 roku. Jej zdaniem, szkoła tworzy jedną wielką rodzinę. – Poza tym rozwija się nasza strona duchowa, przez co jesteśmy bliżej Boga.
Ze swoją „pierworodną” klasą spotkała się także wicedyrektor Cecylia Talaczyńska. Z tej okazji przygotowała nawet kolorową publikację – historię „dwudziestu cząsteczek” od zerówki do trzeciej klasy. – Myślę, że wychowanie w katolickiej szkole choć może niezbyt modne w obecnych czasach, to daje dzieciom wiarę i miłość, opiekę i więź.