Wiele osób z rozrzewnieniem wspomina dni dzieciństwa i „wiarę” w Gwiazdora. Niektórzy jednak łączą to z gorzkim momentem prawdy. „To była chwila, kiedy uświadomiłem sobie, że rodzice mnie okłamują” – zwierzył mi się 15-letni Mateusz. Jeżeli decydujemy się na wprowadzenie do naszego domu mitu o Gwiazdorze, warto o tym pamiętać.
Tereska ma problem. W katolickim przedszkolu, do którego chodziła, z okazji św. Mikołaja opowiadano historię biskupa i obdarowywano dzieci upominkami. Teraz uczy się w państwowej podstawówce, gdzie w ostatnim tygodniu pojawił się ubrany w czerwony kostium Gwiazdor. „Tato, a który jest naprawdę prawdziwy?” – zapytała. Tata pogłębił jeszcze bardziej egzystencjalną rozterkę dziecka, informując, że tradycyjny, wielkopolski Gwiazdor jest ubrany w baranicę i futrzaną czapę, twarz ma umazaną sadzą, odpytuje dzieci z pacierza i obdarowuje podarkami, jeśli były grzeczne, a niegrzeczne bije rózgą. Dodał, że popularny gruby Mikołaj to wizerunek wypromowany w ubiegłym wieku przez koncern Coca-Cola, w wersji komunistycznej rozpowszechniony jako Dziadek Mróz. Tereska skwitowała to filozoficznie: „Życie jest skomplikowane”.
Metoda „z przymrużeniem oka”
Niektórzy rodzice opowiadają o prezentach i wizycie Mikołaja, umiejętnie ukazując, że to tylko zabawa. Zza brody wystają tatusine okulary, a spod szaty jego kapcie. Dzieci mogą założyć czerwoną czapę i rozdawać prezenty misiom. Jeżeli towarzyszy temu dojrzała religijność rodziców i ich uczestnictwo w życiu sakramentalnym, maluch nie ma problemu z odróżnieniem „wiary” w Gwiazdora od wiary w Boga i gdy odkrywa prawdę, nie czuje się oszukany.
Metoda „na św. Mikołaja”
Na świecie tradycja prawdziwego św. Mikołaja przeżywa renesans. 6 grudnia rodzice opowiadają dzieciom historię świętego biskupa, kładąc szczególny nacisk na jego dobroczynność, niesienie pomocy potrzebującym. W czasie Adwentu dzieci i rodzice przygotowują wspólnie podarki dla rodziny i przyjaciół. Przed Bożym Narodzeniem rodzina zanosi dary dla potrzebujących do instytucji charytatywnej. W Wigilię pod choinką znajdują się prezenty zrobione własnoręcznie, jak i zakupione. W ten sposób dzieci przestają się koncentrować na podarunkach i lepiej dostrzegają prawdę, że Boże Narodzenie jest okazją do robienia dobrych uczynków, obdarowywania ludzi, których kochamy. Osobiście polecam ten model.
Jesus is the reason for Season
Komercjalizacja i laicyzacja świąt Bożego Narodzenia doprowadziła w wielu krajach świata do sytuacji, kiedy to św. Mikołaj staje się centralną postacią świąt. Pojawia się na uroczystym obiedzie z workiem drogich prezentów. W domu nie ma „niepoprawnej” politycznie choinki (Christmas tree – drzewo Chrystusowe), nie ma narodzenia Jezusa. Są za to „Życzenia zimowe”. Chrześcijanie noszą w tym okresie bransoletki z napisem „Just say: Merry Christmas” (po prostu powiedz: Wesołych świąt Bożego Narodzenia) i plakietki z wizerunkiem przestraszonego Mikołaja, opatrzone podpisem: „To nie moje urodziny, powstrzymajcie to!”. Problem pojawia się i w Polsce. Znam rodziny, w których domu ubiera się choinkę, jest Gwiazdor i prezenty, lecz brakuje nawet krótkiego nawiedzenia kościoła. Dlatego warto się zastanowić, kto w naszym domu zajmuje centralne miejsce w Wigilię Bożego Narodzenia: przerośnięty krasnal czy Dzieciątko.