Nasza rzeczywistość ukierunkowana jest ku przyszłości. Stawia się na młodość i na młodych. W tym nastawieniu giną niekiedy problemy ludzi starszych.
A przecież nasze społeczeństwo starzeje się coraz bardziej. Szybko przybywać mu będzie ludzi starych, zmęczonych życiem, często przez nikogo niekochanych, nierzadko żyjących w nędzy i opuszczeniu, rozgoryczonych i bez nadziei.
Smutna starość
Starość według Pisma Świętego to dar Boży i błogosławieństwo, okres, w którym powinniśmy cieszyć się owocami naszej pracy i czerpać radość z kontaktów z bliskimi. Rzeczywistość jednak daleka jest od biblijnej i poetyckiej wizji złotej jesieni ludzkiego życia. Zmiany cywilizacyjne, ekonomiczne, społeczno-ustrojowe ostatnich kilkunastu lat w Polsce jakby usunęły w cień problemy dotyczące ludzi starych. Starość to często bieda i choroby. To samotność i cierpienie ukryte za zamkniętymi drzwiami domów. Starość jest nieestetyczna i niemedialna, pomarszczone twarze budzą niesmak i nie mają prawa zakłócać nam dobrego samopoczucia swą natrętną obecnością.
Niekochani, niepotrzebni
Jak długo są sprawni fizycznie, tak długo wykorzystuje się ich do prowadzenia domu, do opieki nad dziećmi. Kiedy jednak dzieci podrosną lub pojawi się niepełnosprawność, stają się zbędnym balastem. Oddaje się ich najchętniej do szpitali, bo za pobyt w domach opieki społecznej trzeba płacić. Są jak żywe przedmioty. Współczesny świat z coraz większą natarczywością proponuje eutanazję jako rozwiązanie w trudnych sytuacjach.
Czy nie mają nic do powiedzenia? Za nimi dwukrotna powojenna odbudowa Polski, wojny i obozy. Ich przeszłość naznaczona jest walką, cierpieniem i wyrzeczeniem.
W Kościele
Czy ma dla nich czas i serce kapłan? Spowiednik nie zawsze chce wysłuchać do końca. „Żałuj za grzechy i za pokutę odmów Różaniec” – słyszą często. Pewnie, czy warto tracić czas dla starego człowieka, przecież on i tak już się nie zmieni...
A przecież gdyby nie ludzie starsi, niejednokrotnie Msza św. w dni powszednie byłaby odprawiana w pustym kościele. To oni dbają, aby wnuczki chodziły do kościoła i na religię, uczą pacierza; zabiegają, aby młodzi zawarli sakramentalne małżeństwo, ochrzcili dzieci i religijnie je wychowali. I gdyby zabrakło starszych w rodzinach nie wiadomo, czy Kościół w Polsce byłby tym, czym jest. W której parafii organizuje się spotkania dla ludzi starszych, włącza ich do współpracy? Czy katecheza wychowuje dzieci i młodzież do właściwej postawy wobec ludzi starszych? Czy młody kapłan jest przygotowany do podjęcia tego problemu w duszpasterstwie?
W nowoczesnym świecie
W przeszłości otaczano ludzi starych głębokim szacunkiem. Rzymski poeta Owidiusz pisał, że „wielka była niegdyś cześć dla siwej głowy”. Grecki poeta Fokilides napominał: „Szanuj siwe włosy, a mądrego starca otaczaj czcią jak własnego ojca”. A dzisiaj? Cała rzeczywistość nastawiona jest na ludzi młodych, pełnosprawnych. A starzy są często nieporadni, chodzą o kulach, jeżdżą na wózkach inwalidzkich. Kto pomyślał o podjazdach do sklepów, kin, teatrów? Ba, nawet do kościołów...
Powiększają się przeszkody, na które ciągle napotykają ludzie starsi, począwszy od wspomnianych barier architektonicznych, poprzez psychologiczne – urzędnicy i lekarze są nieprzygotowani do kontaktów z ludźmi starymi którzy – aż do barier technologicznych – nowoczesnych technologii lekceważą specyficzne wymagania ludzi starych. Np. klawiatury komórek są zbyt małe dla niezbyt sprawnych palców ich rąk, a obsługa zbyt skomplikowana.
Zbyt niskie emerytury i renty sprawiają, że starsi ludzie zmuszeni są do kupowania najtańszych produktów, ale także uniemożliwiają im chodzenie do kina, teatru, kawiarni czy restauracji.
Czy jest tak źle?
Może ktoś zaprotestuje: istnieje przecież tyle różnych form pomocy ludziom starszym. Czy tego nie dostrzegają? Czy nie doceniają gorliwości wielu opiekunów? Najłatwiej dać pieniądze, trudniej – obecność. I chyba nie mają racji ci, którzy sądzą, że najważniejszy problem ludzi starych to problem ekonomiczny, że wystarczy zwiększyć liczbę instytucji dobroczynnych, podnieść renty czy emerytury, aby wszystko zostało załatwione.
Ot, chociażby instytucja zwana jak na ironię domem spokojnej starości, chociaż niejednokrotnie trzeba by nazwać ją domem oczekiwanej śmierci. Czy człowiek w sile wieku potrafi zrozumieć, jak ciężką próbą dla starego człowieka jest przeniesienie go z rodzinnego domu w nowe, nieznane środowisko, całkowita utrata niezależności, podporządkowanie surowemu regulaminowi. I mimo że otacza się go tam opieką, to tak naprawdę niejednokrotnie nikogo on nie obchodzi.
Polepszenie sytuacji człowieka starego trzeba rozpocząć w rodzinach i od najmłodszych. Chodzi o to, aby położyć kres panującej w rodzinach, w społeczeństwie dyskryminacji dzielenia ludzi na tych, których szanuje się za ich stanowiska i urzędy, i tych, których się lekceważy, bo już nie mogą ani pomóc, ani zaszkodzić.
Oblicza starości
Oczywiście smutny los ludzi starych nie zawsze jest regułą. Wiele jest rodzin, które z poświęceniem pielęgnują starych rodziców. Wielu jest ludzi dobrej woli i szlachetnego serca, którzy starają się, aby starość bliskich, a nieraz i obcych ludzi była spokojna i bezpieczna. Przyjęło się, że mówiąc o starości, myślimy najczęściej o ludziach starych, samotnych, opuszczonych i pokrzywdzonych. Gdy jednak oburzamy się na obojętność najbliższych czy otoczenia, na tragiczny nieraz los rodziców czy dziadków, trzeba też wspomnieć o młodych żyjących razem z ludźmi starymi, którzy przychodzą im z pomocą.
Starość u każdego człowieka przebiega inaczej. Jedni podchodzą do niej z pogodą ducha, tworzą niepowtarzalne ciepło domowego ogniska. Inni natomiast jakby mieli ciągle pretensje do młodych za to, że są młodzi i zdrowi. Odrzucają wszelką pomoc, wrogo odczytują wszelkie, nawet ich najlepsze intencje i zamiary. Można tłumaczyć, że taka „agresja” jest formą obrony przed bezsilnością, że ma swe źródło w zmianach umysłu, nie zmienia to jednak faktu, że życie z takim człowiekiem może się stać prawdziwą udręką i prowadzi nieraz do całkowitego rozbicia rodziny. Gdy więc mówimy o potrzebie dobroci i wyrozumiałości wobec ludzi starych, trzeba również apelować o wyrozumiałość, o dobrą wolę ludzi starszych wobec młodych.
Przed nami... starość
Starość jest w życiu człowieka nieunikniona i – jeżeli nie zabierze nas przedwczesna śmierć – za jakiś czas ten problem będzie dotyczył także nas. Wypieranie jej ze świadomości nic nie da, musimy się z nią zmierzyć. „Starość się Panu Bogu nie udała” – słyszymy często. Wszyscy na ogół chcemy doczekać starości i mamy nadzieję na długie życie. Paradoksalnie jednak równocześnie tej wyczekiwanej starości boimy się, nie chcemy przeżywać jej niedomagań.
Jan Paweł II w liście do uczestników II światowego zgromadzenia poświęconego problemom starzenia się ludności w kwietniu 2002 roku pisał: „Rozmyślać o starości znaczy zatem skupić uwagę na człowieku, który od poczęcia aż do śmierci jest darem Boga, Jego obrazem i podobieństwem; znaczy też zabiegać o to, aby każda chwila ludzkiej egzystencji przeżyta została w pełni i z godnością”.