Logo Przewdonik Katolicki

Znak dla inteligencji

Natalia Budzyńska
Fot.

Sześćdziesiąt lat temu światło dzienne ujrzał pierwszy numer miesięcznika Znak. Było to w czerwcu 1946 roku. Ówczesna sytuacja finansowa pisma nie pozwalała, by mogło się ono ukazywać w miarę regularnie. Dzisiaj Znak (Społeczny Instytut Wydawniczy Znak) to niemal wielkie przedsiębiorstwo: oprócz miesięcznika także wydawnictwo...

Sześćdziesiąt lat temu światło dzienne ujrzał pierwszy numer miesięcznika „Znak”. Było to w czerwcu 1946 roku. Ówczesna sytuacja finansowa pisma nie pozwalała, by mogło się ono ukazywać w miarę regularnie. Dzisiaj „Znak” (Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”) to niemal wielkie „przedsiębiorstwo”: oprócz miesięcznika także wydawnictwo mające w swojej ofercie najciekawsze pozycje oraz m.in. wywodzące się z niego Fundacja Kultury Chrześcijańskiej z Uniwersytetem Latającym i Wyższa Szkoła Europejska im. Józefa Tischnera.

Słowa zawarte w artykule wstępnym pierwszego numeru wprost i bez owijania w bawełnę określały zadania nowego pisma, do których należało „pogłębienie życia religijnego w szerokich warstwach polskiej inteligencji”.

Początki
Pomysł na elitarne pismo dla intelektualistów narodził się w środowisku związanym z „Tygodnikiem Powszechnym”. Tworzyli je m.in. Stanisław Stomma, Hanna Malewska, Stefania Skwarczyńska, Jerzy Turowicz, Stefan Świeżawski czy Jerzy Hubert Radkowski – redaktor naczelny pierwszych numerów. Pismo wzorowane miało być na przedwojennym kwartalniku „Verbum” i francuskim miesięczniku „Espirit”. Turowicz wspominał później „o wypracowaniu kształtu współczesnego humanizmu integralnego, opartego o pełną, a więc także religijną koncepcję człowieka”. Od początku „Znak” był powiązany z „Tygodnikiem” nie tylko poprzez ludzi, ale także charakterem. Jednak w odróżnieniu od „Tygodnika” formalnie miesięcznik był niezależny od Kościoła, choć szczycił się błogosławieństwem arcybiskupa krakowskiego Adama Sapiehy. Od trzeciego numeru funkcję naczelnego przejęła pisarka Hanna Malewska, naznaczając „Znak” swą osobowością na długie lata.

Kłopoty z władzą i cenzurą zaczęły się na początku lat 50. Po śmierci Stalina „Tygodnik” odmówił umieszczenia peanu na jego cześć i za karę został przekazany Stowarzyszeniu PAX, natomiast „Znak” po prostu zlikwidowano. Do tego czasu, w 1951 roku, zdążył zadebiutować w piśmie ksiądz Karol Wojtyła, pisząc artykuł „O humanizmie św. Jana od Krzyża”.

Rok 1957 to czas październikowej odwilży. Podobno to Gomułka zdecydował o powrocie prawdziwego „Tygodnika Powszechnego”, a przy okazji „Znaku”. Dwa lata później posunął się jeszcze dalej: władze komunistyczne pozwoliły na założenie wydawnictwa, które pod swoją opieką miałoby te dwa krakowskie pisma. W ten sposób powstał Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK. Jego dyrektorem został Jacek Woźniakowski. Pismo było coraz obszerniejsze, wychodziło regularnie, a nakład 7 tys. (dziś 2,5 tys.) – niemały jak na trudne i elitarne treści – rozchodził się w całości. Funkcję redaktora naczelnego pełnili także Bohdan Cywiński, Stefan Wilkanowicz i – do niedawna – Jarosław Gowin.

Znak pluralizmu
„Znak” nigdy nie miał asystenta kościelnego, nie korzystał z pomocy osoby duchownej, która czuwałaby nad ortodoksją tekstów. Zresztą pismo dość szybko postawiło sobie za cel otwartość na różne prądy umysłowe i ukazywanie różnych punktów widzenia. Pluralizm, dialog między światopoglądami i kulturami – to niemal hasła „Znaku”, którego zespół redakcyjny obok wyżej wymienionych tworzyli m.in.: Irena Sławińska, Henryk Woźniakowski, Antoni Gołubiew, Zygmunt Kubiak. Współpracowali i współpracują ze „Znakiem” wybitni teologowie, filozofowie, historycy i badacze literatury: ks. Józef Tischner, Anna Świderkówna, s. Małgorzata Borkowska OSB, Wojciech Bonowicz, Jerzy Szacki i inni. Od kilku lat pismo wydawane jest w formie zeszytów poświęconych jednemu głównemu tematowi. Wystarczy im się przyjrzeć, żeby mieć pojęcie o różnorodności podejmowanych tematów – od duchowości poprzez kulturę, historię, politykę i sprawy społeczne.

Dzisiaj, przywołując zdanie założycieli sprzed 60 lat: „Z podłoża najautentyczniejszego katolicyzmu chcemy wywieść człowieka, zdolnego dzisiejszej rzeczywistości podołać, napór jej wytrzymać i zwycięsko poddać ją sobie” – redaktorzy „Znaku” chcą podejmować dialog z kulturą współczesną, „zgodnie z przeświadczeniem, że dobro rodzi się i poza granicami Kościoła”.

Korzystałam m.in. z tekstu Janusza Poniewierskiego „Krótka historia pierwszych dekad Znaku”, Znak – czerwiec 2006

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki